Nieoczekiwany bohater
To nie on miał być głównym gościem imprezy. Klub cały splendor rezerwował dla Álvaro Carrerasa, ale w tym czasie Fran García po cichu zwyczajnie robił swoje, by pojawić się w odpowiednim miejscu i czasie, pisze José Félix Díaz z dziennika MARCA.

Fran García. (fot. Getty Images)
Kontuzja Mendy'ego i komplikacje przy transferze Carrerasa sprawiły, że Fran poleciał na Klubowy Mundial jako jedyny lewy obrońca kadry pierwszego zespołu. Wychowanek wie, że wciąż musi czekać na konkretne rozmowy w sprawie swojej przyszłości. Zdaje się jednak, że punkt wyjścia ulegnie zmianie. Przed Klubowymi Mistrzostwami Świata nikt nie z klubu nie zwrócił się do Garcíi. Jedynie agent piłkarza przekazał działaczom, że zamiarem Hiszpana jest pozostanie w Realu. Czas pokaże, czy postawa podczas trwającego turnieju będzie stanowić wystarczający argument, by zmienić na dobre bieg wydarzeń, lub chociaż pozwoli Franowi zostać, walczyć o skład i wypełnić umowę.
W sprawie Carrerasa nic się nie zmieniło. Real cały czas chce sprowadzić gracza Benfiki, ale jednocześnie nie pali się do wydawania na niego 50 milionów euro klauzuli. Nie ma to związku z postawą Frana, lecz z przekonaniem, że cena nie jest adekwatna. García poleciał do Stanów Zjednoczonych ze świadomością, że wielu uważa transfer na jego pozycję za niezbędny. Dość powiedzieć, że sam Real robił wiele, by Carreras mógł wystąpić w nowych barwach już na Klubowym Mundialu. Wychowankowi natomiast nikt nie próbował niczego wyjaśniać. On również nie poruszał tego tematu. Jasne było dla niego jednak to, że chce kontynuować karierę w Realu Madryt.
Celem Frana ani na chwilę nie przestało być wypełnienie kontraktu. Nie należy tego jednak rozumieć w kategoriach buntu. Po prostu chciał otrzymać szansę i pokazać pełnię swojej możliwości. Wiedział, że w obliczu powtarzających się problemów zdrowotnych Mendy'ego i trudnego w realizacji transferu Carrerasa, może nadejść jego moment.
Obrońca udał się z drużyną do USA, nie mając żadnych gwarancji na przyszłość. Jego jedynym argumentem była ciężka praca. Xabi Alonso zauważył u Frana poprawę w grze defensywnej, co poskutkowało większym zaufaniem ze strony trenera. Alonso momentami wręcz prosił go, by nieco swobodniej zapuszczał się do przodu i również doczekał się odzewu. Koledzy z zespołu często szukali Garcíi, gdy wiedzieli, że akurat podłącza się on do ofensywy.
Gol strzelony z Borussią jest owocem poczucia zaufania i przekonania co do słuszności swoich poczynań. Wychowanek najpierw wskoczył do pierwszego składu, następnie świetnie odnalazł się w nowym schemacie taktycznym, w sobotę zaś zdobył bramkę mocno podbudowującą jego pewność siebie, wieńczy José Félix Díaz.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze