Advertisement
Menu
/ theathletic.com

„Ciągle go kochamy”

Luka Dončić pod koniec października rozpocznie swój drugi sezon w NBA. Słoweniec przebojem wszedł do najlepszej koszykarskiej ligi na świecie, ale wcale nie zapomina o tym, skąd tam trafił. Portal The Athletic przeanalizował jego związek z Realem Madryt, gdzie 20-latek wciąż jest po prostu kochany przez drużynę i kibiców.

Foto: „Ciągle go kochamy”
Luka Dončić gratuluje Sergio Llullowi wygrania Superpucharu Hiszpanii po finale z Barceloną. (fot. Getty Images)

Luka Dončić kilka dni przed wywołaniem w poprzednim tygodniu ekscytacji fanów Mavericks poprzez opublikowanie na Instagramie obrazka z pracy z drużyną w Dallas wrzucił na stories na tym samym portalu po prostu swoją lokalizację: „Madryt, Hiszpania”.

Słoweniec miał pracowite 10 ostatnich dni przed obozem przygotowawczym Mavs. 15 września pojawił się w Dallas, by wesprzeć Dirka Nowitzkiego i zagrał w jego tenisowym turnieju charytatywnym. 25 września pracował już z Kristapsem Porziņģisem i spółką. W środku między tymi wydarzeniami Dončić przebywał w Hiszpanii, by wspierać grupę, która była dla niego bardzo ważna i pozostaje taka nawet po odejściu do gwiazdorskiego NBA.

Koszykarski Real Madryt grał o pierwszy tytuł w sezonie, próbując obronić hiszpański Superpuchar w starciu z Barceloną. Dončić pojawił się na sobotniej półfinałowej demolce Fuenlabrady 116-61 i znalazł przy okazji czas na zrobienie sobie zdjęć i podpisanie autografów wszystkim chętnym fanom. Wielu z nich miało na sobie koszulki Realu Madryt, ale kilku pojawiło się też w trykotach Mavericks.

W niedzielę Real pokonał Barcelonę 89-79 i zdobył swój drugi Superpuchar z rzędu, szósty ogólnie w historii. Dončić pogratulował ekipie na Twitterze, a były gracz NBA i obecnie obrońca Realu Rudy Fernández odpisał mu: „Ktoś kiedykolwiek ci powiedział, że ogromnie cię kochamy?”.

Dončić nie wspiera Realu Madryt tylko przy okazji walki o tytuły. Przez pierwszy rok w NBA wiele razy wrzucał na swoje social media wpisy, które zawierały w sobie hasło „Hala Madrid!”. W środku sezonu Słoweniec został nawet raz po meczu w szatni Mavericks, by obejrzeć końcówkę meczu swoich przyjaciół zza oceanu.

Wsparcie młodej gwiazdy, która swoją drogę rozpoczęła właśnie w Madrycie, wiele znaczy dla całej drużyny.

„Dla nas fakt, że Luka wciąż nas obserwuje, jest bardzo ważny”, mówi The Athletic trener Pablo Laso. „Na końcu to jest chłopak, który przyszedł do naszego klubu w wieku 13 lat i my oglądaliśmy to, jak rósł i stawał się lepszym graczem oraz człowiekiem. Jesteśmy dumni, że jest z nami, że ogląda nasze mecze i że wrzuca te swoje wiadomości na social media. To mówi dobre rzeczy o nim jako człowieku i także o naszym klubie”.

Wsparcie jest obustronne. Chociaż Laso stwierdza, że nie może oglądać za wielu meczów Mavericks z powodu obowiązków związanych z jego zespołem, to jednak spogląda na swoją młodą gwiazdę. Hiszpana nie zaskoczyło świetne wejście Słoweńca do NBA.

„Myślę, że grał na wielkim poziomie i był tak dobry, jak tego oczekiwałem”, mówi Laso. „To wielki zawodnik, który doskonale dopasowuje się do każdej sytuacji, więc my tutaj wiedzieliśmy, że on będzie w stanie robić tam wielkie rzeczy od pierwszego dnia”.

Kolega Dončicia z Realu, Trey Thompkins, grał dla Clippersów w latach 2011-2013. On mówi, że cieszy się, gdy ogląda kolegę, z którym wygrywał tytuły, stającego się zawodnikiem NBA.

„Oglądanie Luki w Dallas było wspaniałe. Ten dzieciak jest wyjątkowy”, mówi Thompkins. „On ma ten dar, którego nie możesz po prostu się nauczyć. Jest takim zawodnikiem, który pojawia się raz na 10-20 lat. Na pewno oczekiwałem po nim takiej gry, bo trochę z nim grałem, oglądałem jego rozwój i widziałem jakim staje się człowiekiem na parkiecie i poza nim”.

„Trudno porównywać Lukę do kogokolwiek, bo masz różnych zawodników na różnych pozycjach”, analizuje Laso. „Prawdopodobnie najlepsze w Luce jest to, że może grać na każdej pozycji. Myślę, że to robi z niego tak dobrego zawodnika i że dzięki temu ma tyle mocnych stron”.

Gdy Dončić przyszedł do drużyny Laso jako nastolatek, to jego etyka pracy i pragnienie bycia coraz lepszym, które od razu pokazał trenerowi, wskazywały na to, że może być kimś wyjątkowym. Gdy Laso w końcu zaczął osobiście prowadzić Dončicia, wrażenie zrobiło na nim to, jak szybko uczy się Słoweniec.

„Jeśli mam wybrać dla was jedną historię, to postawiłbym na to, jak on szybko łapie to, co mu mówisz i jak szybko reaguje na boisku czy poza nim na wskazówki”, stwierdza Hiszpan. „Naprawdę wszystko szybko łapie i to robi z niego tak dobrego koszykarza i człowieka”.

Article photo

Sam Dončić nie był zainteresowany medialną uwagą czy błyszczeniem jako gwiazda. Real wyłapał go po prostu na podstawie jego talentu. Chociaż od początku wydawało się, że do klubu trafił ktoś wyjątkowy, radosna osobowość Słoweńca idealnie wpasowała się w atmosferę w szatni pierwszego zespołu.

„Od pierwszego dnia i wejścia do tej szatni był po prostu normalnym członkiem ekipy. Dodatkowy gracz w zespole”, opowiada Laso. „Myślę, że to też mówi coś dobrego o naszej drużynie i tym, jak go potraktowała, widząc, że przychodzi ktoś, kto będzie dla nas bardzo ważny w przyszłości. Od 16. roku życia i występu w sparingu pozostawał częścią pierwszej drużyny. To było ważne i uważam, że cała ekipa świetnie pracowała, by włączyć go do zespołu”.

W końcu Dončić nie tylko był częścią zespołu, ale został jego liderem. Szybko przyszły też największe wyróżnienia. Real Madryt opuszczał jako zwycięzca Euroligi i jej MVP. Na końcu interesowało go właśnie to: wygrywanie.

„Jest po prostu niesamowicie konkrencyjny”, wspomina Thompkins. „Zawsze chciał wygrywać, nawet ze mną w gierce rzutowej jeden na jednego na treningu. Chciał wygrywać, jeden na jednego czy pięciu na pięciu. Mogliśmy sobie grać na zgrupowaniu w warcaby i Luka musiał wygrać. Nienawidził przegrywać i po tym widziałem, że będzie kimś wielkim”.

Oczywiście Dončić nie był zadowolony z kolejnych porażek w Dallas, a szczególnie po byciu przyzwyczajonym do ciągłego wygrywania z Realem Madryt. Mavericks zrozumieli, jaki zdobyli talent i wykonali trade z Knicksami, sprowadzając łotewską supergwiazdę Kristapsa Porziņģisa. Ten duet tworzy w Europie duże wrażenie.

„Dla nas, Europejczyków, to naprawdę ważne, że tacy dwaj zawodnicy grają w jednej drużynie NBA”, mówi Laso. „To dwójka, która może być ważna dla całej organizacji i która może zrobić razem wielkie rzeczy. Oczekuję, że zanotują bardzo dobry sezon”.

Mavericks i Dončić mają wielkie oczekiwania co do zbliżającego się sezonu, a sam Dončić ma wysokie cele dla swojej kariery w NBA. Niezależnie jednak jak daleko zajdzie, jego korzenie zawsze będą sięgać Hiszpanii. Laso zapewnia, że dziecku, które także dzięki niemu zostało gwiazdą, nie odbije sukces, bo po prostu dobrze zna jego historię.

„On dobrze wiedział, że jego przyszłość to wysoki pick w drafcie do NBA, ale zawsze zachowywał się tak samo”, podsumowuje Laso. „Dlatego właśnie teraz gdy już z nami nie gra, ciągle go kochamy, bo pozostawiał tu po sobie wielkie wrażenie od pierwszego do ostatniego dnia”.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!