„Real Madryt zapomina o słynnych »72 godzinach«”
„W ubiegłym Ancelotti posunął się do groźby, że drużyna nie będzie rozgrywać kolejnych meczów, jeśli nie zostanie zachowany czas odpoczynku między spotkaniami”. W taki sposób zapowiada swój artykuł Toni Munar na łamach katalońskiego dziennika Sport. Przedstawiamy pełne tłumaczenie jego rozważań.

José Sánchez Martínez i Xabi Alonso. (fot. Getty Images)
Terminarz od zawsze bywał w Realu Madryt kością niezgody. W poprzednim sezonie, gdy na ławce siedział Carlo Ancelotti, klub uczynił swoją sztandarową sprawą obronę zasady „72 godzin” odpoczynku między meczami. Trener posunął się nawet do publicznego ostrzeżenia, że jeśli ten minimalny margines nie będzie respektowany, mogą rozważyć niestawienie się do gry.
Jednak tamta stanowcza obrona nie była powszechna. Gdy Real podnosił głos, inne zespoły grające w Lidze Europy czy Lidze Konferencji – z dużo bardziej napiętymi terminarzami i ciągłymi meczami w czwartki i niedziele – cierpiały z powodu identycznych problemów, nie mając przy tym takiego nagłośnienia.
Teraz „uprzywilejowany” jest Real Madryt
Paradoks pojawia się w tym sezonie. Derby Realu Madryt z Atlético zostaną rozegrane w sobotę 27 września o 16:15. Różnica w odpoczynku jest znacząca: Real zagra z Levante we wtorek 23 września (21:30) i będzie miał 86,5 godziny do pierwszego gwizdka; Atlético natomiast wystąpi w środę 24 września przeciwko Rayo (21:30) i będzie dysponować zaledwie 62,5 godziny.
W tym przypadku w Valdebebas panuje cisza, a media społecznościowe przypominają ubiegłoroczne, nieustanne skargi Królewskich. Ani Xabi Alonso, ani klub nie podnieśli głosu przeciw sytuacji, która narusza dokładnie tę samą zasadę, której tak zaciekle bronili kilka miesięcy temu. Teraz dyskomfort przenosi się na Metropolitano, gdzie uważają za niesprawiedliwe przystępowanie do derbów z wyraźną stratą pod względem fizycznym.
W ubiegłym roku, po wypowiedziach Ancelottiego o „72 godzinach”, AFE (Stowarzyszenie Hiszpańskich Piłkarzy) stanęło w obronie Realu, podkreślając prawo zawodników do odpoczynku: „Ze względów zdrowotnych dla AFE zawsze było nienegocjowalne, by piłkarze mieli odpowiedni czas na regenerację”.
Inni „poszkodowani” w tym roku
Co więcej, Atlético nie jest jedynym zespołem, który w tym sezonie mierzy się z taką sytuacją. Celta Vigo będzie musiała zagrać z Elche po zaledwie 67 godzinach odpoczynku. W mediach społecznościowych wywołało to spore oburzenie, zwłaszcza ze względu na różnicę w sile nagłośnienia tych klubów w porównaniu z Realem Madryt.
Przy tak napiętym terminarzu bardzo trudno konsekwentnie respektować ten czas regeneracji. Real Madryt wykorzystał go w poprzednim sezonie jako „wymówkę”, a nawet groził, że nie wyjdzie na mecz, ale teraz, gdy „poszkodowanym” jest inny zespół, wygląda na to, że liczba godzin między spotkaniami przestaje mieć znaczenie.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze