Advertisement
Menu
/ marca.com

Triple-zero Benzemy

Zero goli, zero asyst i zero celnych strzałów. To dorobek Karima z trzech ostatnich spotkań, ale Francuza nie ma nawet kto wyręczyć.

Foto: Triple-zero Benzemy
Fot. Getty Images

Karim Benzema zamarzł podobnie jak wczorajsza murawa na El Sadar. To bardzo zła wiadomość dla Realu Madryt. Francuz wciąż jest najważniejszym zawodnikiem w ofensywie Królewskich i najbardziej decydującym graczem. To niekwestionowana rzeczywistość, ponieważ z 37 bramek, które Los Blancos zdobyli w tym sezonie, aż 12 jest autorstwa wychowanka Lyonu.

Benzema podejdzie do Superpucharu Hiszpanii z bardzo niepokojącymi liczbami. W ostatnich trzech spotkaniach zaliczył triple-zero: nie trafiał do siatki, nie asystował, a nawet nie oddał jednego celnego strzału. Elche, Celta i Osasuna potrafiły utrzymać Karima z dala od niebezpiecznych sytuacji. Z Celtą wyręczyli go Lucas i Asensio, ale w dwóch pozostałych spotkaniach nie było komu tego zrobić. Wczoraj drużyna nie tylko nie zdobyła bramki, ale oddała tylko jeden celny strzał.

Tak słaba gra Benzemy jest nowością podczas drugiego etapu Zidane'a w Madrycie. Ostatni raz trzy podobne mecze zdarzyły mu się za czasów Solariego i Lopeteguiego, ale wcześniej miewał jeszcze gorsze przestoje. Gdy Zizou został trenerem po raz pierwszy, napastnik zanotował raz aż siedem spotkań z rzędu, w których nie strzelił gola, nie zaliczył asysty i nie oddał celnego uderzenia na bramkę.

Nie wszystko jest oczywiście winą Benzemy, bo przede wszystkim u jego boku brakuje drugiego strzelca. To już nie czasy, gdy w klubie był Cristiano, który trafiał do siatki niemal co mecz, ale Portugalczyka nie ma w Madrycie już od dawna. Gdy Francuz wpada w kryzys, nie ma piłkarza, który mógłby go zastąpić. Wystarczy napisać, że w klubowej klasyfikacji strzelców jest za nim dwójka środkowych pomocników, bowiem Casemiro i Modrić strzelili po cztery gole.

To anomalia na tle pozostałych zespołów w Europie. To nie jest normalnie, że w zespole nie ma drugiego napastnika, który zdobywałby bramki. W Bayernie 23 gole strzelił Lewandowski, ale 9 ma ich Müller. W Juventusie prym wiedzie oczywiście Cristiano, który zaliczył 18 trafień, ale 10 ma też Morata. W PSG są Mbappé i Neymar. Barcelona ma Messiego i Griezmanna. W Atlético Luis Suárez i João Félix. W Liverpoolu Salah i Mané.

Problem Realu nie jest niestety tymczasowy, a jest czymś, co dzieje się ponownie. W ubiegłym sezonie drugim najlepszym strzelcem w drużynie był Sergio Ramos, a dopiero trzecie miejsce zajął Rodrygo, który strzelił siedem goli. Aby przypomnieć sobie równie dziwną sytuację w Madrycie, trzeba się cofnąć do sezonu 1991/92. Wówczas najwięcej bramek zdobył Fernando Hierro (25), a za jego plecami znalazła się dwójka napastników Butragueño (20) i Alfonso (5). Po 16 goli strzelili też wówczas Míchel i Hagi, którzy grali w pomocy.

Z Joviciem będącym poza drużyną, Mariano rozgrywającym ochłapy, Hazardem czekającym na bycie Hazadem, kontuzjowanym Rodrygo, nieobecnym Viníciusem, jedynymi, którzy wydają się móc zaoferować wsparcie Benzemie są Asensio i Lucas, ale nie tak powinno to wyglądać. Wszyscy wymienieni gracze strzelili w ubiegłym sezonie 23 gole, o 4 mniej niż sam Karim…

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!