Advertisement
Menu

Analiza meczu na Anfield: Kluczowy środek

Real Madryt odpalił tryb Champions League. Królewscy w niesamowitych, choć znanych nam okolicznościach pokonali we wtorek Liverpool 5:2. Podopieczni Carlo Ancelottiego przegrywali już dwiema bramkami, aby finalnie dokonać magicznej remontady. Mentalność zespołu zwycięzców mentalnością, ale Królewscy byli tego dnia bardzo konsekwentni w swoich poczynaniach podczas meczu, stojącego pod znakiem rozstrzygającej roli środka pola – przedstawiamy analizę tego pierwszego spotkania 1/8 finału.

Foto: Analiza meczu na Anfield: Kluczowy środek
Fot. Getty Images

Oba zespoły rozpoczęły to spotkanie podobnie, bo na papierze w ustawieniu 1-4-3-3. Pomysł na wdrożenie tej układanki taktycznej w pierwszych minutach różnił się jednak od siebie. Gospodarze ruszyli z ogromną werwą i zaciętością na swoich oponentów. Już w 2. minucie pressing zespołu z Anfiled zmusił do prostego błędu Camavingę, który pod naporem The Reds wykonał kilka nerwowych ruchów, poślizgnął się, podarowując im piłkę na skraju 20. metra od bramki. Ta szansa zakończyła się jeszcze fiaskiem, ponieważ Darwin Núñez również miał problemy z utrzymaniem równowagi, wykładając się jak długi w polu karnym, gdy podawał do niego Mohamed Salah. Liczne – niewymuszone asystą rywala – upadki były znakiem rozpoznawczym tych zawodów. Stąd przecież wzięła się bramka na 2:0, będąca konsekwencją drugiej wywrotki Camavingi. Ale po kolei, bowiem przypadek młodego Francuza porusza jeszcze jedną, najistotniejszą kwestię dotyczącą tej partii.

Chodzi o środek pola i jego niebagatelny wpływ na końcowy rezultat. To w centralnej strefie boiska narodziło się 5 z 7 bramek, jakie padły we wtorkowy wieczór. Trafienie na 1:0 to przecież zbiórka w środkowej części boiska Stefana Bajčeticia, który następnie uruchomił akcję prawą stroną, gdzie swoje zrobili Henderson i Salah, dogrywający do Núñeza. Wspominana już bramka, która dała podwyższenie wyniku, choć wywołana w głównej mierze przez kiks Courtois, miała swoją genezę po stracie futbolówki przez Camavingę, co z kolei doprowadziło do ratunkowego i niewygodnego zagrania Carvajala pod nogi belgijskiego golkipera. Z roszady w posiadaniu piłki w tej strefie placu gry korzystali jednak także Królewscy.

Przy trafieniu wyrównującym, który ponownie należy zapisać na koncie bramkarza, istotną rolę odegrał Fede Valverde. Urugwajczyk jeszcze na połowie swojego zespołu nieustępliwie naciskał 18-letniego Bajčeticia, dzięki czemu wyłuskał piłkę i momentalnie posłał ją w kierunku osamotnionego Viníciusa, który skorzystał na nieuwadze Alissona. Stanowczy doskok, odbiór futbolówki oraz skarcenie zdestabilizowanej formacji Liverpoolu opisuje natomiast okoliczności gola na 4:2. Los Blancos znów udowodnili, że są wybitni w fazie przejściowej, kiedy piłkę spod nóg Fabinho wybił Karim Benzema, inicjując zabójczy kontratak. Do bezpańskiej futbolówki dopadł Dani Carvajal, który bezpośrednim podaniem za linię obrony wprowadził do akcji Rodrygo. Brazylijczyk ściął szarżę do środka i skoncentrował swoją uwagę na podaniu do madryckiej „dziewiątki". Podanie nie znalazło celu, ale w odwodzie był jeszcze prawy obrońca, asekurujący tę flankę na skraju pola karnego. Carvajal zaliczył skuteczną zbiórkę, oddał piłkę Rodrygo, który z kolei asystował przy skutecznym wykończeniu Benzemy. Słabość centralnej linii zespołu Kloppa ponownie została obnażona w 67. minucie. Luka Modrić wykorzystał wtedy błąd w przyjęciu Fabinho, aby następnie połknąć kilkanaście metrów i zagrać do rozpędzonego Viníciusa, który potrzebował jednego kontaktu do opanowania futbolówki i wyłożenia jej na tacy Karimowi Benzemie.    

Błędy w środkowej strefie lub kluczowe odbiory przerodziły się w pięć bramek, ale licznik mógł bić dalej. Jeden z najbardziej oczywistych przypadków dotyczył Toniego Kroosa. Niemiecki pomocnik w 89. minucie zanotował nieodpowiedzialną stratę na własnej połowie, co przerodziło się na szansę trzech na jednego dla The Reds. Od dalszych konsekwencji tej pomyłki uchroniła Real zła decyzja Mohameda Salaha, który nie decydował się na rozszerzenie akcji, a wybrał zwalniające podanie do Harveya Elliotta.

Choć Real nie zaczął dobrze tej rywalizacji, konsekwentnie szedł pewną ścieżką kreowania sytuacji. Królewscy często decydowali się na diagonalną, bezpośrednią zmianę ciężaru gry do Viníciusa. Brazylijczyk otrzymywał piłkę na skraju „szesnastki", gdzie dopiero rozpoczynała się kombinacyjna wymiana podań na małej przestrzeni. To, co początkowo było kołem ratunkowym rzuconym przy niekorzystnym wyniku, stało się pomysłem na rozmontowanie, będącej w fazie defensywnej formacji gospodarzy. Podopieczni Carletto właśnie w ten sposób spenetrowali szyki rywala przy golach na 1:2 i 4:2 czy dogodnej okazji Valverde w 31. minucie zawodów.   

Liverpool miał swój pomysł. Było nim choćby wykorzystanie mobilności Darwina Núñeza, który w momencie obrony pełnił funkcję wahadłowego, a w ofensywie był centralną postacią – to przecież ustawiony w świetle bramki zdobył gola otwierającą wynik spotkania. Kluczem zespołu Jürgena Kloppa był duży entuzjazm i doza przypadku, jednak gdy Królewskim udało się ścignąć rywali na ziemię, wyrównując stan rywalizacji, szybko okazało się, że odcięli im skrzydła, bez których Anglicy nie mogli ponownie wspiąć się na obrany wcześniej pułap. Znów daliśmy się nabrać na starą sztuczkę, a Królewscy znów pokazali ogromną jakość, wyrachowanie i niezbywalny gen zwycięzców.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!