Advertisement
Menu
/ theathletic.com

Real Madryt rozważa historyczną, kontrowersyjną zmianę modelu własności

Real Madryt przygotowuje zmiany w modelu własności: rozważa dopuszczenie zewnętrznych inwestorów (np. poprzez rozdzielenie części sportowej i biznesowej lub wariant zbliżony do 50+1), przy zachowaniu kontroli przez socios; szczegóły Florentino Pérez ma przedstawić na walnym zgromadzeniu w 2025 roku. Celem jest wzmocnienie konkurencyjności i finansów (m.in. spłata kosztów Bernabéu) bez „spieniężania” udziałów i bez ryzyka przejęcia klubu przez podmioty zewnętrzne, choć projekt jest skomplikowany prawnie i podatkowo oraz budzi wrażliwość wśród kibiców. Całą sytuację w szczegółowy sposób na łamach The Athletic opisuje Dermot Corrigan. Przedstawiamy pełne tłumaczenie jego tekstu.

Foto: Real Madryt rozważa historyczną, kontrowersyjną zmianę modelu własności
Florentino Pérez. (fot. Getty Images)

Real Madryt przyspiesza prace nad radykalną zmianą swojej struktury własnościowej – taką, która po raz pierwszy pozwoliłaby zewnętrznym inwestorom kupować udziały w klubie. Klub od założenia w 1902 roku należy do socios i każda korekta tego modelu wymagałaby ich akceptacji w głosowaniu. Tę samą strukturę w hiszpańskiej piłce mają tylko trzy inne kluby: Athletic, Osasuna i Barcelona.

Real jest jedynym klubem piłkarskim na świecie, który wykazał przychody przekraczające jeden miliard euro – w sezonie 2023/2024, według raportu Deloitte, było to dokładnie 1 miliard 45,5 miliona euro. Mimo to prezes Realu, Florentino Pérez, wielokrotnie podkreślał, że własność członkowska ogranicza klub w pewnych aspektach – zwłaszcza w rywalizacji transferowej z klubami wspieranymi przez miliarderów lub państwowe fundusze majątkowe.

Pérez po raz pierwszy wspomniał o możliwości przeprowadzenia „referendum” w sprawie zmian w strukturze własności na ubiegłorocznym walnym zgromadzeniu – chodziło o dopuszczenie inwestycji od partnerów zewnętrznych przy zachowaniu kontroli przez socios, choć nie przedstawiono wówczas konkretnych propozycji. Według źródeł zaznajomionych ze sprawą prezes ma teraz przedstawić nowe szczegóły i kolejne kroki ku tym zmianom na zbliżającym się walnym zgromadzeniu w 2025 roku. Daty jeszcze nie wyznaczono, ale oczekuje się, że odbędzie się ono przed końcem listopada.

Jednym z omawianych wewnętrznie pomysłów jest faktyczne rozdzielenie Realu Madryt na dwie jednostki – oddzielenie części sportowej od biznesowej. W takim modelu socios wciąż byliby formalnymi właścicielami, a inwestorzy mogliby nabywać udziały w działalności komercyjnej klubu. Rozważano również tzw. model 50+1 z Bundesligi, który ma gwarantować większościowy udział socios.

Jak podkreślają źródła, wciąż dopracowywane są pełne i ostateczne szczegóły operacji, która z powodów podatkowych i prawnych jest bardzo złożona. Jednak w klubie i poza nim narasta przekonanie, że nadchodzące tygodnie mogą rozpocząć historyczne zmiany na Santiago Bernabéu.

Jaki jest model własności Realu?
Wszystkie hiszpańskie kluby sportowe należały do socios aż do początku lat 90., kiedy rząd nakazał zawodowym zespołom przekształcenie się w specjalny typ prywatnych spółek – sociedades anónimas deportivas (spółki sportowe).

Real – wraz z Barceloną, Athletic i Osasuną – otrzymał szczególne zezwolenie, by pozostać przy dotychczasowym modelu. Te cztery kluby są z tego statusu bardzo dumne. Zakłada on procesy demokratyczne: socios wybierają prezesa klubu, zatwierdzają (lub nie) roczne sprawozdania finansowe i głosują nad zmianami statutu podczas corocznych zgromadzeń.

Jak to działa?
Zgodnie z obecnymi zasadami socios Realu mogą zostać wyłącznie dzieci lub wnuki dotychczasowych socios. A prawo głosu na walnym zgromadzeniu ma jedynie wybrana grupa około 2 tysięcy z blisko 100 tysięcy socios – tzw. socios compromisarios (delegaci), wybierani w głosowaniu, w którym mogą uczestniczyć wszyscy socios. Model zarządzania jest kluczowy dla tożsamości klubu, choć nikt nie ma wątpliwości, że to Pérez był najbardziej wpływowy w wyznaczaniu kursu podczas swoich dwóch kadencji (2000–2006 i od 2009 roku). W porównaniu z pozostałymi trzema klubami należącymi do socios, na zgromadzeniach Realu rzadko dochodzi do jawnych sporów. Plany zarządu niemal zawsze przechodzą zdecydowaną większością.

W 2012 roku przegłosowano zmianę statutu, wedle której kandydat na prezesa musi być socio co najmniej od 20 lat i przedstawić gwarancje na 15 procent rocznego budżetu klubu (w sezonie 2024/2025 było to 1,1 miliarda euro). Za było 997 głosów, przeciw 100, przy 15 wstrzymujących się. W ostatnich latach delegaci podobnymi większościami zatwierdzali też porozumienia umożliwiające współpracę z amerykańskimi funduszami przy finansowaniu kosztownej przebudowy Bernabéu.

Jakich zewnętrznych partnerów Real już ma?
Szacunkowy koszt modernizacji Bernabéu – około 1,8 miliarda euro – oraz wpływ pandemii COVID-19 skłoniły Real do szukania zewnętrznego finansowania. W 2017 roku klub zawarł umowę z amerykańską grupą Providence, otrzymując 200 milionów euro w zamian za udział w przyszłych przychodach sponsorskich. W 2021 roku umowę renegocjowano, a klub dostał kolejne 50 milionów euro.

W maju 2022 roku Sixth Street z USA zapewnił 360 milionów euro na przebudowę stadionu. Umowa zakłada 20-letnie partnerstwo poprzez spółkę joint venture obejmującą wszelkie przychody generowane na stadionie, z wyjątkiem sprzedaży karnetów.

Specjalizująca się w zarządzaniu obiektami firma Legends – w której Sixth Street ma większościowy pakiet – została partnerem Realu w prowadzeniu sprzedaży detalicznej klubu oraz całej gastronomii na Bernabéu. Utworzono także odrębną spółkę i markę „Bernabéu” do zarządzania wszystkimi „niesportowymi” aktywnościami klubu – od koncertów Taylor Swift, przez mecz NFL, po wydarzenia korporacyjne.

Jak Pérez przygotowuje grunt pod zmiany?
Pérez często podkreśla, że jego priorytetem jest ochrona modelu własności członkowskiej, co motywuje jego spory z La Ligą i UEFA oraz konsekwentne promowanie Superligi. Jednocześnie wskazuje, że ten model utrudnia rywalizację z czołowymi klubami Europy, których właściciele mogą łatwiej bezpośrednio dokapitalizować drużyny.

Do wszystkich tych wątków wrócił na zgromadzeniu w listopadzie 2024 roku, ogłaszając niespodziewanie możliwość przyszłego głosowania nad zmianami w sposobie zarządzania i własności klubu.

„Potwierdzam, że przedstawimy temu zgromadzeniu propozycję reorganizacji korporacyjnej klubu, która w sposób jasny zabezpieczy naszą przyszłość, ochroni nas przed zagrożeniami, a przede wszystkim zagwarantuje, że my, socios, pozostajemy prawdziwymi właścicielami naszego klubu oraz realnymi i pełnymi właścicielami jego majątku ekonomicznego. I oczywiście wprowadzimy niezbędne rozwiązania, aby skuteczna kontrola nad klubem zawsze pozostawała w rękach jego socios. To my wszyscy, socios, w referendum wspólnie zdecydujemy o naszym losie”.

Od tamtej pory Pérez publicznie niewiele mówił o referendum ani o brzmieniu pytania. Władze na Bernabéu doskonale jednak znają wartość klubu. Według jednego ze źródeł Real mógłby być warty nawet 10 miliardów euro – tyle, ile Dallas Cowboys, najbardziej wartościowa franczyza NFL.

Co może wydarzyć się teraz?
Wiele źródeł powiedziało The Athletic, że władze Realu, wraz z doradcami z Key Capital Partners i kancelarii Clifford Chance (obie odegrały kluczowe role przy projekcie Superligi), analizują możliwe modele własności, które pozwoliłyby na napływ kapitału zewnętrznego przy maksymalnym zachowaniu kontroli przez socios. Wciąż nie jest jednak jasne, w jakim kierunku klub ostatecznie pójdzie.

Jednym z wariantów jest rozdzielenie Realu na dwie jednostki – jedną obejmującą piłkę nożną, a drugą działalność biznesową. W takim scenariuszu klub mógłby zaprosić inwestorów do kupna udziałów w stronie biznesowej (np. prawa telewizyjne czy przychody stadionowe), podczas gdy własność klubu pozostałaby prawnie w rękach socios poprzez fundację.

Problemem jest jednak praktyczna implementacja i dostosowanie do hiszpańskiego prawa spółek i przepisów podatkowych. To również temat wrażliwy i potencjalnie kontrowersyjny dla części kibiców. Opcja umożliwienia socios sprzedaży ich udziału – co mogłoby oznaczać jednorazowe wypłaty rzędu od 50 do 100 tysięcy euro – była rozważana, lecz została już, jak mówią źródła, odłożona.

Z perspektywy potencjalnych inwestorów wyzwaniem jest też to, że wiele karnetów na Bernabéu kosztuje obecnie mniej niż większość pakietów VIP na pojedynczy mecz. Dla inwestora bardziej atrakcyjny byłby model z mniejszą liczbą lokalnych socios, a większą liczbą jednorazowych gości. Tymczasem właśnie lokalni socios są bazą siły Péreza, więc utrzymanie ich zadowolenia ma dla niego priorytet.

Źródła zaznajomione z rozmowami wewnętrznymi dodają, że obecne władze klubu chcą zagwarantować, iż decyzje o zatrudnianiu i zwalnianiu trenera czy o transferach zawodników zawsze będą należeć do zarządu, który ostatecznie odpowiada przed socios.

Potencjalnie bardziej akceptowalną opcją dla zarządu i socios Realu byłby model zbliżony do bundesligowego 50+1, w którym socios zawsze mają większość (50 procent plus jeden głos) w podejmowaniu decyzji. Znów jednak nie wiadomo, jak doprowadzić do takiej konstrukcji bez poważnych komplikacji – zarówno dla obecnych władz i socios, jak i dla inwestorów. Jeden z rynkowych rozmówców zasugerował też, że oferowane 49 procent dla inwestorów zewnętrznych byłoby mniej atrakcyjne przez ograniczoną kontrolę, a więc trudniejsze do korzystnego spieniężenia.

Pérez zawsze jasno mówił, że nie chce sytuacji, w której kontrolę nad Realem mogłyby przejąć podmioty z zewnątrz. „Nikt nie powinien móc gładkimi słówkami przejąć kontroli” – mówił socios już w 2012 roku. „I nie chcę nikogo oczerniać, ani szejków arabskich, ani Rosjan, ale to jest nasza sprawa”.

Bez względu na wybrany model, wszelkie pozyskane środki trafią do klubu: na wzmocnienie drużyny lub spłatę kosztów przebudowy Bernabéu. Nikt nie „spienięży” udziałów, a sam Pérez nie odniesie finansowych korzyści. 78-latek, który chodzi na Bernabéu od lat 50., szuka sposobu, by w krótkiej perspektywie utrzymać kontrolę, a jednocześnie zabezpieczyć konkurencyjność klubu na najwyższym poziomie w perspektywie długoterminowej.

Jakakolwiek decyzja zapadnie, jakaś forma zmiany modelu klubowego w Realu nadchodzi i jest przygotowywana od dłuższego czasu. Jak dokładnie znaleźć równowagę między interesami zaangażowanych stron – wieloletnich kibiców, obecnych władz i przyszłych inwestorów – pozostaje do rozstrzygnięcia. Diabeł może tkwić w szczegółach planu, który ostatecznie trafi pod głosowanie socios.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!