Laporta: Real chce swojego prezesa La Ligi, a nam odpowiada, by Tebas pozostał, jest szlachetny

– W loży Realu oddycha się władzą, a w Barcelonie czymś przeciwnym, czyli wolnością. Relacje z Florentino są poprawne. Na poziomie osobistym oparte są na szacunku i istniała też zgoda instytucjonalna, ale Sprawa Negreiry jest nie na miejscu. Oni chcą rozciągać Sprawę Negreiry jak gumę do żucia, bo wiedzą, że nic tam nie ma. Teraz cierpią na chroniczny barcelonitis. Spędzają dnie na rozmowach o Negreirze. Na swoich Walnych Zgromadzeniach rozmawiają o Barcelonie i sędziach... A to wszystko przy licznych golach, które powinny im były zostać anulowane.

– My wyjaśniliśmy Sprawę Negreiry bardzo dobrze i jako jedyni przedstawiliśmy w sądzie dowody na to, że raporty istniały, a nikt inny nie przedstawił dowodów na to, że kupowaliśmy sędziów, ponieważ to się nigdy nie wydarzyło. Nigdy nie kupiliśmy sędziego. A Real w ciągu 72 lat istnienia Komitetu Technicznego miał tam Plazę, swoich socios, byłych piłkarzy i inne osoby związane z Realem.

– Tebas to osoba, która jest szlachetna i która gdy daje ci słowo, to go dotrzymuje. Właśnie to mnie do niego zachęciło i dzięki temu odbudowaliśmy relację z Javierem Tebasem. Bo wiem, że z nim możemy się kłócić, ale jeśli dojdziemy do porozumienia, to on jest człowiekiem, który dotrzymuje słowa.

– Myślę, że słowa Florentino przeciwko Tebasowi były nie na miejscu. Do tego uważam, że miały drugie dno. Bo myślę, że oni chcą mianować swojego prezesa La Ligi, ze swojej linii, bo nawet jeśli Tebas jest madridistą i takie tam, to nie jest przez nich mile widziany. Jestem pewny, że mają już przygotowanego swojego [prezesa], a nam odpowiada, by Tebas pozostał dla dobra futbolu.

– Oni od wielu lat starają się o odejście Tebasa. Nie są zadowoleni, powtarzają, że sędziowie są przeciwko nim... Ten interes, by go wyrzucić przy tej władzy socjologicznej, jaką ma Real, sprawia, że mam złe myśli. Ja wolę tego prezesa [Tebasa] niż ryzyko z innym.