Advertisement
Menu
/ YouTube.com

Henry: Szkoda mi Xabiego Alonso, wcześniej miał zespół, który chciał słuchać tego, co ma im do przekazania

Podczas przedmeczowego studia w CBS Sports Golazo Thierry Henry i Jamie Carragher podzielili się ciekawymi spostrzeżeniami na temat sytuacji Xabiego Alonso. Przedstawiamy najważniejszy fragment z tej dyskusji.

Foto: Henry: Szkoda mi Xabiego Alonso, wcześniej miał zespół, który chciał słuchać tego, co ma im do przekazania
Thierry Henry. (fot. Getty Images)

Trochę to smutne, że po zaledwie połowie sezonu Alonso może znaleźć się w sytuacji, w której właśnie ten mecz wszystko mu albo uratuje, albo wszystko skończy.
Thierry Henry: To nie jest smutne, to jest Real Madryt. Ostatnio mieliśmy tu Garetha Bale’a, który mówił, że w Realu tak naprawdę zarządzasz drużyną. A teraz masz gościa, przy którym – jeśli mówimy o Xabim Alonso – część ludzi uważa, że on za dużo trenuje, a za mało zarządza. Widzieliśmy to już przy Sarrim, kiedy poszedł do Juve. Niektórzy piłkarze narzekali, że on myślał, jakby wciąż był w Napoli i prowadził tamtą drużynę, a w Juve też słyszało się głosy, że powinien bardziej zarządzać grupą. Ja się z tym osobiście nie zgadzam, ale tak to wygląda. Jeszcze raz: Gareth Bale siedział tu ostatnio i mówił nam, że w Realu chodzi o to, żeby zarządzać piłkarzami. Szkoda mi Xabiego Alonso, bo widziałeś, co zrobił z Bayerem Leverkusen, gdy mógł normalnie trenować zespół, który chciał słuchać tego, co ma im do przekazania. Tutaj to zupełnie inna gra, inne podejście.

Jamie Carragher: Co ciekawe, ja Xabiego dobrze znam, grałem z nim, to fantastyczny trener. Na początku jego kariery szkoleniowej, patrząc na to, co robił w Leverskuen, można się było zastanawiać, czy to nie jest kolejny Pep Guardiola. Ale Thierry ma rację, że… intrygujące jest to, że Alonso nie wchodzi do Realu w ciemno. On już był piłkarzem Realu Madryt, jego trenerem był wtedy Carlo Ancelotti. Więc wie, jak Ancelotti zarządzał taką sytuacją. To nie jest ktoś, kto przyszedł z zewnątrz i nic o tym klubie nie wie. Dlatego mnie sam fakt, że on tę pracę przyjął, naprawdę zaintrygował. Bo mam wrażenie, że Real to raczej robota dla kogoś na późniejszym etapie kariery, kiedy nie jesteś już tak hands on, nie próbujesz wszystkiego robić sam, tylko bardziej zarządzasz. Kiedy jesteś młody, pełen energii, masz swoje pomysły, to chcesz je wprowadzać na boisku treningowym każdego dnia. Patrząc na to, co o tym słyszymy, będzie sukcesem, jeśli dotrwa do końca sezonu. Może nawet nie dotrwa do świąt, jeśli dzisiaj pójdzie źle. Ale jak patrzę na Alonso – bardzo inteligentny facet, świetny trener – samo wzięcie tej pracy od początku stawiało go w sytuacji prawie nie do wygrania. Bo jeśli pomyślisz o trenerach, którzy szli do Realu: Rafa Benítez, świetny trener, bardzo szybko wyleciał, a przecież wygrał z nami Ligę Mistrzów. Carlos Queiroz, świetny trener w Manchesterze United, idzie do Realu i też ma ogromne problemy. A ci, którym naprawdę się tam powiodło – Del Bosque, Ancelotti, Zinédine Zidane – wszyscy uważamy ich za świetnych menedżerów, ale niekoniecznie za „wielkich trenerów” w sensie pracy na boisku. Taki jest po prostu model funkcjonowania tego klubu.

Skoro sam byłeś trenerem, myślę, że bardzo dobrze wyjaśniłeś swój punkt widzenia. To jaka jest właściwie różnica między trenerem a menedżerem? Możesz to wytłumaczyć widzom? Bo wielu ludzi myśli, że to to samo.
Thierry Henry: Nie, to nie jest to samo. Weźmy na przykład… Dobra, nie będę teraz wchodził w temat Pepa, bo Pep potrafi robić jedno i drugie. Ale masz trenerów, którzy po prostu pozwalają piłkarzom być piłkarzami i to jest bardziej zarządzanie. Powiedzmy więc, że menedżerowanie polega na tym, że zarządzasz tym, czym trzeba. W niektórych drużynach nie pójdziesz do pewnych zawodników, nie będę mówił nazwisk, choć je znam, z tekstem: „Masz być na śniadaniu o ósmej, bo chcę o ósmej rano gadać o taktyce”. Taki piłkarz powie ci: „Wygrałem Ligę Mistrzów, przychodząc na odprawę wtedy, kiedy mieliśmy przyjść. Nie będziemy robić taktyki o ósmej rano”. Po co wchodzić w wojnę w takim momencie? Co jest głównym celem? Głównym celem jest to, żeby odnieść sukces i po drodze nie stracić piłkarzy. Bo na końcu, mówię to z doświadczenia, trener taką wojnę przegra.

Czy to jest inne w Barcelonie? Bo mam wrażenie, że w Barcelonie i Realu, przy takim samym poziomie piłkarzy, w Barçy chodzi bardziej o trenera, a w Realu jednak o menedżera. Co jest inne w Realu, skoro jakość piłkarzy jest podobna?
Thierry Henry: W Barcelonie jest inaczej. Tam klub „produkuje” trenerów. Jest styl gry, którego trzeba się trzymać. To jest zaakceptowane przez rdzeń klubu i przez kibiców. Jak tego nie spełniasz, to tam nie trafisz. W Realu też masz „swój” model, tylko innego rodzaju. Tam – jak mówił prezes – w proporcji to jest jakieś 90–99 procent piłkarze, 10 procent trener. Musisz to zrozumieć, pozwolić im prowadzić ten samochód. Jasne, czasem ego wejdzie w drogę, to jak ty widzisz futbol też wejdzie w drogę. Ale znowu: trzeba w pewnej chwili zadać sobie pytanie, jaki jest cel. Celem jest to, żeby ten piłkarz i cały zespół zagrali dziś jak najlepiej. Weźmy przykład: piłkarz spóźnia się rano w dzień meczu. Co robisz? Załóżmy, że chodzi o czołowego zawodnika. No więc: spóźniasz się na co? Na śniadanie czy na odprawę? Jeśli spóźnisz się na odprawę, nie wejdziesz już do tej sali, bo się spóźniłeś. Później wytłumaczymy ci, co miało być powiedziane. Ale nie będę cię karał tym, że nie zagrasz wieczorem. Ja dziś potrzebuję wygrać. I to jest właśnie różnica między trenowaniem a zarządzaniem. Chodzi o to, żeby umieć zarządzić daną sytuacją. Jeśli ją dobrze poprowadzisz w danym momencie, po co masz wkurzać najlepszego piłkarza w drużynie tylko dlatego, że nie był na czas… Rozumiesz? Kiedyś, jako zawodnik, sam bym tego nie zaakceptował, ale jako trener musisz przeanalizować, że twoim zadaniem jest wygrać dzisiaj i nie stracić zawodnika. Więc ukaraj go za to, na co się spóźnił, ale nie karz go tym, że nie gra. I jeszcze jedno, bo to ważne: trener nie odejdzie od swoich zasad. On nie będzie od nich odchodził tylko po to, żeby drużyna wygrała dany mecz. A w starciu z piłkarzami to oni ostatecznie wygrają.

Skoro byłeś w roli trenera i – nie mówię, że udzielasz teraz rad Xabiemu Alonso – ale wyobraźmy sobie: masz swój sposób pracy jako coach, zaczynasz w Monaco, a potem nagle dostajesz pracę w Realu Madryt. Czy byłbyś zupełnie inny?
Thierry Henry: Nawet nie chcę mówić, czy bym tam dotarł, bo nie dotarłem. Ale powiem tak: w Monaco chciałem mieć pełną kontrolę, robić wszystko po swojemu. „Będziemy grać tak, będziemy robić tak, to jest mój sposób”. Dopiero później w Montrealu zacząłem lepiej rozumieć piłkarzy, widzieć ich, być przed nimi bardziej szczerym, mieć empatię. Przecież sam byłem zawodnikiem. Myślę sobie: „Dobra, jaki jest cel? Spóźniłeś się, ale my cię potrzebujemy”. Muszę zadbać o to, żeby nie stracić pewnych piłkarzy, bo inaczej ja stracę pracę, przegramy mecz. W efekcie przegrywają wszyscy. Więc nie chcesz doprowadzać do takiego punktu. Potrzebujesz trochę odłożyć ego na bok: „Słuchaj, ci goście tutaj już wygrywali. Spróbuj zobaczyć, czy oni mogą ci pomóc przejść przez ten etap”. A dopiero kiedy zdobędziesz jeden, drugi tytuł, kiedy wygrasz Ligę Mistrzów, może wtedy możesz zacząć trochę „prężyć muskuły”. Na samym początku potrzebujesz jednak inteligencji emocjonalnej, żeby zrozumieć zawodników, żeby iść razem z nimi do przodu i wygrywać, bo cel jest wspólny – mamy wygrywać wszyscy razem.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!