Syn Negreiry rozbija alibi Barcelony i pudła: zeznanie sądowe stoi w sprzeczności z konferencją prasową Laporty
Zeznania Javiera Enríqueza Romero przed sędzią obalają narrację prezesa Barcelony, który w 2023 roku bronił niewinności klubu, prezentując pudła rzekomo wypełnione raportami w sprawie Negreiry. Aktualną sytuację na łamach El Español opisują Jorge Calabrés i David Vicente. Przedstawiamy pełne tłumaczenie ich tekstu.

Fot. Getty Images
Zeznania sądowe Javiera Enríqueza Romero, syna byłego wiceprezesa Komitetu Technicznego Arbitrów, wprowadziło decydujący zwrot w sprawie Negreiry. Jego słowa nie tylko wzmacniają tezę o możliwej korupcji sportowej w Barcelonie, lecz także wprost podważają strategię obrony, którą Joan Laporta zaprezentował w kwietniu 2023 roku.
To, co wówczas przedstawiono jako wystąpienie w obronie klubu – wsparte 629 raportami i 43 płytami CD pokazanymi w pudłach przed mediami – dziś wydaje się osłabione po sądowych zeznaniach autora tych raportów, który doprecyzowuje, ogranicza i de facto rozbraja barcelońską linię obrony.
Wersja Laporty
Gdy skandal wybuchł w lutym 2023 roku, Joan Laporta, ponownie wybrany na prezesa dwa lata wcześniej, potrzebował dwóch miesięcy, by publicznie zabrać głos. Zrobił to w audytorium na Camp Nou, gdzie zapewniał, że Barça nigdy nie próbowała wpływać na sędziów ani zniekształcać rozgrywek. Aby uzasadnić wypłaty przekraczające 7 milionów euro dla José Maríi Enríqueza Negreiry, wiceprezesa Komitetu Technicznego Arbitrów w latach 1993–2018, pokazał czerwone pudła, które miały być dowodem, że wszystko odbywało się zgodnie z prawem.
Według Laporty dokumentacja zebrana przez dział compliance zawierała setki raportów technicznych i dziesiątki nagrań sporządzonych przez Javiera Enríqueza Romero. Prezes Blaugrany zapewniał, że „głównym usługodawcą był syn”, odcinając tym samym tę relację od jakiegokolwiek bezpośredniego zaangażowania Negreiry seniora. Twierdził, że w 2003 roku „odziedziczył” już istniejące porozumienie i utrzymał je, bo była to techniczna praca użyteczna dla klubu.
Laporta podkreślał, że raporty miały „jakość i rygor”, a przygotowywała je osoba doświadczona w analizie sędziowskiej. W jego ujęciu rola byłego działacza sędziowskiego sprowadzała się do samego fakturowania przez jego spółki, bez znaczenia dla faktycznego świadczenia usług.
Enríquez Romero burzy linię obrony
Ten obraz rozpadł się pod ciężarem zeznań samego Javiera Enríqueza Romero przed sędzią Alejandrą Gil w Sądzie Śledczym nr 1 w Barcelonie. Stwierdzenia syna byłego wiceprezesa Komitetu Technicznego Arbitrów rysują zupełnie inny scenariusz. Utrzymuje on, że nigdy nie pracował bezpośrednio dla Barcelony, jak twierdził Laporta, lecz wystawiał faktury za pośrednictwem Josepa Contrerasa, byłego działacza odgrywającego rolę pośrednika.
Enríquez Romero odcina się od pracy i fakturowania, jakie Negreira miał prowadzić wobec Barcelony. Zaprzecza też, że był osobą kontaktową urzędu skarbowego w imieniu spółki Dasnil 95 należącej do jego ojca. Javier twierdzi, że klub okłamał urząd skarbowy, przedstawiając go jako odpowiedzialnego administracyjnie, by ukryć bezpośrednie zaangażowanie Negreiry. To samo – jak mówi – sugerował Laporta na swojej konferencji prasowej.
Doprecyzowuje ponadto, że za swoją pracę otrzymywał około 70 tysięcy euro rocznie, czyli kwoty nieporównanie niższe od 7,5 miliona, które przez blisko dwie dekady pobierał jego ojciec. Podkreśla, że uznawał za „mało etyczne”, by jego ojciec utrzymywał relację finansową z Barceloną, będąc jednocześnie wiceprezesem Komitetu Technicznego Arbitrów – co sam Negreira miał przyznać prywatnie.
Tam, gdzie Laporta kreślił opowieść o technicznej ciągłości i udokumentowanych usługach, syn Negreiry wskazuje poważne sprzeczności, które podają w wątpliwość zarówno legalność, jak i etykę tej relacji.
Znikające pudła
Najbardziej wymownym elementem zderzenia obu wersji są słynne raporty. Według Laporty Barcelona odnalazła 629 raportów i 43 płyty CD sporządzone w latach 2014–2018, z pojedynczymi wzmiankami o materiale z 2013 roku.
Jeśli chodzi o wcześniejsze raporty – a relacja między Negreirą a Barceloną, według Laporty, zaczęła się przed jego powrotem na prezesurę w 2003 roku – nic nie wiadomo. Enríquez Romero zapewnił z kolei sędzię, że w latach 2013–2018 sporządził około 800 raportów, co daje ponad 1600 dokumentów, jeśli doliczyć aneksy i zestawienia statystyczne.
Częściowa zbieżność liczb rodzi wątpliwości. Syn Negreiry pamięta, że przekazywał raporty osobiście Josepowi Contrerasowi, w dyskretnych miejscach w pobliżu swojego domu w Gavà, i nigdy bezpośrednio klubowi. Laporta twierdził natomiast, że te raporty znajdowały się w archiwum Barcelony, choć przyznał, że nie przedstawiono ich urzędowi skarbowemu, ponieważ „nie dało się ich odnaleźć” w tamtym momencie.
Drobiazg, który rzuca dodatkowy cień: klub odzyskał i pokazał te raporty dopiero po tym, jak Enríquez Romero przekazał je sędzi. Teza o „zagubieniu” kłóci się więc z faktem, że pojawiły się w późniejszym wewnętrznym przeglądzie.
Podejrzenia korupcji
Podczas tamtego wystąpienia Laporta utrzymywał, że wiceprezes Komitetu Technicznego Arbitrów „nie miał żadnej możliwości wyznaczania sędziów ani wpływania na rozgrywki”, i kategorycznie zaprzeczał jakimkolwiek przestępstwom korupcji w sporcie. Argumentował, że płatności dotyczyły legalnego doradztwa technicznego, podobnego do usług zamawianych przez inne kluby, a Barcelona – jeśli potwierdziłaby się niegospodarność związana z Josepem Contrerasem – miałaby się wręcz zgłosić jako pokrzywdzona.
Tymczasem bieg sprawy w sądzie zmierza w przeciwną stronę. Syn Negreiry nie tylko precyzuje charakter swoich usług, lecz stwierdza też, że milionowe płatności dla jego ojca nie miały związku z jego pracą i że nie miał pojęcia, jakie świadczenia miałyby stać za tymi kwotami.
Etyka na cenzurowanym
Inny akcent pada na płaszczyznę etyczną. Javier Enríquez wyznał sędzi, że poczuł się oszukany i rozgniewany, gdy poznał finansową relację ojca z Barceloną. Określił go jako „autorytarnego i napastliwego”. Powtórzył, że było dla niego „nie do pomyślenia”, by ktoś na tak ważnym stanowisku w strukturze sędziowskiej pobierał pieniądze od profesjonalnego klubu.
