Wróg publiczny Superligi odwiedza Bernabéu
Trener dzisiejszego rywala Królewskich zawsze głośno i publicznie opowiadał się przeciwko pomysłowi, którego głównym promotorem jest Real Madryt.

Roberto De Zerbi po wczorajszej konferencji prasowej na Bernabéu. (fot. Getty Images)
Roberto De Zerbi wraca do Madrytu po tym, jak mierzył się z Realem jako szkoleniowiec Szachtara Donieck w fazie grupowej Ligi Mistrzów w sezonie 2021/22. Poniósł wtedy dwie porażki 1:2 i 0:5. Włoch, którego swego czasu łączono z Las Palmas czy Barceloną, teraz prowadzi Marsylię. Działacze Królewskich jednak mogą go znać najlepiej z jego wypowiedzi z wiosny 2021 roku, gdy jeszcze jako szkoleniowiec Sassuolo był jednym z najgłośniej krytykujących pomysł stworzenia Superligi.
„Jestem rozwścieczony. To zamach stanu ze względu na zawartość i sposób jego przeprowadzenia. Mogli to przedstawić przy pełnej przejrzystości, a wybrali komunikaty w środku nocy”, grzmiał wtedy Włoch. Zaraz po ogłoszeniu ze strony Superligi stwierdził nawet, że myśli o odpuszczeniu meczu ligowego z Milanem. „Nie chcę grać tego meczu, bo Milan to jeden z założycieli. Powiedziałem to prezesowi i piłkarzom. Jeśli prezes mnie zmusi, to zagramy, ale mam złe odczucia”.
„Futbol należy do każdego i opiera się na merytokracji. Zachowanie tych klubów, które prowadzą silni aroganci, osłabia prawa słabszych. Nie zostawia dla nich żadnej drogi. To jakby zabronić córce robotnika marzenia o zostaniu lekarką czy prawniczką. Oni powiedzieli: piłka jest moja, ja sobie gram, a ty nie”, dodawał.
Kiedy odwiedzał Madryt w 2021 roku, podtrzymał swoje stanowisko: „Myślę dalej to samo i potwierdzam to w 100%. Oczywiście, że większość klubów nigdy nie będzie mogła wygrać Ligi Mistrzów, bo wartość graczy nie jest taka sama. Ale na starcie wszyscy powinni mieć równe prawo udziału. Nie podoba mi się pomysł, w którym niektórzy mają odgórnie przypisane miejsca, a inni nie mają ich w ogóle”.
W kolejnej rozmowie z dziennikiem MARCA dodał: „Futbol jest wielki, bo nie jest to mecz między synami bogaczy i synami robotników. Nie, na boisku wszyscy są równi. Musisz wygrać z rywalem i strzelić jednego gola więcej od niego. Nie ma znaczenia, ile zarabiasz czy herb, jaki nosisz. [...] Nie muszę nic mówić Florentino, ale mam swój mózg i usta, by móc myśleć i mówić, co myślę. Jestem fanem Brescii. Od dziecka marzyłem, by zobaczyć ją w pucharach. Nie możesz odbierać ludziom Brescii marzenia o wygraniu tego na boisku”.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze