Klasyk, w którym Mbappé może poprawić ocenę
„Hat-trick Francuza przeciwko City to jak dotąd jego jedyny bezdyskusyjnie wybitny występ w tym sezonie”, zaczyna swój felieton na łamach El País Alfredo Relaño. Hiszpan to emerytowany dziennikarz i były dyrektor dziennika AS od 1996 do 2019 roku, ale ciągle udziela się w mediach.

Kylian Mbappé. (fot. Getty Images)
Barcelona to drużyna, przeciwko której najczęściej odgwizdywano spalone w 34 pierwszych kolejkach La Ligi – aż 164 razy. Różnica względem kolejnych zespołów na liście (Las Palmas i Osasuny, po 92) jeszcze bardziej podkreśla wagę tego faktu. Jeszcze większe wrażenie robi porównanie z Atlético, które zamyka zestawienie z wynikiem 43 – co oznacza 71 przypadków różnicy między Barceloną a drugim zespołem i 49 między drugim a ostatnim. W kontekście nadchodzącego Klasyku warto zestawić to z innym wskaźnikiem: piłkarzem, który najczęściej łapał się na spalonym, jest Mbappé – 39 razy. Kolejni na liście to Lukebakio (23), Larin (22), Kike García i Fabio Silva (po 20)… Tu również lider ma sporą przewagę. Efekty zderzenia tych dwóch trendów były widoczne w Klasyku na Bernabéu – Real aż 12 razy był łapany na spalonym, z czego osiem przypadło na Mbappé.
W niedzielę, jak się domyślam, wszyscy są już świadomi – rozegrany zostanie rewanżowy Klasyk. Dla Realu to ostatni rzut kostką, rien ne va plus krupiera, ostatni obrót ruletki. Jeśli Królewscy wygrają, realnie pojawi się widmo odwrócenia losów sezonu: wystarczyłoby, aby Barcelona w trzech ostatnich meczach choć raz zremisowała (Espanyol na wyjeździe, Villarreal u siebie, Athletic na wyjeździe), a Real wygrał wszystkie swoje (Mallorca u siebie, Sevilla na wyjeździe, Real Sociedad u siebie), by mistrzostwo świętowano na Plaza de Cibeles, a nie na Canaletas. Ten drugi scenariusz wcale nie jest nieprawdopodobny. Barcelona ma trudniejszy kalendarz, a porażka z Realem – tuż po bolesnym odpadnięciu z Ligi Mistrzów – mogłaby zostawić trwały ślad. Dla Królewskich to ostatnia deska ratunku – w momencie, gdy wszyscy już zakładają pożegnanie z Ancelottim, czekają na przyjście Xabiego Alonso i planują roszady kadrowe. Ale futbol to gra nieprzewidywalnych zwrotów akcji – kto wie, może Ancelotti odejdzie z jeszcze jednym, bardzo istotnym trofeum. Jakże inny byłby to koniec sezonu: Real mistrzem, Barça tylko z Pucharem Króla… w porównaniu z opcją sprzed kilku dni: Real z pustymi rękami, a Barcelona z potrójną koroną. Superpucharów tu nie liczę – to raczej ozdobniki niż trofea prawdziwego formatu.
Ancelotti bardzo poważnie podszedł więc do przygotowania tego meczu, szczególnie do aspektu spalonego, który jest źródłem frustracji z powodu notorycznego braku koncentracji Mbappé. Przekaz jest jasny: nie zagrywać do niego, lecz do kogoś, kto wbiega z głębi pola, i szukać go dopiero wtedy, gdy linia obrony zostanie złamana. To jednak niejedyny zawód związany z Francuzem w tym sezonie. Klub długo go śledził i wyczekiwał z nadzieją, a efekty… cóż, nie można powiedzieć, że zawiódł, ale trudno mówić o czymś więcej niż solidnej trójce z plusem – zależnie od tego, kogo zapytać. Hat-trick przeciwko City był jedynym bezdyskusyjnym występem na ocenę celującą. Do tego dołożył jeszcze przyzwoitą liczbę goli, rozproszonych po różnych meczach, ale niewiele z nich naprawdę przesądziło o zwycięstwie. W trudnych momentach to Vinícius częściej ratował zespół. Mbappé z kolei pozwalał sobie na duże wolności w aspekcie pressingu, nie rekompensując tego odpowiednimi akcjami ofensywnymi. Wciąż się na niego czeka, ale już zdarzył się pierwszy sygnał ostrzegawczy ze strony Bernabéu: w meczu z Athletikiem, gdy pokazały go kamery w prywatnej loży – odpokutowywał wtedy brutalny faul z meczu z Alavés – na stadionie rozległy się wyraźne gwizdy. Nie pomaga mu też fakt, że PSG doskonale poradziło sobie po jego odejściu.
W takiej atmosferze nadchodzi Klasyk, w którym po obu stronach są zawodnicy, którzy dali drużynom więcej niż on – a przecież to właśnie Mbappé miał być największą gwiazdą sezonu. Jeśli rzeczywiście jest tak wielki, jak oczekiwano (sam także na to liczyłem), to dziś jest dzień, aby odrobić wszystkie zaległości. Dzień, by tupnąć nogą i odwrócić losy mistrzostw. To właśnie takie mecze pokazują, kto naprawdę ma stalowe nerwy.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze