„Odpowiedzialni za plagę kontuzji”
Carlos Carpio, zastępca redaktora naczelnego dziennika MARCA, w najnowszym tekście dzieli się swoimi przemyśleniami na temat aktualnej sytuacji kadrowej Realu Madryt. Przedstawiamy opinię dziennikarza.

Carlo Ancelotti i Florentino Pérez. (fot. Getty Images)
Zaplanowanie kadry Realu Madryt na ten sezon jest bardzo mocno kwestionowane. We wtorek klub poinformował o operacji Rüdigera, a w środę o zabiegach Mendy'ego i Alaby, którzy dołączyli do wcześniej operowanych Carvajala i Militão. Real Madryt ma spore problemy z zestawieniem linii obrony w pięciu ostatnich spotkaniach ligowych, ponieważ zawodnicy nie wytrzymali niesamowitych obciążeń fizycznych.
Czytany jednym tchem środowy raport José Luisa Calderóna z Marki na pewno robi wrażenie. „Bilans urazów wśród obrońców Królewskich z ostatnich trzech sezonów jest wręcz porażający. Alaba doznał 7 kontuzji i pauzował łącznie 520 dni, Militão – 6 urazów i 444 dni przerwy, Carvajal – 8 i 294, Mendy – 9 i 348, Rüdiger – 6 i 122, Lucas Vázquez – 7 i 104, Vallejo – 5 i 94, Nacho – 3 i 33, Fran García – 1 i 9, Odriozola – 3 i 43 dni. To pełna lista fizycznych problemów i dni absencji defensorów, którzy od sezonu 2022/23 stanowili część kadry Realu. Sześciu z nich przekroczyło granicę 100 dni poza boiskiem”, czytamy. 10 obrońców, 55 kontuzji, 2005 dni absencji przez trzy lata. Miazga.
Ancelotti nie podejmował dobrych decyzji w tym sezonie. W klubie uważają, że korzystanie przez niego z zasobów piłkarskich mogło być dużo lepsze i w obliczu oczywistych dowodów (wykrytych na początku sezonu) tego, że szatnia nie odpowiada jak przed rokiem, złej gry i braku tytułów, Włoch opuści ławkę po zakończeniu sezonu ligowego. Miejmy nadzieję, że zainteresowanie Brazylijczyków i kwestie związane z rozwiązaniem kontraktu nie zniszczą pożegnania z największymi honorami, na które taka legenda jak Carlo zasługuje.
Musimy jednak porozmawiać o klubie, bo zrzucanie całej katastrofy w obronie na konto Ancelottiego nie byłoby sprawiedliwe. Zarządzanie dwóch najbardziej odpowiedzialnych ludzi, czyli Florentino Péreza i José Ángela Sáncheza, przed i podczas plagi kontuzji pozostawia wiele do życzenia. Ich działania w budowaniu kadry, tak skuteczne w ostatnich latach, tym razem okazały się fatalne. Doskonale wiedząc, że drużyna przystępuje do najbardziej wymagającego sezonu w historii klubu jeśli chodzi o liczbę spotkań, gdzie zawodnicy powoływani do reprezentacji rozegrają od 74 do 78 spotkań, licząc Klubowe Mistrzostwa Świata i mecze kadrowe, to polityka zera wzmocnień oznaczała przepustkę do porażki sportowej i akumulacji urazów, którą aktualnie widzimy. Bez Nacho, bez transferu Yoro i bez wychowanka Joana Martíneza rozpoczynanie sezonu z tak ograniczoną liczbą zawodników było wątpliwe, ale upór w niewzmacnianiu się w styczniu po poważnych kontuzjach Carvajala i Militão oraz ponownym urazie Alaby jest już niezrozumiały. Jedyne logiczne wytłumaczenie wskazuje na brak stabilności w finansach z powodu przekroczenia budżetu na przebudowę stadionu i utratę przewidywanych dochodów z koncertów.
Tak czy inaczej, nie da się uniknąć poważnych wydatków na wzmocnienie formacji, która przez cały sezon się rozpadała. Do tego trzeba przyjrzeć się działaniom sztabu medycznego i trenerom przygotowania fizycznego, bo to dwa departamenty, które nawzajem przerzucają się odpowiedzialnością.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze