Advertisement
Menu

Dani Ceballos – co dalej?

Korzystając z obecnej, wymuszonej przerwy w futbolu spojrzymy z nieco bliższej perspektywy na postępy zawodników związanych z Realem Madryt, o których co tydzień mogliście przeczytać w ramach serii „Jak grali wypożyczeni i sprzedani”. Zachęcamy was do dyskusji na temat tego, co z poszczególnymi zawodnikami powinni zrobić po sezonie Królewscy. Dzisiejsza część dotyczy Daniego Ceballosa.

Foto: Dani Ceballos – co dalej?
Fot. Getty Images

Pomimo ostatnich słów Ceballosa o jego relacji z Zinédinem Zidanem, jasne było od początku, że wraz z powrotem Francuza na ławkę trenerską Realu Madryt sytuacja Hiszpana nieco się komplikuje. Wystarczy wspomnieć, jak rzadko Zizou na niego stawiał podczas swojego pierwszego etapu za sterami Królewskich. Prorocze okazały się słowa samego wychowanka Betisu, który powiedział w 2018 roku, że „gdyby Zidane został, najpewniej bym odszedł”. Opuścił on stolicę Hiszpanii i przeniósł się na roczne wypożyczenie do Arsenalu, wtedy jeszcze prowadzonego przez Unaia Emery'ego.

Od samego początku wydawało się, że może to być dobry ruch dla obu stron. Ceballos jakby odszedł, a fakt, że drużynę prowadził jego rodak, miał być bardzo pomocny. Debiut przyszedł już w pierwszej kolejce Premier League, kiedy pomocnik pojawił się na murawie na ostatnie 28 minut spotkania z Newcastle. Do ekipy The Gunners wszedł z przytupem, wyraźnie ożywiając środek pola. Już podczas swojego krótkiego, acz treściwego debiutu udanie przedstawił się kibicom, którzy po zwycięstwie 1:0 widzieli w nim nawet zawodnika meczu. Kolejny mecz, już od pierwszej minuty, był jeszcze lepszy. Tam Dani zaliczył dwie asysty (choć obie miały miejsce bardziej po jego odbiorach, niż podaniach) i zdecydowanie został piłkarzem meczu. Pokazał ogromną technikę, grę na jeden kontakt i wyraźnie błyszczał w środku pola Arsenalu. Doczekał się kilku owacji po kolejnych efektownych zagraniach, a po ostatnim gwizdku nie mógł się odgonić od porównań do Cazorli.

Następnie jednak przyszła weryfikacja z rzeczywistością i spotkanie z Liverpoolem, w którym Dani po prostu nie istniał. Wtedy też wśród sympatyków Realu Madryt, którzy po oddaniu Ceballosa pukali się w głowę, pojawiło się zrozumienie, że Hiszpan po prostu nie pasuje do tego intensywnego futbolu na absolutnie najwyższym poziomie. Wydaje się, że kolejne tygodnie zdawały się tylko to potwierdzać. Dani grał nawet nieźle, na pewno solidnie i z reguły był wyróżniającą się pod kątem techniczym postacią środka pola Arsenalu. Problem w tym, że liczb kompletnie mu brakowało, bo dorzucił jeszcze tylko gola w Lidze Europy ze Standardem. To nie była nieregularność, bo Ceballos grał na regularnym, ale po prostu niezbyt wysokim poziomie. Kłopot również polegał na tym, że cała ekipa The Gunners wpadła w dołek i Emery'ego w końcu pożegnano. 

Wtedy też Dani doznał poważnej i trudnej w leczeniu kontuzji mięśniowej. Początkowo miał pozostawać poza grą przez nieco ponad miesiąc, do połowy grudnia. Ostatecznie jednak wypadł z gry do końca roku i na listach powołanych zaczął się pojawiać dopiero na początku stycznia. Arteta, który zajął miejsce Emery'ego, wniósł nowy optymizm w serca kibiców Arsenalu i pewnie podobnie było z Danim, ponieważ były asystent Guardioli w samych ciepłych słowach wypowiadał się na temat swojego rodaka. Za słowami nie szły jednak czyny, bo pomocnik w ogóle nie dostawał minut, a na powrót na boisko musiał czekać aż do 27 stycznia, kiedy to dostał niecałe pół godziny z Bournemouth w Pucharze Anglii. 

W połowie lutego przyszedł rewanż z Newcastle i to powtórne spotkanie ze Srokami miało stać się nowym początkiem dla Ceballosa. Był to jego pierwszy mecz w Premier League od ponad trzech miesięcy i znów zaczął prezentować się dobrze. Cały Arsenal grał nieco lepiej i w trzech następnych kolejkach Hiszpan nie oddał miejsca w składzie. Również w pucharach wychodził w pierwszym składzie, choć The Gunners dość szybko pożegnali się z Ligą Europy po porażce z Olympiakosem. W sobotę, 7 marca, Arsenal wygrał z West Hamem 1:0, a Ceballos rozegrał pełne 90 minut i spisał się naprawdę nieźle. Widać było światełko w tunelu, ale nadszedł kryzys związany z koronawirusem, a rozgrywki w Anglii zostały zawieszone w dużej mierze przez oficjalną informację o zarażeniu Mikela Artety. Ceballos jednak uniknął kontaktu z wirusem.

Trudno podsumować sezon w wykonaniu Hiszpana. Wydaje się, że tak jak przez cały czas w Madrycie „czegoś brakowało”, by nas wszystkich zachwycił, tak i w tym ta magia uleciała z niego po dwóch kolejkach. Ceballos nawet gdy grał, prezentował się po prostu przeciętnie i choć Arsenal zawodził, a i Dani nie jest zawodnikiem, od którego byśmy wymagali ciągnięcia całego zespołu, można było spodziewać się więcej. Gol i dwie asysty to jego dorobek, jeśli chodzi o liczby w 24 meczach (1868 minut). Z perspektywy czasu całkowicie zrozumiała jest decyzja Zidane'a o poszukaniu mu miejsca poza Santiago Bernabéu. Wychowanek Betisu po prostu wciąż nie jest w stanie zabłysnąć.

Czas więc na wydanie werdyktu. Wydaje się, że ostatnie trzy lata pokazały jasno, że Dani, pomimo chwilowych błysków, nie jest zawodnikiem na najwyższy poziom, szczególnie wobec zmieniającego się futbolu, który wymaga coraz więcej biegania, fizyczności i pressingu. Wydawać by się mogło, że włodarze i kibice Arsenalu byli z Hiszpana całkiem zadowoleni, więc istniała szansa, że właśnie w północnym Londynie Ceballos mógłby szukać nowego domu. Szczególnie, że w środku pola Realu Madryt eksplozję talentu zanotował Fede Valverde, na wypożyczeniu jest zgłaszający angaż do pierwszego składu Martin Ødegaard i nie cichną plotki o zainteresowaniu Pogbą. Oczywiście, obecny kryzys stawia znak zapytania nad większością transakcji na piłkarskim rynku, ale mamy przekonanie graniczące z pewnością, że gdyby za Hiszpana pojawiła się solidna oferta, Real nie zastanawiałby się dwa razy.

Werdykt? Droga wolna do odejścia w przypadku dobrej oferty lub kolejnego wypożyczenia. Raczej nie ma dla niego miejsca na Santiago Bernabéu. 

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!