Bellingham: Trener jest świetny, mam z nim bardzo dobrą relację i wielu chłopaków też
Jude Bellingham udzielił pomeczowych wywiadów dla CBS Sports Golazo i TNT. Przedstawiamy pełny zapis tych rozmów z Anglikiem.
Fot. Getty Images
Nie ma czegoś takiego jak dobra porażka, prawda? Ale czy jest coś, na co patrzysz dzisiaj i myślisz: „okej, zaczyna się coś nowego”?
Tak, zdecydowanie. Szczerze mówiąc, czułem, że zagraliśmy całkiem dobrze. Miałem bardzo dobre odczucia z samej gry, z atmosfery, którą stworzyli kibice. Czułem się na stadionie naprawdę świetnie. Niestety znów nie potrafiliśmy odpowiednio rozegrać tych kluczowych momentów meczu i to jest dla nas problem w ostatnich, powiedzmy, kilku spotkaniach, a tak naprawdę już w wielu meczach. I przeciwko takiej drużynie jak City płaci się za to cenę. Jeśli dopuszczasz rywala do sytuacji, on to wykorzysta. A jeśli, tak jak w moim przypadku na początku drugiej połowy, nie wykorzystujesz swojej okazji, to masz kłopoty. Myślę jednak, że biorąc pod uwagę serię, jaką mieliśmy, to był obiecujący sygnał, że potrafiliśmy zagrać mecz, z którego możemy być trochę bardziej zadowoleni. Ale oczywiście nigdy nie będziemy zadowoleni ani nawet usatysfakcjonowani dobrą grą przy porażce, wiesz, o co chodzi. To nie jest standard tego klubu. To nie jest poziom, jakiego sami od siebie wymagamy w drużynie. Dlatego wracamy do analizy, do pracy i dalej ciężko pracujemy. Nie ma innej opcji. Nie ma sensu marudzić, narzekać na siebie nawzajem czy się wzajemnie dobijać. Trzeba obiektywnie przeanalizować mecz, zobaczyć, co było dobre, co można było zrobić lepiej i skupić się na weekendzie oraz spotkaniu z Alavés.
Jeśli ten sezon naprawdę skończy się dla ciebie bardzo dobrze, myślę, że ludzie będą wracać do minut 65–71. Trzykrotnie Bernabéu cię wygwizdało, domagało się od ciebie więcej, a ty odpowiedziałeś. Jak się czułeś w tych minutach? Czy to odczułeś?
Nie, to dotyczyło ogólnie całej drużyny. Szczerze mówiąc, naprawdę specjalnie tego nie zauważyłem. Gramy, mamy to szczęście, dla największego klubu na świecie. Kibice widzieli tu najlepszych piłkarzy w historii. Ten klub zdobył największe trofea, więcej niż którykolwiek inny. Kibice płacą dużo pieniędzy, żeby przyjść i nas oglądać, płacą dużo, żeby wspierać zespół. Jeśli chcą w ten sposób wyrażać swoje emocje, to mają do tego prawo. Po naszej stronie, jako zawodowców, leży to, żeby zachować emocjonalny spokój i odpowiednio zareagować, tak jak mówisz, że zrobiliśmy. Ja sam naprawdę nie zwróciłem na to większej uwagi, ale skoro o tym wspominasz, to znaczy, że odpowiedzieliśmy całkiem nieźle. Jak już mówiłem, nikt nie jest zadowolony w trakcie meczu, gdy przegrywamy. Ta szatnia w ogóle nie jest szczęśliwa po takich spotkaniach. Ale wszyscy przychodzimy następnego dnia albo dwa dni później, rozkładamy wszystko na czynniki pierwsze, obiektywnie patrzymy, co poszło źle, i staramy się to poprawić. Wiesz, jak jest – nie ma innych opcji. Musimy iść dalej. Jeśli chodzi o kibiców, doskonale rozumiem ich frustrację. Jak już powiedziałem, płacą dużo pieniędzy, żeby oglądać swoją drużynę i wspierać ją. A my w tym momencie nie dajemy im wystarczająco dużo w zamian, jeśli chodzi o zwycięstwa i punkty.
***
Dwa zwycięstwa w ostatnich ośmiu meczach, w lidze cztery punkty straty do Barcelony. Co w tym momencie nie działa?
Myślę, że chodzi o kilka różnych rzeczy. Wciąż próbujemy to sobie poukładać wewnątrz szatni, niezależnie od tego, co dzieje się na zewnątrz. Wiemy, że cały ten hałas z otoczenia nam nie pomoże. Chodzi o to, żebyśmy my sami, w drużynie, znaleźli odpowiedzi. Jedną z rzeczy, które chyba dość wyraźnie widać, jest to, jak w tej chwili zarządzamy meczami. W pewnych momentach spotkania, gdy trzeba trochę pocierpieć, wygląda to tak, jakbyśmy prawie zawsze wtedy tracili gola. To ustawia nas w gorszej pozycji i zmusza do grania w sposób, którego nie chcemy. Ale patrząc z perspektywy zawodnika, który jest w tej szatni, widzi, jakich mamy piłkarzy, pracuje z trenerem codziennie, uważam, że mamy wszystko, czego potrzebujemy, żeby to odwrócić. Chodzi może o odrobinę szczęścia, może o trochę więcej czegoś, o czym, jak mówiłem, musimy porozmawiać wewnętrznie. Mam jednak pełną wiarę, że ten sezon się nie skończył tylko dlatego, że jesteśmy w dołku. Jasne, dla nas jako piłkarzy to jest strasznie bolesne, ale zrobimy wszystko, żeby to odwrócić.
A szatnia wciąż w pełni stoi za nowym trenerem?
W stu procentach. Trener jest świetny. Ja sam mam z nim bardzo dobrą relację i wielu chłopaków też. Po tej pierwszej serii meczów, gdy trochę za dużo razy zremisowaliśmy, mieliśmy wewnątrz naprawdę dobre rozmowy i czuliśmy, że wychodzimy już z tego gorszego okresu. A potem w ostatnich kilku spotkaniach znów sami siebie zawiedliśmy. Ale, jak mówiłem, nikt nie odpuszcza, nikt nie zrzuca wszystkiego na innych, nie narzeka, że sezon jest skończony. Musimy wziąć to na klatę, jak to się mówi, ale jednocześnie musimy dalej walczyć i iść do przodu.
I na koniec – ten cały hałas wokół Realu Madryt, a do tego szum wokół reprezentacji Anglii ze strony części mediów w Wielkiej Brytanii. Jak sobie z tym radzisz?
To po prostu życie, prawda. Na to się pisałem. Gram dla największego klubu na świecie i jednego z najbardziej obserwowanych, analizowanych krajów na świecie, jeśli chodzi o piłkę. Nie chcę, żeby ktoś mi współczuł, bo żyję swoim marzeniem. Ludzie daliby wszystko, żeby być w takiej sytuacji jak ja. To się wiąże z tym, że zawsze znajdzie się kilka osób nastawionych negatywnie. W porządku, tak już jest, to wraca falami. Tak jak mówiłem, przyjmuję ciosy, idę dalej i cały czas skupiam się na piłce. Kiedy na boisku wszystko wygląda dobrze, wtedy ja też jestem szczęśliwy. I to właśnie jest dla mnie najważniejsze.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze