Rodrygo widzi swoją szansę
Przy kontuzji Mastantuono i wciąż niezdefiniowanym systemie Xabiego Brazylijczyk dostrzega szansę na grę.
Rodrygo. (fot. Getty Images)
W Realu Madryt, który wciąż szuka swojej tożsamości pod wodzą Xabiego Alonso, role zaczynają definiować się na nowo, a ci, którzy potrafią cierpliwie czekać na swój moment, mogą otrzymać swoje szanse. Wśród kontuzji, wątpliwości taktycznych i nierównej formy zawodników po cichu ponownie do głosu dochodzi pewna postać: Rodrygo Goes. Brazylijczyk, który wydawał się być zepchnięty do roli drugoplanowej na początku tego sezonu, zaczyna dostrzegać światełko w tunelu, pisze Mario Aguilar z dziennika AS.
Pubalgia Mastantuono, wokół którego Xabi zdążył już ostudzić emocje po tym, jak od razu po jego transferze regularnie wystawiał go w pierwszym składzie, ponownie zamieszała w ofensywie Królewskich. Fatalny występ Camavingi na Anfield, który bez powodzenia został przesunięty na prawe skrzydło w przegranym meczu Liverpoolem, oraz wrażenie, że Xabi wciąż nie znalazł idealnego schematu taktycznego, otworzyły niewielką szczelinę. I przez tę szczelinę wychyla się Rodrygo. Brazylijczyk wyczuł nadchodzącą okazję i nie zamierza jej zmarnować.
A terminarz temu sprzyja. Choć Królewscy rozegrają wszystkie najbliższe spotkania na wyjeździe, to ich kolejność nie wydaje się szczególnie groźna: dziś Rayo w Vallecas, a po przerwie reprezentacyjnej Elche, Olympiakos, Girona i Athletic Bilbao. To sprzyjające okoliczności, by się odrodzić i udowodnić swoją wartość. Rodrygo wychodził w pierwszej jedenastce zaledwie w trzech z piętnastu spotkań tego sezonu. To bez wątpienia liczby, które nie odzwierciedlają jego roli z poprzednich sezonów. Ale ta dynamika może zacząć się zmieniać.
Mimo swojej dyskretnej pozycji w Realu Madryt, Carlo Ancelotti zaufał mu ponownie i powołał na najbliższego zgrupowanie reprezentacji Brazylii, podczas którego Canarinhos zagrają towarzysko z Senegalem i Tunezją. Te sparingi mogą pomóc mu odzyskać dobre odczucia, pewność siebie i, przede wszystkim, minuty. A jeśli dostanie je w Brazylii, to dlaczego by nie w Realu Madryt?
Na Anfield był pierwszym zawodnikiem, który wszedł z ławki. Xabi Alonso wpuścił go w 69. minucie i wrzucił na prawe skrzydło, choć po meczu w Ałmatach twierdził, że więcej płynności ma wtedy, kiedy gra na lewej flance. Najważniejsza w tym wszystkim nie była jednak strona, ale sam gest posłania go do boju. To oznaka zaufania, która – choć niewielka – może przybrać na sile, jeśli szkoleniowiec ostatecznie postawi na grę w ustawieniu 4-3-3. W takim systemie 24-latek miałby znacznie więcej miejsca, by rywalizować o miejsce na prawym skrzydle, czyli na pozycji, która obecnie wydaje się całkowicie otwarta. Bo przesunięcie Vinícius z lewej strony jest praktycznie nie do pomyślenia.
Kontuzja Mastantuono otwiera lukę i Brazylijczyk doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Jego najbliższy cel to powalczenie o miejsce z Brahimem Díazem i stanie się jego głównym konkurentem. A jeśli wiatry będą mu sprzyjać, to być może Rodrygo będzie w stanie odebrać mu miejsce w wyjściowej jedenastce. Nie byłby to zresztą pierwszy raz, gdy Rodrygo potrafił wykorzystać burzliwy moment, by zwrócić na siebie uwagę. W Realu Madryt, gdzie wielu zawodników ma pewne miejsce w składzie, Rodrygo znów zaczyna wypatrywać swoją szansę i chce ją wykorzystać, stwierdza Mario Aguilar.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze