Advertisement
Menu
/ elconfidencial.com

Sędzia staje po stronie El Confidencial ws. taśm prezesa Federacji

Sędzia z sądu w podmadryckim Pozuelo odrzuciła wniosek o zablokowanie publikowania przez El Confidencial artykułów na podstawie prywatnych nagrań prezesa Hiszpańskiej Federacji Piłkarskiej. Dziennik w ostatnich dniach pokazał nowe skandale z udziałem Luisa Rubialesa.

Foto: Sędzia staje po stronie El Confidencial ws. taśm prezesa Federacji
Fot. El Confidencial

Ostatecznie do sądowego starcia Rubialesa z El Confidencial doszło w środę i sędzia z sądu pierwszej instancji numer 1 w Pozuelo odrzuciła wniosek prezesa RFEF, argumentując, że artykuły i publikowane informacje leżą w interesie publicznym, dotyczą instytucji publicznej i przedstawiają czyny o wątpliwej legalności. Sędzia podkreśliła także, że nie ma dowodów, iż to El Confidencial w nielegalny sposób pozyskał nagrania Rubialesa. Sternik Federacji wniósł o roczny zakaz publikacji tych informacji, by móc pozwać internetowy dziennik.

Rubiales w złożonej dokumentacji twierdził, że padł ofiarą tego konkretnego ataku informatycznego w lipcu 2020 roku, kiedy za pomocą specjalnej aplikacji hakerzy wykradli z jego telefonu zawartość aplikacji Telegram, albumy zdjęciowe i filmowe oraz bazę danych WhatsAppa. Hiszpan dodał, że ataku dokonano z IP zlokalizowanego w Rosji i zapewniał, że w tamtym okresie miał paść także ofiarą ataku słynnego Pegasusa, a jako potencjalnych autorów całego tego spisku wskazał... La Ligę! Sędzia odpowiedziała, że nie widzi klarownych dowodów na poparcie żadnej z tych hipotez i dlatego odrzuca jego wniosek.

Jakby tego było mało, w ostatnich dniach wydział prokuratury do walki z korupcją wszczął z urzędu śledztwo w sprawie informacji, jakie publikuje El Confidencial. W radiu COPE dodano, że rząd coraz mocniej myśli o zawieszeniu Rubialesa.

Poza powyższymi artykułami, w których jednym z negatywnych bohaterów był Gerard Piqué, w ostatnich dniach El Confidencial opublikował inne kulisy działań prezesa Federacji. Okazało się, że Rubiales w prywatnych rozmowach przyznał, że anulowanie latem 2020 roku meczu Deportivo de La Coruñi z Fuenlabradą, w której wykryto 28 zakażeń wirusem, było naruszeniem rozgrywek. Działacz stwierdza między innymi, że na pewno Federacja zostanie za to pozwana, bo nie pozwoliła Deportivo na równą walkę ze swoimi rywalami o utrzymanie, ale dodaje, że ma po swojej stronie La Ligę i rząd, więc nie musi się niczego obawiać.

Poza tym pokazano kolejne epizody wojny Rubialesa z Davidem Aganzo, prezesem Związku Hiszpańskich Piłkarzy. Okazuje się, że od sierpnia 2019 roku prezes RFEF opłacał agencję detektywistyczną, by śledziła każdy ruch Aganzo i znalazła materiały pozwalające na jego odwołanie. O wszystkim wiedział Gerard Piqué, który pomagał Rubialesowi powiększyć front przeciwko Aganzo wśród zawodników, chociaż prosił przy tym, by nie wydało się, że to on przewodzi ruchowi oporu wśród piłkarzy. Stoper Barcelony miał jednak zapewniać działacza o pomocy w przekonaniu do jego racji Sergio Ramosa czy Leo Messiego.

Poza tym ujawniono, że od 2018 roku Rubiales nagrywał swoje spotkania z najważniejszymi politykami w kraju, w tym członkami rządu premiera Pedro Sáncheza. Dotyczyło to rozmów telefonicznych, ale także spotkań osobistych. Irene Lozano, była szefowa Krajowej Rady Sportu, która po wybuchu pandemii pomogła w powrocie do gry profesjonalnemu futbolowi poprzez doprowadzenie do porozumienia RFEF z La Ligą, w rozmowie z El País skomentowała, że w pewnym momencie zaczęła podejrzewać, że jej spotkania są nagrywane, a ruchy śledzone. Okazuje się, że działacz nagrywał osobiste spotkania specjalnym... długopisem z mikrofonem w stylu gadżetów z filmów szpiegowskich.

W ostatnim artykule El Confidencial ujawnia, że Fernando Sanz, były piłkarz Realu Madryt i syn byłego prezesa Królewskich Lorenzo Sanza, współpracował z Rubialesem jako jego „kret” w La Lidze. Sanz otrzymał wiele ważnych zadań w organizacji, ale zawsze miał współpracować z prezesem Federacji i ustalać z nim swoje kolejne działania.

Rubiales przy okazji środowego finału Ligi Europy w Sewilli udzielił wywiadu telewizji Movistar+ i poruszył temat artykułów El Confidencial: „Nie jest łatwo mierzyć się z tak wielką kampanią dyskredytacji, jaką przeżywam i zobaczyć, jak dużo rzeczy wykradziono z mojego telefonu oraz jak teraz manipuluje się wiadomościami. Nie popełniliśmy jednak żadnego przestępstwa. Zawsze pracowałem z wielkim profesjonalizmem i uczciwością dla dobra hiszpańskiej piłki”.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!