Advertisement
Menu
/ marca.com

Sneijder: Jestem dosyć pewny, że Mbappé wygra Złotą Piłkę za ten sezon

Były zawodnik Realu Madryt, Wesley Sneijder, udzielił wywiadu dziennikowi MARCA. Poniżej przedstawiamy zapis tej rozmowy z 41-letnim Holendrem.

Foto: Sneijder: Jestem dosyć pewny, że Mbappé wygra Złotą Piłkę za ten sezon
Wesley Sneijder. (fot. Getty Images)

Są po panu dobre wspomnienia w Madrycie z tamtym mistrzostwem, bramkami i asystami. Niedawno powiedział pan, że jedyne czego żałuje w swojej karierze, to tego, że nie dał pan więcej w Realu Madryt. Czego zabrakło, że skończyło się tylko na dwóch latach?
Miałem niesamowity pierwszy rok, a później miałem pewne problemy osobiste, które utrudniły mi drugi sezon. Gdyby do tego nie doszło, to możliwe, że wciąż bym tam był… Cóż, teraz już nie, bo jestem za stary. Ale możliwe, że grałbym tam dłużej niż zakładałem, ponieważ nie chciałem opuszczać Realu Madryt. Nikt nie chce opuszczać Realu Madryt, gdy już tam jest.

To był tylko moment. Nie znajdowałem się w perfekcyjnym stanie mentalnym. Przyszli wielcy zawodnicy jak Kaká, Karim Benzema, Xabi Alonso, Cristiano Ronaldo i inni musieli zrobić dla nich miejsce. Ja byłem jednym z tych zawodników. Kolejnym był Arjen Robben.

I nie poszło panu tak najgorzej…
Ponieważ wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. Rok później wróciłem na ten sam stadion z Interem Mediolan, aby rozegrać finał Ligi Mistrzów. Możliwe, że gdybym został w Realu Madryt, to wygrałbym dużo więcej Lig Mistrzów i wszystko mogłoby wyglądać inaczej. Nie podobało mi się to, że musiałem opuścić klub, ale ostatecznie myślę, że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu.

Minęło już trochę czasu, ale wciąż wraca pan myślami do tamtego finału w RPA w 2010 roku z Hiszpanią? Gdyby pan mógł, to zrobiłby pan coś inaczej?
Nie. Myślę, że to, co osiągnęliśmy, samo w sobie było już czymś wielkim. Zagranie w finale mundialu z Hiszpanią było niesamowite. To był bardzo wyrównany mecz. Równie dobrze to my mogliśmy wygrać, ale niestety tak się nie stało.

To było dla nas coś maksymalnego. To jak weszliśmy w ten mecz – dzisiaj zrobiłbym tak samo, niczego bym nie zmieniał. Gdyby Robben strzelił w sytuacji jeden na jeden z Casillasem, to skończyłoby się na tym 1:0. W tego typu meczach potrzebujesz również trochę szczęścia.

5:1 z Hiszpanią na mundialu w Brazylii w 2014 roku było niczym rewanż, ale… Czy to pozwoliło całkowicie zaleczyć ranę sprzed czterech lat?
Absolutnie nie. To był zupełnie inny mecz. To była faza grupowa. Finał mundialu miał miejsce cztery lata wcześniej. Wolałbym wygrać 1:0 finał w 2010 roku i później przegrać 1:5 w 2014 roku.

Zabrakło panu tylko Złotej Piłki w 2010 roku. Zdaniem wielu, również w Hiszpanii, zasługiwał pan na nią.
Teraz do Złotej Piłki podchodzi się inaczej. Pod uwagę bierze się cały sezon. Za moich czasów pytanie było tylko takie, kto jest po prostu najlepszym piłkarzem na świecie. I zazwyczaj nagrodę tę zgarniali Cristiano Ronaldo lub Lionel Messi. Teraz bardziej się bierze pod uwagę cały sezon, osiągnięcia i według mnie ma to zdecydowanie większy sens. W ten sposób rosną szanse na to, aby wygrywali również inni zawodnicy.

To zaskakujące, że Mbappé przy tych wszystkich swoich osiągnięciach nigdy nie był nawet blisko Złotej Piłki.
Podkreślam, że przy obecnych zasadach punktowania jestem dosyć pewny, że Mbappé na 100% wygra Złotą Piłkę za ten sezon. Ponadto teraz stał się prawdziwym napastnikiem i na tej pozycji radzi sobie lepiej niż na skrzydle. Real Madryt nie potrzebuje takiego zawodnika jak Haaland. A w kolejnym roku możliwe, że wygra Vini. Obaj mają odpowiednią ku temu jakość.

Możliwe, że Vinícius powinien był już wygrać rok temu. Zasługiwał wtedy na to, ale nie jest to też jakaś wielka strata. Nie wiem, co pomyślą inni, ale dla mnie większą radością było to, że wygrałem Ligę Mistrzów niż gdybym miał zdobyć Złotą Piłkę bez triumfu w Lidze Mistrzów.

Jako ekspert, komentator – ma pan jakichś faworytów na mundialu?
Portugalia, Hiszpania, Francja i Brazylia.

Nie wskazuje pan Argentyny, Niemiec, Anglii…
Nie wskazałem Anglii, ale po prostu rywalizacja jest teraz dużo większa. Wszyscy są blisko siebie. To będzie szaleństwo. Anglia również ma niesamowitą drużynę. Tak samo Holandia. Są bardzo dobrzy. Ale muszę wskazać cztery drużyny na półfinały i taki jest mój wybór. Anglia również może tam dotrzeć. Argentyna przy odrobinie szczęścia również. A jeśli Niemcy odzyskają właściwy kierunek, to kto wie…

Kto zdominuje futbol po Messim i Ronaldo?
Gdy Messi i Cristiano zakończą już swoje kariery, to wtedy zacznie się więcej mówić o Mbappé, Viníciusie i Yamalu. Tak samo jak teraz wciąż mówi się o Ronaldo i Messim. Wszystko się sprowadza do poszczególnych pokoleń. Gdy Diego Maradona zakończył karierę, to pojawili się inni zawodnicy.

Opowiadał pan, że gdy jesteś młody, masz pieniądze i masz praktycznie wszystko, to nie słuchasz innych. Sam pan o tym mówił w swoim kontekście. Uważa pan, że właśnie to się teraz dzieje u Lamine'a Yamala i innych zawodników z jego pokolenia?
Gdy spojrzę wstecz na swoją karierę, to jako zawodnicy mieliśmy poczucie większej odpowiedzialności. Dzisiaj nie ma takiego miejsca, w którym mógłbyś pozostać niezauważony. A gdy już ktoś cię zobaczy, to od razu to wykorzystuje. Nagrywają cię i później jesteś we wszystkich programach. Wcześniej było inaczej, sam o tym wiesz. Zaczęło się pod koniec mojej kariery. Media społecznościowy rosły w siłę. Ale chciałbym, aby młodzi piłkarze znów mogli poczuć własną odpowiedzialność i żeby podejmowali swoje decyzje – również poza boiskiem. Czasami, gdy jesteś młody, też musisz popełnić jakiś błąd. Bez popełniania błędów nie idziesz do góry. Czasami trzeba trochę upaść, ale teraz futbol jest bardziej restrykcyjny.

Trenerzy mają już wszystko zaplanowane dla swoich zawodników, ale właśnie nie – powinni pozwolić im iść samym. Niech prowadzą swoje życia. Taki zawodnik jak Lamine Yamal w bardzo młodym wieku wszedł do pierwszej drużyny Barcelony i bardzo szybko się zaadaptował. Bardzo szybko stał się gwiazdą. W ciągu dwóch lat stał się kandydatem do zdobycia Złotej Piłki. Dajmy im pędzić własne życia i popełniać błędy. Nie bądźmy tak restrykcyjni, aby narzucać im naszą formę myślenia. Są młodzi i również potrzebują żyć swoim życiem.

Gdy gwiazda się denerwuje i wszyscy dookoła to widzą… Xabi Alonso poradzi sobie w temacie Viníciusa?
Jeśli jesteś dobrym trenerem, to sobie poradzisz. To oczywiste, że to nie jest nic miłego, ponieważ wszyscy widzieli tę reakcję, ale liczy się to, jak teraz do tego podejdziesz i tym zarządzisz. Jeśli się nie mylę, to po tym incydencie wrócił na ławkę. Więc zszedł do tunelu, ale później wrócił i po zakończeniu meczu był zadowolony. Świętował razem z innymi. Dla mnie to ma sens.

Trzeba tym odpowiednio zarządzić. Powiedz mu: „Vini, posłuchaj. Dobrze wiesz, że to nie jest dobre. Nigdy więcej tego nie rób. Na teraz jest dobrze, ale w kolejnym meczu tak nie rób. Masz moje pełne zaufanie, ale są takie momenty, w których muszę cię ściągnąć z boiska”. I jako mężczyzna musisz to zaakceptować. Możesz być zadowolony lub nie, ale nie możesz reagować w taki sposób. „Jestem trenerem i chcę jak najlepiej dla was wszystkich, chłopaki”. I koniec tematu.

Pan również miał na ławce wyjątkową postać do zarządzania takimi sytuacjami – Mourinho. Jednym słowem, jaki był Mou?
Był ojcem. Był niczym ojciec. Sposób, w jaki przekonał mnie do przyjścia do Interu, to było coś szczególnego. Nie chciałem określić go mianem special one, ponieważ to byłoby za proste. On sam siebie określał special one i bez wątpienia taki jest, ale to prawdziwy ojciec. I zaraz ci powiem dlaczego.

Po sześciu miesiącach tamtego sezonu w 2010 roku w pewien poniedziałkowy poranek zawołał mnie do swojego biura. W weekend mieliśmy mecz i zapytał mnie: „Wes, jak się czujesz?”. Odpowiedziałem mu, że czuję się dobrze. Byłem wtedy podekscytowany, wygrywaliśmy mecz za meczem. Ale Mourinho powiedział: „Nie, widzę, że jesteś trochę zmęczony”. Ja dalej mu odpowiadam, że wcale nie, że czuję się naprawdę dobrze. A on dalej: „Nie, nie, nie, nie, nie. Jedź zobaczyć się z dzieckiem”. Mieszkało wtedy w Holandii. Powiedziałem, że nie chcę nigdzie jechać, ponieważ chcę zagrać w weekend. On znów: „Nie, mówię ci, żebyś pojechał i wróć w czwartek na noc. Piątek? Trening. W sobotę mamy mecz”. Powiedziałem mu, że wtedy odbędę tylko jeden trening właśnie w piątek. On na to: „Dokładnie”.

Więc poleciałem do Holandii i w tamtym momencie poczułem, że jest dla mnie niczym ojciec. Chciał, żebym zobaczył się z dzieckiem, żebym spędził z nim czas i żebym dopiero wtedy wrócił. W czwartek wieczorem byłem w samolocie powrotnym i pomyślałem sobie: „Wiele jest dla mnie w stanie zrobić”. Nie wiem, czy jest jakikolwiek inny trener, który zrobiłby dla mnie to samo, ale w sobotę musiałem mu się za to odwdzięczyć. I tak też zrobiłem. Taką rolą ojca wykazywał się wobec wszystkich zawodników. Nie tylko wobec mnie.

Dalej pan uważa, że Rafa Benítez jest najgorszym trenerem, jakiego miał pan w całej swojej karierze?
Cóż, myślę, że dołączył do nas w najgorszym momencie, w jakim znajdowała się drużyna. To był czas po José Mourinho. Wszyscy rozpaczali po jego odejściu. Benítez przyszedł w najgorszym momencie dla klubu. Dlatego muszę być tutaj uczciwy. Nie było mu łatwo z nami pracować, a my również to utrudnialiśmy. Nie potrafiliśmy nawiązać dobrego połączenia. Kilka miesięcy temu spotkałem się z Benítezem i porozmawialiśmy. To nie jest zły człowiek. Nie powiedziałem, że to słaby trener, ponieważ osiągał również wielkie rzeczy w futbolu. Ale to nie była po prostu dobra kombinacja na tamten moment.

Futbol się zmienia, teraz jest bardziej fizyczny… Mimo wszystko jest obecnie jakiś piłkarz, który przypomina panu Wesleya Sneijdera?
Dziesiątka już nie istnieje. Ja byłem typową dziesiątką. Teraz już tego nie ma. Teraz liczą się tylko tacy pomocnicy, którzy mają dobre warunki fizyczne. Wszyscy pracują nad tym, aby być pomocnikami obejmującymi całe boisko. Ja nigdy nie potrafiłbym tego wypracować. Ja byłem pomocnikiem i moje zadanie polegało na tym, aby podawać piłki do napastników, a nie biegać po całym boisku. Dlatego też według mnie rola mediapunty już nie istnieje. Nie wydaje mi się, aby była w Europie jakakolwiek drużyna, która grałaby z typową mediapuntą. Możliwe, że w futbolu narodowym można dostrzec jakąś dziesiątkę, ale teraz wielu trenerów woli grać jednym pomocnikiem defensywnym i dwoma na pozycji dziesiątki. To coś zupełnie innego.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!