Real Madryt zwycięzcą sezonu zasadniczego Ligi Endesa
W 31. kolejce Ligi Endesa Real Madryt wygrał na wyjeździe z Breogánem. Królewscy zagrali bez Campazzo, Hezonji czy Decka, a i tak byli w stanie odnieść zwycięstwo, chociaż zawodnicy z Lugo zawiesili poprzeczkę dosyć wysoko.

Bruno Fernando, MVP spotkania z Breogánem. (fot. Getty Images)
Na trzy kolejki przed końcem sezonu zasadniczego Real Madryt zagwarantował sobie pierwsze miejsce w tabeli Ligi Endesa. Pokonał na wyjeździe Breogán i utrzymał przewagę trzech zwycięstw nad Tenerife. Galisyjczycy nie poddali się łatwo, mimo że to Królewscy znacznie lepiej rozpoczęli tę rywalizację. Wszystko rozstrzygało się w ostatnich minutach. Graczem spotkania został Bruno Fernando, który do 13 zdobytych punktów dołożył 8 zbiórek, 3 bloki i 2 przechwyty. Chus Mateo pozwolił odpocząć Campazzo i Hezonji, żaden z nich nawet nie pojawił się w kadrze.
Real Madryt dobrze rozpoczął to spotkanie. Tylko przez moment, a dokładnie przez osiemnaście sekund Breogán znajdował się na prowadzeniu. To było w pierwszych minutach rywalizacji. Równa walka trwała mniej więcej do połowy kwarty. Później Królewscy serią 11:0 zbudowali sobie przewagę. Wyraźna była przewaga zespołu Chusa Mateo w walce o zbiórki. Zadbał o to nie tylko Tavares, ale również pozostali zawodnicy. Strat było mało, dlatego wynik po dziesięciu minutach prezentował się bardzo dobrze (13:24).
Znacznie gorzej gra wyglądała w drugiej kwarcie. Real Madryt pogorszył się praktycznie pod każdym względem. Piątka zawodników, która rozpoczynała tę część meczu, nie zdobyła ani jednego punktu. Z obwodu Królewscy spróbowali tylko trzykrotnie, bez powodzenia, a pod koszem było niewiele lepiej. Więcej było również strat. Breogán wykorzystał taką grę gości i odrobił kilka oczek, jednak w dalszym ciągu miał ogromne problemy z pokonaniem madryckiej defensywy (27:34).
Po przerwie mecz nabrał rumieńców. W zespole gospodarzy znakomite momenty rozgrywał Grant. Królewscy nie potrafili go zatrzymać, a kiedy już faulowali, to Amerykanin był bezbłędny na linii rzutów osobistych. W Realu Madryt najwięcej w tej kwarcie do gry wnieśli Musa z Tavaresem. Jednak był taki moment, kiedy Breogán wyszedł na prowadzenie. Kibice byli rozbudzeni odrobieniem strat, ale ta radość trwała tylko chwilę, ponieważ madrytczycy ponownie wyprzedzili rywali, lecz nic przed ostatnią częścią nie było rozstrzygnięte (54:59).
Początkowo w czwartej kwarcie wydawało się, że Real Madryt odzyskał kontrolę nad meczem, bo przez dłuższy moment Breogán nie był w stanie się zbliżyć. Do rozstrzygnięcia spotkania zabrakło Królewskim skuteczności na obwodzie. Nie trafili ani razu na sześć prób, przez co gospodarze znów mogli uwierzyć w swoje szanse. Dwa razy w ostatnich minutach doprowadzali do remisu. Jednak ostatnie dwie minuty należały do Królewskich. Doświadczenie pomogło wzorowo rozegrać kluczowe momenty i Real Madryt zagwarantował sobie pierwsze miejsce w sezonie zasadniczym.
69 – Breogán (13+14+27+15): Grant (24), Atić (6), Sakho (2), Kurucs (6), Nakić (7), Vila (10), Apić (3), Hughes (2), Aranitović (4), Mavra (4), Touré (1), Quintela (-).
79 – Real Madryt (24+10+25+20): Abalde (4), Musa (15), Tavares (8), Llull (12), Ndiaye (10), Rathan-Mayes (3), González (6), Garuba (4), Ibaka (3), Fernando (13), Feliz (1).
Poza kadrą znaleźli się:
- Gabriel Deck – uraz biodra
- Facundo Campazzo – decyzja trenera
- Mario Hezonja – decyzja trenera
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze