Szatnia stanęła po stronie Xabiego
Bellingham, Vinícius i Rodrygo przed i po starciu z City wysyłają jasne sygnały poparcia dla Baska.
Xabi Alonso i Rodrygo. (fot. Getty Images)
„Ten mecz może zmienić wszystko”. Słowa Viníciusa Júniora przed starciem z Manchesterem City dobrze oddawały położenie Realu Madryt przed pierwszym wielkim finałem tego sezonu. Spotkaniem, które miało zaważyć na przyszłości projektu Xabiego Alonso na Bernabéu. „Wszyscy stoimy za trenerem” – powtarzał Brazylijczyk, świadomy, podobnie jak jego koledzy, że reflektory zaczynają padać także na nich. Intensywność wzrosła, co tylko podkreśliło, jak słabe było nastawienie drużyny w ostatnim miesiącu, ale środa zakończyła się porażką i choć Bask uratował się dzięki dobrym wrażeniom po grze, w Vitorii czeka go kolejny sąd, opisuje Abraham P. Romero z dziennika El Mundo.
Wieczór przy Castellanie starał się przypominać te naprawdę wielkie noce. Klub zorganizował powitanie autokaru drużyny, a podczas odczytywania składu nie było gwizdów ani dla piłkarzy, ani dla baskijskiego szkoleniowca. Były brawa i pozorna normalność, a całe buczenie skumulowało się przy nazwisku Guardioli. Ten klasyk europejskiego futbolu doczekał się już piętnastego starcia, jedenastego w ciągu ostatnich sześciu sezonów, w których obie drużyny rozegrały między sobą pięć dwumeczów – z bilansem 3:2 dla Królewskich. Być może dlatego Alonso odtworzył wyjściową jedenastkę Carlo Ancelottiego z ostatniego dwumeczu z Anglikami w fazie pucharowej, dokonując tylko dwóch zmian: wprowadził Carrerasa i Gonzalo zamiast Ferlanda Mendy'ego i Kyliana Mbappé, kontuzjowanego w środowy wieczór, zauważa dziennikarz El Mundo.
Reszta składu pozostała bez zmian, z Danim Ceballosem przed Ardą Gülerem. Andaluzyjczyk stał się awaryjnym rozwiązaniem zarówno dla Carletto, jak i Xabiego Alonso w najważniejszych starciach pucharowych – to dowód jego zalet, ale przede wszystkim braków w środku pola. Valverde wrócił na bok obrony, a trener postawił na Rodrygo.
Rodrygo, 281 dni później
Brazylijczyk nie strzelił gola od 281 dni, od 4 marca, gdy trafił w meczu Ligi Mistrzów przeciwko Atlético. To zdecydowanie zbyt długo jak na piłkarza, który ma odgrywać ważną rolę w galaktycznym projekcie. W ostatnich miesiącach nieustannie towarzyszył mu szum wokół jego osoby, mieszający kwestie osobiste z problemami czysto piłkarskimi, ale w 28. minucie zrzucił z siebie ten ciężar, zdobywając piątego gola przeciwko City. Radość uczcił, klękając na murawie i unosząc ręce do nieba, jak przystało na głęboko wierzącego człowieka. Potem ułożył dłonie w kształt serca w stronę sektora, w którym siedziała jego rodzina, i pobiegł przytulić Alonso. To ważny szczegół, zwraca uwagę Abraham P. Romero.
Gol Rodrygo i intensywność Realu Madryt w pierwszej godzinie gry okazały się jednak mirażem. „Kiedy dociskamy, rzadko przegrywamy” – mówił wcześniej Vinícius. Gdy tylko Los Blancos zwolnili tempo, popełnili dwa błędy, City ich ukarało, a nerwy zaczęły ogarniać szatnię. Sebas Parrilla, asystent Alonso, rozpaczliwie gestykulował przy linii bocznej, dając wskazówki przy obronie rzutu rożnego, ale Gvardiol przeskoczył Bellinghama, a O'Reilly wykorzystał piłkę odbitą przez Thibaut Courtois, doprowadzając do remisu. Chwilę później Haaland, z rzutu karnego, posłał Real Madryt do szatni przy niekorzystnym wyniku. Atmosfera zaczęła się psuć.
Endrick w ostatniej chwili
Interwencje Thibaut Courtois na początku drugiej połowy jeszcze bardziej rozwścieczyły część publiczności, która zaczęła gwizdać przy każdym błędzie swoich piłkarzy. Zmiany Alonso – zdjęcie z boiska Gonzalo i Ceballosa, by wprowadzić Gülera i Brahima – również nie pomogły. Vinícius przeszedł na pozycję klasycznej dziewiątki, a Real Madryt stracił obecność z przodu, co tylko potęgowało frustrację na trybunach. Kilka minut później Xabi zmierzył się z rzeczywistością i posłał w bój Endricka, swoją jedyną dostępną dziewiątkę, który w tym sezonie rozegrał dotąd zaledwie 12 minut. Aby to zrobić, musiał jednak zdjąć Asencio i cofnąć Tchouaméniego, zostawiając środek pola wyłącznie w rękach Gülera i Bellinghama.
Endrick główkował w poprzeczkę i Bernabéu na kilka minut naprawdę przycisnęło, ale ostatecznie kibice wygwizdali swój zespół, a znaczna część trybun opustoszała jeszcze przed ostatnim gwizdkiem. Alonso uścisnął dłoń Guardioli i od razu zszedł do szatni, nie wracając już na murawę, by pocieszać zespół. Przed kamerami pochwalił swoich piłkarzy i stwierdził, że „czas pokaże”, czy ta poprawa w nastawieniu, mimo porażki, okaże się punktem zwrotnym. „Gwizdy są normalne, ale były też momenty, w których kibice nas wspierali. Trzeba zachować spokój, bo to, jak dziś coś wygląda, może się jeszcze zmienić”.
W strefie mieszanej Bellingham, Rodrygo, Thibaut Courtois i Asencio otwarcie stanęli po stronie Xabiego. „Trener jest świetny, a ja mam z nim bardzo dobrą relację”, podkreślił Anglik. „Po serii remisów odbyliśmy wewnątrz drużyny dobre rozmowy, potem zagraliśmy lepiej, a teraz, po dwóch ostatnich meczach, znowu cierpimy. Ale nikt się nie poddaje, nikt nie narzeka i nie użala się nad sobą” – dodał pomocnik, który wciąż nie może odnaleźć w tym sezonie swojego najlepszego poziomu.
„To dla Xabiego również trudny moment, wiele rzeczy nie wychodzi, ale musimy pokazać ludziom, że stoimy za naszym trenerem. Mówi się różne rzeczy, a my potrzebujemy jedności, żeby iść dalej”, zaznaczył Rodrygo. W podobnym tonie wypowiedział się Thibaut Courtois: „Dzisiaj pokazaliśmy, że jesteśmy z trenerem, że zagraliśmy dobrze i daliśmy z siebie 100 procent”. „Jedyne, co mogę powiedzieć, to że szatnia doskonale zna przesłanie, jakie przekazuje Xabi Alonso, że szatnia jest z Xabim Alonso w stu procentach, a codzienność w Valdebebas jest naprawdę bardzo dobra”, podsumował Asencio.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze