Advertisement
Menu
/ elespanol.com

Pełne zeznanie syna Negreiry: „Barça skłamała przed urzędem skarbowym, żeby odciąć się od mojego ojca i użyła mnie jako pretekstu”

El Español publikuje na wyłączność wszystkie odpowiedzi Javiera Enríqueza, złożone w zeszły czwartek przed sędzią prowadzącą „sprawę Negreiry”, które wzmacniają oskarżenie o korupcję sportową skierowane przeciwko Barcelonie. Przedstawiamy pełne tłumaczenie tekstu, którego autorem jest Jorge Calabrés

Foto: Pełne zeznanie syna Negreiry: „Barça skłamała przed urzędem skarbowym, żeby odciąć się od mojego ojca i użyła mnie jako pretekstu”
Javier Enríquez. (fot. X)

Javier Enríquez Romero, syn byłego wiceprezesa sędziów, José Maríi Enríqueza Negreiry, twierdzi, że Barcelona skłamała przed hiszpańskim urzędem skarbowym, aby „odciąć się” od jego ojca, a jego samego użyła „jako pretekstu”.

Barcelona oświadczyła urzędowi skarbowemu, że Javier Enríquez był „osobą kontaktową spółki Dasnil 95”, firmy, która otrzymała większość z 7,5 miliona euro. Jednak syn Negreiry całkowicie temu zaprzecza. „Kiedy to zobaczyłem, nie mogłem w to uwierzyć” – powiedział. Javier Enríquez podważa również wyjaśnienia Joana Laporty dotyczące jego raportów i dystansuje się od interesów, jakie jego ojciec prowadził z Barceloną.

El Español uzyskał dostęp do pełnego zeznania Javiera Enríqueza, złożonego w zeszły czwartek przed sędzią Alejandrą Gil w Sądzie Śledczym nr 1 w Barcelonie. Syn Negreiry określił swojego ojca jako „osobę autorytarną i agresywną”. Przyznał, że był „bardzo wkurzony”, gdy dowiedział się o relacjach handlowych, jakie Barcelona utrzymywała z „prawą ręką” Victoriano Sáncheza Arminio w latach 1993–2018.

Całkowicie odciął się od płatności Barcelony na rzecz jego ojca. Stwierdził, że jego własne raporty, za które otrzymał zaledwie 70 000 euro, były rozliczane przez jego firmę Soccercam. „Nie wiedziałem, że wystawił Barcelonie faktury na miliony euro” – powiedział sędzi, odpowiadając na pytania prokuratury. Wyznał także, że jego ojciec wielokrotnie powtarzał mu: „Nie mogę pracować z żadnym klubem, ponieważ jestem wiceprezesem CTA”.

Dlatego, według Enríqueza Romero, to, że jego ojciec przez 18 lat pobierał miliony euro od Barcelony, było co najmniej „mało etyczne”. Zeznania syna Negreiry umacniają oskarżenia o korupcję sportową skierowane przeciwko Barcelonie i samemu Negreirze. Podważają również publiczną wersję wydarzeń przedstawioną przez Joana Laportę i klub.

Obecny prezes Barcelony ma złożyć zeznania w listopadzie, a fakty przedstawione przez Enríqueza Romero stawiają go w delikatnej sytuacji. Laporta może zostać objęty dochodzeniem w sprawie składania fałszywych zeznań, jeśli podtrzyma to, co powiedział na konferencji prasowej, na której pozował ze skrzynkami pełnymi raportów sporządzonych przez syna byłego wiceprezesa CTA.

Syn Negreiry jest objęty śledztwem w związku z płatnościami w wysokości ponad 8 milionów euro, które Barcelona dokonała na rzecz firm zarządzanych przez niego i przez byłego wiceprezesa Komitetu Technicznego Arbitrów (CTA). Zarzuty postawione Barcelonie, Negreirze i innym podejrzanym to korupcja między osobami prywatnymi w środowisku sportowym, przekupstwo, niegospodarność, fałszowanie dokumentów handlowych i pranie pieniędzy.

W swoim zeznaniu przed sędzią prowadzącą sprawę, Javier Enríquez Romero odpowiadał wyłącznie na pytania prokuratury i swojego obrońcy. El Español publikuje na wyłączność wszystkie odpowiedzi syna byłego wiceprezesa CTA, złożone w sądzie.

Odpowiedzi na pytania prokuratury
„Nilsad, S.C.P. była spółką założoną przez José Maríę Enríqueza Negreirę w 2005 roku”.

„Byłem w niej wspólnikiem posiadającym 5% udziałów, wyłącznie po to, by uniknąć jednoosobowej działalności”.

„Działalność tej firmy była podobna do Dasnil 95, S.L., i polegała na świadczeniu usług sportowych”.

„Nie zajmowałem się zarządzaniem tą firmą, które należało wyłącznie do mojego ojca”.

„Nie otrzymywałem żadnych pieniędzy z tej firmy i nie wiedziałem, że wystawiła ona Barcelonie faktury na miliony euro”.

„Nie wiedziałem, że wystawiła Barcelonie faktury na miliony euro”.

„Niewielkie kwoty, które mogły być mi wypłacane, były przelewane, aby zrekompensować koszt podatkowy, który ponosiłem z tytułu bycia beneficjentem części moich udziałów”.

„W Dasnil 95, S.L. widniałem jako administrator, ale było to fikcyjne stanowisko. Chociaż widniałem w dokumentach, nie pełniłem tej funkcji. Była to firma zarządzana przez mojego ojca”. Był administratorem „w dwóch okresach”: „od 2000 do 2002 roku i od 2004 do grudnia 2018 roku, choć formalne zrzeczenie się stanowiska u notariusza nastąpiło w lutym 2019 roku”.

„Nie miałem żadnych obowiązków w tej firmie. Począwszy od 2000 roku, moje pierwsze prace polegały na tworzeniu filmów, które zrobili dla CTA i dla jego dyrektora technicznego Manuela Díaza Vegi”.

„Faktury za te filmy wystawiłem za pośrednictwem Dasnil 95, S.L., ponieważ mój ojciec nalegał, żebym tak zrobił”.

„Nie zarządzałem kontami bankowymi Dasnil 95. Za pośrednictwem Dasnil 95, również z powodu nalegań ojca, wystawiłem też fakturę za pracę związaną z moim pierwszym kontraktem jako członek sztabu reprezentacji Luisa Aragonésa w latach 2004-2006”.

O swojej firmie Soccercam
Soccercam, S.L. została założona, gdy „przestał grać w piłkę nożną”, około 2001 roku. Jego ojciec „zasugerował” mu jej założenie, aby miał „podmiot, za pośrednictwem którego mógłby wystawiać faktury”.

Był 100-procentowym właścicielem i jedynym administratorem. Nie prowadził jednak administracji ani księgowości firmy. Przez lata wystawiał faktury za swoją pracę za pośrednictwem Soccercam, „z jednym wyjątkiem”. Konkretnie, między 2003 a 2005 rokiem wystawiono faktury na rzecz Barcelony: „Nie miałem o tym absolutnie żadnej wiedzy”.

„Mój ojciec pobierał pieniądze od Barçy za pośrednictwem mojego konta bez mojej wiedzy”.

„To coś, co mój ojciec zrobił bez mojej wiedzy”. Wiceprezes Komitetu Technicznego Sędziów zrobił to „za pośrednictwem konta w BBVA, do którego miał uprawnienia”, a które zostało zamknięte w 2006 roku.

„Nie wiedziałem o istnieniu tego konta ani o fakturach wystawionych w tym okresie”. Od 2006 roku „to ja jestem odpowiedzialny za zarządzanie firmą”. Soccercam, S.L. świadczyła usługi dla Barcelony w latach 2012-2018, a faktury były wystawiane „za pośrednictwem Josepa Contrerasa”. Kiedy te prace się rozpoczęły, około 2013 roku, prezesem był Sandro Rosell. Następnie były kontynuowane za kadencji Bartomeu. Soccercam w swoim statucie miała „świadczenie doradztwa sportowego”. „To uzasadniało prace, które wykonywałem”.

Informacje o sędziach w jego raportach
Jego praca dla Barcelony polegała na sporządzaniu „raportów technicznych o sędziach, którzy mieli gwizdać w meczach pierwszej i drugiej drużyny”. Enríquez Romero wyjaśnia, że raporty zawierały również „analizę rozegranych meczów oraz studium poprawności lub braku poprawności decyzji sędziego”. Dołączano do nich filmy wideo, a także „porównanie z sędziowaniem”, które dotyczyło „przede wszystkim Realu Madryt”, ale „także Atlético Madryt”.

Raporty zawierały „dane osobowe” sędziów, ale zawsze były to informacje „dostępne publicznie”. Analizowano „styl sędziowania, ich preferencje, kontakty z zawodnikami, statystyki ich występów (kartki, rzuty karne...)”. Wszelkie informacje, które można było zebrać „z mediów społecznościowych”, również były dołączane. Na przykład, „w przypadku sędziów z Andaluzji publikowano obfite informacje”, na przykład o tym, „gdzie trenowali”. Ta część osobista również miała „sens i wartość”.

„Jestem coachem mentalnym, co można porównać do psychologa sportowego”. Jego celem było optymalizowanie wyników profesjonalistów i zapewnienie im dobrego samopoczucia. Uważa, że istnieją drużyny, „takie jak Barcelona, ale także Real Madryt”, którym zależy na „jak najlepszych wynikach sędziów”, ponieważ mają więcej sytuacji, w których korzystne dla nich jest, aby sędzia podejmował trafne decyzje. „Wpisywałem daty urodzin sędziów, żeby mogli wykonać jakiś gest w ich kierunku”. Są to informacje, które w każdym razie służą „przygotowaniu się”. Na przykład, „data urodzin sędziów, która czasami, w pewnym okresie, skłaniała niektóre kluby do okazania im jakiegoś gestu”. Za raporty sędziowskie, które sporządzał, „nie było ustalonej ceny za sztukę”. Uzgodnił z dyrektorem Barcelony, Contrerasem, „kwotę 70 000 euro rocznie”.

„Moim rozmówcą był zawsze pan Contreras. On mówił mi, jak wystawiać faktury i co wpisać w polu »przedmiot transakcji«”.

Raporty przekazywane osobiście w prywatnym miejscu
Raporty „przekazywałem panu Contrerasowi w formie wydrukowanej”, zazwyczaj dostarczając mu również kopię dla niego. Spotykali się „w jakimś miejscu w pobliżu jego domu w Gavá lub w okolicach jego biura w Barcelonie”, „zawsze przekazywano je osobiście”. Ponadto, Contreras „prosił go o wyjaśnienia” dotyczące ich treści, prawdopodobnie dlatego, że „chciał udowodnić Barcelonie, że wiedział, o co chodzi”. Paczka, którą dostarczał, składała się z „raportów dotyczących pierwszej i drugiej drużyny, wraz z arkuszem statystyk decyzji”. Następnie „Contreras wystawiał faktury na Barcelonę”.

„Okazyjnie omawiałem moją pracę z Albertem Solerem, a z Bartomeu chyba mogłem o tym rozmawiać w dni meczowe”. Miał również „kontakt z Gerardem Lópezem”, trenerem drugiej drużyny, którego znał z Girony, i o którym wie, że „korzystał z tych raportów”. Enríquez Romero potwierdza, że złożył zeznania na policji i że tam oświadczył, iż otrzymywał kwoty w wysokości „około 6000 lub 7000 euro miesięcznie”.

„Sporządzałem raporty dla wszystkich meczów, które grała Barcelona”. Nie sporządzał „raportów o sędziach zagranicznych”, chociaż dotyczyły one meczów z drużynami spoza Hiszpanii. Przynajmniej były to „dwa raporty tygodniowo z meczów ligowych (pierwszej i drugiej drużyny), plus mecze Pucharu Króla, Ligi Mistrzów i towarzyskie”. W sumie mógł sporządzić „około 800 raportów w latach 2013–2018”. To oznacza „ponad 1600 wygenerowanych dokumentów w ciągu tych wszystkich lat”.

Pośrednie fakturowanie na rzecz Barçy
Od 2018 roku Contreras zaczął mu mówić o swoich podejrzeniach, że „z powodu sytuacji finansowej” Barcelony mogą „zakończyć współpracę”. Syn Negreiry twierdzi, że dla niego, w pewnym sensie, „była to ulga”, ponieważ „nie czuł się komfortowo z tym sposobem pracy”, mając jako rozmówcę „starszego pana i zawsze przekazując raporty osobiście”.

„To była ulga przestać robić te raporty, nie czułem się komfortowo z tym sposobem pracy”. Naprawdę interesowała go praca z Barceloną i miał wrażenie, że ta relacja, w takiej formie, „bardziej interesowała pana Contrerasa”. Uważa, że Contreras chciał tych pisemnych raportów, aby „nadać sobie znaczenia”. W końcu, po zakończeniu współpracy, został wezwany na „spotkanie z Óscarem Grau”.

„Formę płatności zaproponował Contreras”. On zawsze przekazywał, co mówili mu z Barcelony. „Contreras powiedział mi, że muszę wystawiać faktury pośrednio, aby nazwisko Enríquez pozostało wolne od wszelkich podejrzeń”. Dla niego bycie synem pana Enríqueza Negreiry było kłopotliwe i „warunkowało i szkodziło mu”. Ten sposób fakturowania był w każdym razie „narzuceniem”. Argument, jaki mu przedstawiono, nie dziwił go, ponieważ jego ojciec miał już bezpośrednie relacje z Barceloną. „Nie wiedziałem o tej relacji” – twierdzi syn byłego wiceprezesa sędziów. „Mój ojciec mówił mi, że nie może pracować z żadnym klubem, ponieważ jest wiceprezesem CTA”.

„Uważałem to za nie do pomyślenia ze względu na kwestie etyki osobistej i stanowisko mojego ojca” – mówi Javier Enríquez o relacjach biznesowych Negreiry z Barceloną.

„Mój ojciec mówił mi: »Nie mogę pracować z żadnym klubem, ponieważ jestem wiceprezesem CTA«”.

„O relacji mojego ojca z Barceloną dowiedziałem się w 2021 roku, podczas kontroli urzędu skarbowego, która dotyczyła lat 2016–2019. Uważałem to za mało etyczne”.

„Byłem bardzo wkurzony” – twierdzi syn działacza. Następnie, w grudniu 2022 roku, kiedy zadzwoniono do niego z Cadena SER, dowiedział się, że „ta relacja trwała znacznie dłużej”.

Odpowiedzi na pytania swojego prawnika
„Administracją, podatkami, księgowością... Soccercam zajmowało się biuro mojego ojca”. Będąc administratorem Dasnil 95, proszono go, aby „podpisał coś u księgowej”. Jego ojciec, w Dasnil 95, miał „uprawnienia i kontrolę”. To, co widział, „nigdy nie pozwoliło mu poznać skali kwot”, o których dowiedział się dopiero teraz, tak samo jak nie wiedział „o relacji, jaka istniała z Barceloną”.

O pieniądzach, które pobierał z firmy ojca
„Nigdy nie pobierałem pensji, które widnieją jako przeze mnie otrzymane z Dasnil 95”. Zapytany o przelewy na jego korzyść, które widnieją w raporcie Guardia Civil z listopada 2024 roku, a które zostały zrealizowane z Dasnil 95 lub Nilsad, twierdzi, że mogą mieć one trzy źródła: jego własna praca, pieniądze pożyczone od ojca lub rekompensata za koszt podatkowy posiadania udziałów.

„Prosiłem ojca o pieniądze, chociaż później rozliczaliśmy się” – wyjaśnia. Stało się to po tym, jak został zwolniony z Fenerbahçe. Zarówno on, jak i Luis Aragonés, zgłosili tę sytuację, wiedząc, że TAD przyzna im rację i zasądzi należne kwoty w wysokości „10 000 euro miesięcznie”.

„Nie skorzystałem ani na jednym euro z relacji mojego ojca z Barceloną”.

„Figuruję jako upoważniony na rachunkach bieżących Dasnil 95 i Nilsad, ale nigdy z nich nie korzystałem”.

„Mój ojciec prosił mnie o podpisanie dokumentów w bankach, zazwyczaj w pobliżu jego miejsca zamieszkania, po prostu po to, żeby móc je otworzyć”. Nalega, że nie korzystał z tych kont, nie miał kart, ani nie wykonywał przelewów. Syn Negreiry dowiedział się o operacjach na jednym z kont, które dotyczyły relacji Contrerasa z Barceloną, ale zapewnia, że „nigdy” nie korzystał z tego konta. „Mój ojciec prosił mnie o podpisanie dokumentów w bankach, żeby otworzyć konta”.

„Na to konto, jak się dowiedziałem, ładowano niektóre osobiste wydatki mojego ojca. Te pieniądze, jak twierdzi, ostatecznie trafiły do Dasnil 95, nie przynosząc mi żadnych korzyści”.

Przyznaje, że widział w raportach Guardia Civil odniesienie do pewnych płatności na rzecz Concepción Díaz Hervella (sekretarki Negreiry) i uważa, że mogą mieć one związek z „poważnym wypadkiem samochodowym”, który przeżył jego ojciec, ponieważ „czasowo pokrywa się to z tymi ruchami”.

„Nigdy nie kontaktowałem się ani nie miałem relacji z Barceloną w sprawach dotyczących Dasnil 95, Nilsad i Tresep”. Nalega, że nie wiedział „o relacji Barcelony z Dasnil 95 i Nilsad”.

Czy Barcelona skłamała przed urzędem skarbowym?
Twierdzi, że dowiedział się, iż Barcelona, przed urzędem skarbowym, oświadczyła, że to on był osobą kontaktową Dasnil 95. „Kiedy to zobaczyłem, nie mogłem w to uwierzyć. To było kłamstwo. Mój wniosek jest taki, że FC Barcelona chciała odciąć się od mojego ojca, Enríqueza Negreiry, używając mnie jako pretekstu”.

„Myślę, że zakończenie mojej współpracy z Barceloną nie miało nic wspólnego z rezygnacją mojego ojca ze stanowiska wiceprezesa CTA”.

„Moja praca była niezależna i nie miała nic wspólnego ze stanowiskiem, jakie zajmował mój ojciec”.

„Kwoty, na jakie ja wystawiłem faktury i te, na jakie wystawił je mój ojciec Barcelonie, nie mają ze sobą nic wspólnego”.

„Ponadto, Contreras już przed rezygnacją mojego ojca z funkcji wiceprezesa ostrzegł mnie, że podejrzewa, iż zakończą współpracę”. Odbył spotkanie w październiku 2018 roku w Barcelonie. „Nalegałem na Grau i Bartomeu, aby pracować bezpośrednio z klubem”. Na spotkanie, które odbył z Grau (CEO) i z Segurą (dyrektorem sportowym), przyniósł „kompletny dossier wyjaśniający świadczone usługi” i inne, które oferował. „Nalegałem na Grau i Bartomeu, aby pracować bezpośrednio z klubem”. Nie było to spotkanie w celu poinformowania o zakończeniu współpracy, ponieważ ta już się dokonała. Spotkanie trwało „tylko kilka minut”. Dyrektorzy Barcelony wydawali mu się „zmuszeni do odbycia tego spotkania” i wykazywali pewną „niechęć”.

„O Nilsad i Dasnil 95 nie wspomniano”. Twierdzi, że gdyby wspomniano o tych firmach, „zorientowałby się” o relacji FC Barcelony z jego ojcem. „Nie znałem i nie miałem relacji z firmami Best Norton, Radamanto i Tresep. Domyślałem się, że to firmy budowlane, ponieważ Contreras zajmował się tym sektorem”.

„Żadna z faktur Dasnil 95 i Nilsad wystawionych na FC Barcelonę nie może odnosić się do moich raportów”.

„7,5 miliona euro, które pojawia się w tabeli urzędu skarbowego, nie ma nic wspólnego z moimi raportami”. Dodaje, że zachował „prawie wszystkie raporty”, które sporządził.

Kiedy dowiedział się o płatnościach Barçy na rzecz jego ojca
„Kiedy dowiedziałem się o relacji mojego ojca z Barceloną, poprosiłem o wyjaśnienia. Mój ojciec zbył mnie i powiedział, że to nie moja sprawa”.

„Kocham mojego ojca i wybaczyłem mu oraz zaakceptowałem wszystko, co się stało, ale to nie zmienia faktu, że był osobą autorytarną i agresywną”.

„Dosłowne słowa, które mi powiedział, to: »A co cię to, do cholery, obchodzi«. To mówił, gdy przechodził do defensywy”. Przed urzędem skarbowym skupił się na udowodnieniu, że „nie miał wiedzy o Dasnil 95 i Nilsad”. „Nie znał kwot, jakie Dasnil 95 i Nilsad otrzymywały przez lata”. Prace polegające na towarzyszeniu sędziom z ich hoteli na stadiony, jak twierdzi, „były z powodu przyjaźni, więzi, podziwu dla środowiska i jako forma strategii marketingowej”.

„Czasami to sędziowie dzwonili do niego, a nie na odwrót. Zawsze było to towarzyszenie za wspólną zgodą, o którym nikt poza nim nie wiedział. Kwoty, które otrzymywałem od FC Barcelony, nie były za to”. Liczba razy, kiedy jadał z sędziami, „była niewielka, jakieś pięć lub sześć razy”. Wynagrodzenie, które Javier Enríquez otrzymywał za swoje raporty, było „porównywalne z jego stawkami za pracę z reprezentacją, z Valencią czy z Fenerbahçe, i wynosiło od 70 000 do 100 000 euro rocznie, bez wyłączności”.

„Płatności od Barcelony są porównywalne z moimi stawkami w reprezentacji, Valencii czy Fenerbahçe”. Zapewnia, że zachował „święty szacunek dla poufności”. W ten sam sposób, zawodnikom, dla których pracował, „nie przekazywał żadnych informacji sędziom, z którymi miał relacje”.

„Widziałem zeznania sędziów i chcę wyjaśnić, że w jednym z moich raportów było odniesienie do kary, jaką otrzymał asystent Mateu Lahoza, rzekomo za kolegialność z niektórymi zawodnikami. Jeśli ten sędzia powiedział, że była to nieznana informacja, to ze strachu. Była to informacja, którą El Español opublikował pięć lub sześć dni przed meczem”.

O jego powiązaniach z CTA i RFEF
„Nigdy nie byłem częścią sztabu CTA. Zrobiłem jednak kilkudniowe projekty dla tej organizacji”.

„Prawdą jest również, że otrzymywałem ubrania i sprzęt od RFEF, na mocy decyzji Raúla Massó, sekretarza CTA. Chcę zaznaczyć, że w pierwszym roku tych projektów pracowałem bez wynagrodzenia, aby promować wprowadzanie technik psychologii sędziowania, więc otrzymywanie ubrań i sprzętu było prawie formą rekompensaty”.

„Oferowałem usługi analizy innym klubom, a także zawodnikom”.

„Nie próbowałem nigdy wpływać na żadnego sędziego”. Na koniec Javier Enríquez Romero poprosił o dodanie, że „od dwóch i pół roku milczy z szacunku dla sprawy i sędziów”.

„Moja kariera jest zdyskredytowana, bez klientów, byłem zmuszony sprzedać dom i przenieść rodzinę. W tym procesie niektórzy – jak RFEF czy LaLiga – pokazali swój poziom. Proszę, by to rozstrzygnęło się jak najszybciej” – zakończył Javier Enríquez przed sędzią.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!