Iago Aspas: Cała Hiszpania widziała, co się stało na Bernabéu
Iago Aspas udzielił wywiadu w programi El Larguero na antenie Cadena SER. Przedstawiamy najważniejsze wypowiedzi kapitana Celty.

Iago Aspas. (fot. Getty Images)
Jak grać teraz z Realem Madryt? Gracie w niedzielę o 14:00 na Bernabéu.
Jak zawsze – starać się dominować, mieć piłkę, atakować. Nie kalkulować. W pierwszym meczu przegraliśmy 1:2, ale mieliśmy okazje, by zremisować. Taki jest styl Celty w tym sezonie.
A jak oceniasz szanse Realu na mistrzostwo? Są cztery punkty za Barceloną.
W futbolu nic nie wiadomo. Czasem wydaje się, że ktoś nie wygra – a wygrywa. Albo że ktoś odrobi straty – a nie daje rady. Piłka jest nieprzewidywalna.
A po tym, co stało się w Pucharze Króla, nie boicie się meczu z Realem?
Nie, absolutnie. Jesteśmy spokojni. Tam są profesjonaliści, są kamery. My myślimy tylko o grze. Mecz pucharowy był otwarty, to, co się stało, widziała cała Hiszpania. Mam nadzieję, że będzie to nauczka na przyszłość.
Niech wasz social media manager nie bierze wolnego – na wszelki wypadek…
Nie, spokojnie. Choć wiem, że chcieliście, żebym się rozgadał – ale nie dam się. Mówię szczerze.
Waszym celem jest Europa?
Zawsze mówiliśmy, że gramy mecz po meczu. Ale po zapewnieniu utrzymania, powiedzieliśmy między sobą – a teraz i oficjalnie – że chcemy chcemy wrócić do Europy po 10 latach. Czy to będzie Liga Europy, czy Liga Konferencji – ważne, by grać w pucharach.
Skoro oglądasz tyle meczów – zapytam cię jako analityka. Czy Real zmienił się tak bardzo w porównaniu do zeszłego sezonu, skoro teoretycznie odszedł tylko Kroos, a doszedł Mbappé?
Odszedł Kroos, ale też wielu się porozwalało – Carvajal, Militão… Odszedł też Joselu. On był ważny, nawet jeśli nie był pierwszym wyborem. Taki piłkarz przydaje się w konkretnych momentach. Real stracił płynność, niektórzy zawodnicy mieli wahania formy. Sezon to 60 meczów – to dużo. A wielu ma już sporo lat.
– Lamine Yamal zarozumiały i ja też? Na pewno ktoś mi to kiedyś powiedział. Na boisku – pewnie tak, ale poza nim mogę z całą pewnością powiedzieć, że nie. Lamine Yamal ma osobowość – zarówno na boisku, jak i poza nim. Czeka go świetna przyszłość. Gdy miałem 17 lat, grałem jeszcze w juniorach Celty Vigo. Grywaliśmy na boiskach z ziemi, z piłkami Mikasa, a Lamine, podejrzewam, nawet nie miał okazji grać na takich boiskach.
– Wychowankowie? To, czego doświadczyłem w A Madroa, tylko to potwierdza – zawsze powtarzaliśmy, że zawodnicy stąd mają w sobie coś więcej i są mocno związani z klubem. Mamy świetne pokolenie piłkarzy, zarówno z rocznika 2003, jak i 2004. Dla trenera metryka nie miała znaczenia, jeśli tylko ktoś zasługiwał na grę w pierwszej drużynie.
– Moja rola wśród młodych? Codziennie słyszę to ich bro… nie byłem do tego przyzwyczajony. Odgrywam rolę kapitana – czasem muszę kogoś upomnieć, kiedy się pogubi, ale jeśli ja dostaję burę, to ją przyjmuję – jestem takim samym piłkarzem jak oni.
– Jak duża jest zasługa Claudio Giráldeza? Graliśmy kiedyś razem na jakimś turnieju – był o rok młodszy ode mnie. Znałem go już jako trenera drużyn młodzieżowych i od razu było widać, że potrafi prowadzić zespół. To, co dziś robi, tylko to potwierdza. Styl gry jest jego znakiem rozpoznawczym – niemal jakby grał w szachy, bez względu na typ meczu. Zawsze chce mieć piłkę, kontrolować przebieg spotkania i dominować w posiadaniu.
– Zdecydowanie gramy ponad oczekiwania. Już pod koniec poprzedniego sezonu zaczęło się budować coś bardzo fajnego – z trenerem, który jest z klubu, i z dużą grupą młodych zawodników. To naprawdę solidny sezon. Teraz trzeba go tylko przypieczętować oceną celującą.
– Moje słowa wobec Espanyolu? Nikogo nie nazwałem małym klubem. Powiedziałem tylko, że wolę grać przeciwko drużynom z górnej części tabeli, które chcą grać i podejmują rywalizację. Kto chciał to zrozumieć po swojemu – jego sprawa. Oni bronili się i grali z kontry – ich wybór.
– Kiedy będę musiał odejść – odejdę. Na razie jestem bardzo szczęśliwy, gramy atrakcyjny futbol i chętnie chodzę na treningi. Nie wiem, czy to będzie mój ostatni sezon. Wiek to nie tylko liczba – to już wiele lat w elicie.
– Ja jako dyrektor sportowy? To ja sprowadziłem Marcosa Alonso wspólnie z zarządem. Biuro i zarządzanie sportowe interesują mnie znacznie bardziej niż ławka trenerska. Jeśli Azpilicueta zechce do nas przyjść i wysłucha naszej propozycji – zrobimy mu miejsce. Znamy się. Ma mnóstwo trofeów, to profesjonalista jak mało kto. Wystarczy zobaczyć, jak trenuje – zawsze daje z siebie wszystko.
– Złota Piłka? Pomijając Pedriego, bo liczą się głównie gole i asysty, postawiłbym na Raphinhę. Nie tylko za liczby, ale za powtarzalność wysiłku i niesamowite warunki fizyczne. Jest pod tym względem imponujący – potrafi zarówno uciec za plecy obrońcom, jak i błyskawicznie wrócić do obrony. W kontekście całego sezonu to jeden z najbardziej wyróżniających się zawodników. Choć w ostatnim miesiącu to Pedri prezentuje się najlepiej.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze