„Vinícius i Valverde wystawiają Xabiego Alonso na próbę”
Carlos Carpio, zastępca redaktora naczelnego dziennika MARCA, w najnowszym tekście dzieli się swoimi przemyśleniami na temat znaczenia Fede Valverde i Viníciusa dla Xabiego Alonso. Przedstawiamy refleksje dziennikarza.

Fede Valverde i Vinícius Júnior. (fot. Getty Images)
Trzy gole Mbappé – który dziś stanowi więcej niż „pół drużyny”, dzięki zabójczej skuteczności i dzięki porozumieniu z Gülerem, drugim z graczy w znakomitej formie, czerpiącym czystą radość z gry – załatwiły sprawę z walecznym, lecz słabym Kajratem Ałmaty. Po tak mocnej manicie na wyjeździe w Lidze Mistrzów, która miała zatrzeć wspomnienie pogromu w derbach, mogłoby się wydawać, że Xabi Alonso przebrnął przez pierwszy trudny moment na ławce Realu Madryt. Wcale tak nie jest. Wręcz przeciwnie.
Trener przeżywa dni, które mogą okazać się decydujące, bo dwaj piłkarze o ogromnej pozycji – Vinícius i Valverde – wchodzą z nim w próbę sił, kwestionują jego decyzje i zachowują się jak egoiści z niewielką dozą autokrytyki, stawiając swój interes ponad dobro zespołu, niezależnie od tego, co mówią. W pierwszym miesiącu poprzedniego sezonu, gdy Ancelotti dostrzegł, że w szatni coś się zepsuło, próbował włączyć wszystkich do wspólnej pracy, lecz nie zdołał tego naprawić i zapłacił za to posadą. Wygląda na to, że problem nie zniknął. Wczoraj Xabi Alonso umniejszył rangę kolejnego afrontu Viníciusa, który wściekł się przy zmianie po kolejnym przeciętnym występie. On złości się zawsze, gdy schodzi – to zrozumiałe – ale rzeczywistość jest taka, że Rodrygo wygrywa z nim rywalizację o lewą flankę i coraz bardziej zasługuje na miejsce w wyjściowym składzie. Vinícius powinien więcej wymagać od siebie.
Sprawa Fede Valverde to nowość i rozczarowanie, bo mowa o niespodziewanym buncie u zawodnika o zwykle dyskretnym profilu. Po wcześniejszej uwadze, że nie lubi gry na boku obrony, jego zachowanie w trakcie rozgrzewki – pasywne, wręcz olewcze, z przechadzką z rękami za plecami niczym emeryt oglądający roboty na Paseo de Extremadura – było otwartym wyzwaniem dla autorytetu trenera. Przed meczem nie wziął udziału w zwyczajowym rondo rezerwowych na murawie. Najwyraźniej i to nie dla niego.
Xabi Alonso będzie potrzebował odrobiny menedżerskiego taktu, którym odznaczał się jego poprzednik, ale także musi uderzyć pięścią w stół, by jasno określić, kto tu rządzi, co jest do przyjęcia, a co nie. Bo niektórzy wciąż są tak samo pogubieni jak rok temu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze