Advertisement
Menu

Javi Sánchez – co dalej?

Korzystając z obecnej, wymuszonej przerwy w futbolu spojrzymy z nieco bliższej perspektywy na postępy zawodników związanych z Realem Madryt, o których co tydzień mogliście przeczytać w ramach serii „Jak grali wypożyczeni i sprzedani”. Zachęcamy was do dyskusji na temat tego, co z poszczególnymi zawodnikami powinni zrobić po sezonie Królewscy. Dzisiejsza część dotyczy Javiego Sáncheza.

Foto: Javi Sánchez – co dalej?
Fot. własne

Niektórzy zawodnicy robią wszystko, by nie popaść w ligową szarzyznę. Przykładem był opisywany wczoraj Óscar Rodríguez. Tego samego na pewno nie można powiedzieć o Javim Sánchezie. Nie jest to jednak tylko jego winą. Zmagał się bowiem od samego początku wypożyczenia do Realu Valladolid z bardzo poważnym urazem stawu skokowego i nie miał praktycznie szans nawet na regularne treningi. 

A wszystko wyglądało przecież nie najgorzej. Javi zadebiutował w październiku 2018 roku, gdy ekipa Santiago Solariego rozbijała Melillę na wyjeździe 4:0. Nie skończyło się na jednej szansie. Łącznie dostał od Argentyńczyka pięć szans, w tym trzykrotnie od pierwszych minut. Nie zawsze było kolorowo (0:3 z CSKA), ale miał też swoją piękną chwilę, gdy w rewanżu z Melillą włączył się do akcji ofensywnej i zdobył swoją pierwszą bramkę w pierwszym zespole.

Jego wypożyczenie było naturalną koleją rzeczy, jednak chyba nawet pomimo że jednoznacznie nie mógł nawet otrzymać poważnych szans, Królewscy mogli wybrać dla niego lepsze miejsce do rozwijania swoich umiejętności. Na obronę macierzystego klubu 23-latka można jednak zaznaczyć, że tak wysokiej formy Mohammeda Salisu nie spodziewali się pewnie nawet kibice z Valladolidu. Ghańczyk i Kiko Olivas stworzyli niezłą parę stoperów, dlatego droga do pierwszego składu dla Sáncheza i tak byłaby całkiem trudna. 

Do Valladolidu Javi był wypożyczony razem z Andrijem Łuninem i Jorge de Frutosem, jednak żaden z nich nie dostał jesienią szansy, a ta dwójka zdecydowała się na zmianę klubu. 23-latek został, ponieważ u niego powód był oczywisty. To zdrowie nie pozwoliło mu na grę. Ostatecznie w tym sezonie zanotował tylko jedno spotkanie, przeciwko Tenerife w Pucharze Króla (1:2). Na tym skończyła się przygoda Realu Valladolid w tych rozgrywkach i na tym skończyło się – przynajmniej na razie – granie środkowego obrońcy. 

Meczem na Wyspach Kanaryjskich nikogo do siebie nie przekonał, ale w czterech z pięciu kolejnych meczach po raz pierwszy od przenosin do Valladolidu usiadł na ławce. Potem jednak znów wyleciał poza kadrę meczową. Trudno przypuszczać, by sztab szkoleniowy postawił na niego w najbliższych jedenastu kolejkach, chyba że zdecyduje się na bardzo duże rotacje. W tej chwili przed nim do gry są wspomniani Salisu i Olivas. Trener skorzystał też raz z Diego Alende, gracza drugiej drużyny Valladolidu.

Werdykt? Niewątpliwie kilka ostatnich miesięcy było dla Javiego straconych, ale trzeba pamiętać o tym, dlaczego sztab szkoleniowy z niego nie korzystał. Obrońca spędził więcej czasu z fizjoterapeutami niż ze sztabem szkoleniowym. Jedno spotkanie nie może o niczym świadczyć. Być może powinien jednak latem pójść w stronę kolegów wypożyczonych razem z nim, którzy już zimą zdecydowali się na ten ruch, i poszukać sobie klubu w Segunda División. Rayo Vallecano, Real Oviedo i kilka innych zespołów mogłoby skorzystać na wciąż niestarym przecież graczu. 

Jeśli nie stanie się jednak nic spektakularnego, Javi nie zagra już w pierwszym zespole Królewskich, ale ciągle ma przecież szansę na bycie solidnym ligowcem. Na razie potrzebuje zdrowia, czasu i prawdziwej szansy.

Seria „Co dalej?”:

Następna część: Jesús Vallejo

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!