Laporta z kolei bronił, że usługa była profesjonalna i że skoro wykonywał ją syn, kwestia etyczna ulegała rozmyciu. Przyznał, że dziś – przy obecnych strukturach compliance – taki kontrakt zostałby oceniony według innych kryteriów, ale usprawiedliwiał jego utrzymanie w tamtym czasie.
Laporta mówił, że Negreira jedynie fakturował, choć w pewnym momencie konferencji przyznał: „Relacja ojciec–syn także ma znaczenie. Rozumiem, że wiedza ojca, jego dorobek i pozycja były wykorzystywane przy opracowywaniu tej dokumentacji przez Enríqueza Romero”.
Przyszłość procesu
Kolejnym krokiem mają być, w najbliższych miesiącach, zeznania Joana Laporty, Luisa Enrique i Ernesto Valverde w charakterze świadków. W sprawie wchodzą w grę zarzuty korupcji pomiędzy podmiotami prywatnymi w sporcie, fałszowania dokumentów, niegospodarności oraz prania pieniędzy.
Choć ewentualne czyny z pierwszej kadencji Laporty mogłyby być przedawnione, jego rola jako publicznego obrońcy tych płatności może pociągać za sobą konsekwencje polityczne i wizerunkowe. Sprzeczność między słowami z kwietnia 2023 roku a obecnymi zeznaniami syna Negreiry jeszcze bardziej komplikuje jego pozycję.
Pęknięcie w barcelońskiej linii obrony
Kontrast między inscenizacją z pudłami na Camp Nou a surowością sądowego świadectwa stawia Barcelonę w trudnym położeniu. Kataloński klub chciał pokazać przejrzystość i jedność, tymczasem relacja Enríqueza Romero prowadzi w przeciwnym kierunku:
- Milionowe kwoty otrzymywane przez Negreirę w zamian za prace o nieznanym charakterze;
- Fakturowanie pośrednie przez Josepa Contrerasa;
- Raporty przekazywane z ręki do ręki, poza oficjalnymi kanałami klubu;
- Dokumentacja „zaginiona”, która „odnalazła się” dopiero po złożeniu jej w sądzie przez syna.
Każdy z tych elementów rozmontowuje narrację, którą Laporta próbował ugruntować, i przesuwa sprawę na grunt większej złożoności prawnej oraz wizerunkowej.
Sprawa Negreiry dopisuje kolejne rozdziały o ogromnym ciężarze. Zeznania Javiera Enríqueza Romero nie tylko wnoszą nowe dane, lecz także obnażają niespójności w przekazie Laporty. Pudła, raporty i retoryka z 2023 roku zderzają się z zeznaniem, które po raz pierwszy pochodzi od osoby bezpośrednio zaangażowanej w przygotowywanie raportów.
Wniosek jest jasny: obrona Barcelony straciła spójność, a horyzont prawny klubu i jego prezesa ciemnieje wraz z postępami śledztwa, które zdaje się wyznaczać punkt zwrotny.
Ostatnie doniesienia w sprawie Negreiry
- Rosell: Prezesi Komitetu Arbitrów zawsze otwarcie deklarowali, że są zagorzałymi kibicami Realu Madryt
- Albert Soler dopuścił do przedawnienia w sprawie Negreiry po przejściu z Barcelony do Wyższej Rady Sportu
- Felieton Miguela Marii Garcíi Caby: Sprawa Negreiry, niesprawiedliwość kary dla Huijsena, komitety wstydu i Javier Tebas – nieudany filmowiec – ze swoimi wiecznymi kazaniami
- Pełne zeznanie syna Negreiry: „Barça skłamała przed urzędem skarbowym, żeby odciąć się od mojego ojca i użyła mnie jako pretekstu”
- Zeznania Bartomeu i Rosella: „Mieliśmy najlepszą drużynę na świecie, po co mieliśmy opłacać sędziów?”
- Syn Negreiry zaprzeczył w sądzie, że Barcelona płaciła ojcu za jego raport
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze