Świetny mecz Feliza, 18. ligowe zwycięstwo z rzędu
W 30. kolejce Ligi Endesa Real Madryt pokonał Valencię i umocnił się na pozycji lidera, którą odebrać mu może już tylko katastrofa. Królewscy zaprezentowali się z dobrej strony i wygrali przekonująco. Graczem meczu został Andrés Feliz.

Facundo Campazzo i Andrés Feliz. (fot. Getty Images)
Koszykarze Realu Madryt szybko się pozbierali po porażce z Olympiakosem i pewnie pokonali Valencię w meczu na szczycie Ligi Endesa. Było to osiemnaste zwycięstwo z rzędu Królewskich, którzy umocnili się na pierwszym miejscu w tabeli. Już w tym momencie wiadomo, że nie mogą spaść niżej niż na drugie miejsce. Graczem spotkania został Andrés Feliz, który niesamowicie się rozwinął w tym sezonie. Od gracza określanego jako transferowe rozczarowanie do jednego z kluczowych zawodników w talii Chusa Mateo. Dzisiaj obrona Valencii nie miała na niego pomysłu.
Początkowe kilka minut to była wyrównana rywalizacja, ale z czasem zaczęła się zarysowywać przewaga Realu Madryt. Chus Mateo dosyć szybko zaczął rotować składem i wyraźna była wyższość madrytczyków w strefie podkoszowej. Nie dość, że przeważali pod względem zbiórek, to jeszcze znacznie lepiej punktowali spod obręczy. Przewaga w pewnym momencie sięgnęła dziesięciu punktów. Jedynym zarzutem tej części była zbyt duża liczba strat (5), ale wynik po dziesięciu minutach był korzystny (27:20).
W drugiej kwarcie przez długi czas trwała wymiana ciosów i prowadzenie Realu Madryt utrzymywało się na równym poziomie. Valencia jednak wyraźnie się poprawiła, a Królewscy ciągle gubili za dużo piłek. To zachęcało gości do pościgu, szczególnie że dopisywała im skuteczność. W ostatnich minutach kwarty lepiej prezentowali się goście, którzy prawie doprowadzili do remisu (46:44).
Po zmianie stron Real Madryt wrócił do gry w wysokim tempie, a to dla Valencii było zbyt wiele. Królewscy ponownie zdominowali strefę podkoszową, dzięki czemu zebrali sporo piłek w ofensywie, co przekładało się na punkty drugiej szansy. Prowadzenie ponownie wróciło do dwucyfrowej wartości. Świetnie w ofensywie prezentowali się Musa, Feliz oraz Abalde. Andrés zdobył punkty równo z końcową syreną w sposób, który jest dowodem na to, że zyskał dużą pewność siebie, a tego mu brakowało na początku sezonu (74:63).
Dobry moment Królewskich przeciągnął się na czwartą kwartę. Różnica między obiema drużynami otarła się o 20 oczek. Valencia była bezradna, ale się nie poddawała. Wykorzystała sytuację, gdy Real Madryt trochę odpuścił, i była w stanie zredukować stratę o połowę. Nie wprowadziło to jednak żadnej nerwowości w szeregi gospodarzy. Feliz i spółka nie pozwolili gościom na remontadę. To było ważne zwycięstwo nie tylko dla umocnienia pozycji w tabeli, ale również dla odzyskania pewności siebie po odpadnięciu z Euroligi. Teraz przed zawodnikami aż tydzień odpoczynku, co jest dla nich nową sytuacją w ostatnich miesiącach.
96 – Real Madryt (27+19+28+22): Abalde (7), Campazzo (10), Musa (16), Tavares (10), Ndiaye (7), Rathan-Mayes (2), González (5), Hezonja (7), Garuba (0), Fernando (12), Llull (0), Feliz (20).
89 – Valencia (20+24+19+26): Badio (11), Pradilla (12), Montero (11), Costello (10), Ojeleye (12), Puerto (7), Reuvers (13), De Larrea (0), López-Arostegui (5), Jović (2), Brimah (4), Sestina (2).
Wynik dwumeczu: Real Madryt 180:174 Valencia
Poza kadrą znaleźli się:
- Gabriel Deck – uraz biodra
- Serge Ibaka – uraz kolana
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze