Advertisement
Menu

Stworzeni do rzeczy wielkich

Zawsze jakiś problem. Zdążyliśmy się już jednak przyzwyczaić do tego, że nie może być zbyt łatwo. Taki nasz urok.

Foto: Stworzeni do rzeczy wielkich
Fot. Getty Images

Czysto teoretycznie sezon ten można śmiało uznać za udany i wyjść z założenia, że wypada już tylko dograć te parę ligowych sparingów oraz czekać na oficjalne ogłoszenie transferu Kyliana Mbappé. Real Madryt w cuglach zdobył 35. tytuł mistrza Hiszpanii, a sukcesem tym nie był w stanie zachwiać nawet przegrany 0:4 Klasyk, za który wbrew pozorom wcale nie przyznawano osobnego trofeum. Fajnie więc byłoby teraz wystawić już tylko fakturkę za najwyższej jakości robotę wykonaną przed czasem, położyć się wygodnie w hamaku w jakiejś przyjemnej scenerii na łonie natury, odetchnąć świeżym powietrzem, otworzyć sobie zimne piwko i w pełni korzystać z zasłużonego urlopu.

Na horyzoncie pojawia się jednak pewien problem. Real Madryt w odróżnieniu od znakomitej większości innych klubów stworzony jest do rzeczy wielkich. Duży wyczyn, jakiego udało się dokonać w minioną sobotę, niestety w żaden sposób nie daje przyzwolenia na myślenie sobie, że teraz w sumie to już tylko możemy i że jeśli coś się nie uda, to tak naprawdę można na to machnąć ręką. To nie takie wartości i sposób myślenia sprawiły, że na przestrzeni dziesięcioleci Królewscy dokonywali rzeczy absolutnie zjawiskowych, pisząc tym samym historie, jakich napisać nie potrafił nikt inny.

Od ponownego wdrapania się na sam szczyt dzielą nas dwa mecze. Dziś podopieczni Carlo Ancelottiego będą próbowali za wszelką cenę postawić ten pierwszy z dwóch niezbędnych kroków przed ostatecznym rozpostarciem się bram niebios. Wczesną nocą okaże się, czy uda nam się dojść do guzika, po naciśnięciu którego po drugiej stronie domofonu odpowie nam sam Święty Piotr.

Pierwsze starcie z Manchesterem City było jednym z najlepszych widowisk w Lidze Mistrzów w ostatnich latach, przynajmniej na tym poziomie rozgrywek. Choć rezultatu na Etihad nie można uznać za korzystny, to jednak drużyna po raz kolejny pokazała, że Królewskich w żadnym momencie nie można uznawać za martwych. Raczej nikogo nie zaboli stwierdzenie, że w Anglii Los Blancos w całokształcie zaprezentowali się gorzej od rywala. Mimo to jednak trzykrotnie potrafili podnosić się w sytuacji, gdy The Citizens prowadzili dwiema bramkami i szukali kolejnych.

Real Madryt z jednej strony musi więc i tak gonić wynik, ale z drugiej trzeba powiedzieć sobie wprost, że przed pierwszym gwizdkiem z założenia nie jesteśmy zmuszeni do przeprowadzania wielkiej remontady. Królewscy nie raz i nie dwa, nawet w tej edycji Ligi Mistrzów wychodzili cało z większych opresji. Żeby jednak i tym razem móc mówić o happy endzie, nie możemy sobie pozwolić na igranie z ogniem, bo w końcu najzwyczajniej w świecie się sparzymy. O ile awans nie jest więc niemożliwy, o tyle raczej niemożliwe będzie wywalczenie go bez dobrej gry. Obywatele u siebie pozostawili nas bowiem przy życiu, ale przy okazji też dość jasno zakomunikowali, że nie dadzą się podejść, jak wcześniej PSG i Chelsea.

Niech obrazki ze świętowania mistrzostwa będą dla piłkarzy i sztabu szkoleniowego bodźcem, który zachęci wszystkich do powrotu na Cibeles raz jeszcze. Gdybyśmy mieli zaś próbować motywacji negatywnej, wspomnielibyśmy o tym, jak czuliśmy się dwa sezony temu, kiedy po zdobyciu ligowego trofeum pozostał w nas jednak spory niedosyt spowodowany odpadnięciem właśnie z Manchesterem City.

Bernabéu, które do tej pory potrafiło wykrzesać z drużyny najgłębiej skrywany instynkt przetrwania, dziś także będzie wrzało. Madrycką świątynię może i nieraz trudno określić mianem twierdzy nie do zdobycia czy stadionem będącym ze swoimi pupilami niezależnie od okoliczności. W tych najważniejszych momentach nigdzie indziej nie da się jednak doświadczyć tylu magicznych, niewytłumaczalnych zjawisk. Miejmy nadzieję, że i tym razem ta boża iskra wznieci ogień, który będzie się w nas palił aż do ostatniego gwizdka finału w Paryżu.

Real Madryt jest stworzony do rzeczy wielkich. Czy komuś się to podoba, czy też nie. Sami sobie tego nie wymyśliliśmy, takie są po prostu fakty.

* * *

Spotkanie rozpocznie się dzisiaj o godzinie 21:00. W Polsce będzie można obejrzeć je na kanale Polsat Sport Premium 1 na platformie CANAL+ Online.

Półfinałowy mecz można też wytypować w FORTUNA. Kurs na wygraną Królewskich wynosi aż 3,20.
FORTUNA to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Koszulki z trwającego sezonu, w tym najnowsze koszulki rozgrzewkowe, można zamówić ze zniżką u naszego partnera PodStadionem.pl. 

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!