Advertisement
Menu
/ as.com

Zidane skazał Jovicia

Zidane wolał posłać do ataku Ramosa, Casemiro, Varane'a czy nawet kogoś z Castilli (Marvin, Arribas) niż skorzystać najpierw z Jovicia. Serb na nowo stał się w kadrze Królewskich figurantem. Mecz w Mönchengladbach był świetnym przykładem na to, że Luka nie liczy się nawet w sytuacji, kiedy zespół znajduje się nad przepaścią.

Foto: Zidane skazał Jovicia
Fot. Getty Images

Wyrok Zizou w sprawie Jovicia zapadł. Francuskiemu szkoleniowcowi w ogóle nie przeszkadzało to, że od 84. minuty rolę napastnika pełnił Sergio Ramos. Sam kapitan po prostu z murawy krzyknął trenerowi, że zostaje z przodu. Nie był jednak w tym zachowaniu odosobniony. Także Casemiro podszedł znacznie wyżej, a Varane cały czas podłączał się do ofensywy (mecz na stoperze kończył... Lucas). Brazyliczyk zakończył mecz z asystą i golem, ratując tym samym drużynę przed bolesną klęską. Jović przyglądał się wszystkiemu z wysokości ławki obok Militão, czyli kolejnego gracza, który popadł w niełaskę.

Zidane i Jović nie nadają na tych samych falach od dawna. 48-latek co prawda starał się udowodnić przed mediami, że to on prosił o transfer Serba, ale jego wersja upadła po niezbyt dyskretnym wyznaniu Borjy Mayorala. Jović nie był w planach szkoleniowca na ten sezon. Zizou chciał się go pozbyć i prywatnie doradził mu wypożyczenie. Wszystkie opcje się jednak wysypały. Klub nie chciał wywieszać białej flagi w sprawie 22-latka, ale wydaje się, że trener zrobił to już jakiś czas temu. Ostatni dowód stanowi wspomniana potyczka w Niemczech. W pierwszej ligowej kolejce Zidane nawet nie wysłał Jovicia na rozgrzewkę. Wolał dać szanse debiutu dwóm wychowankom: Marvinowi i Arribasowi. Wiadomość w kierunku działaczy i samego piłkarza była bardzo czytelna – jak najszybciej zapraszam do drzwi.

Luka koniec końców pozostał jednak w Madrycie. Napastnik nie potrafił dać zespołowi żadnej korzyści nawet przeciwko zdziesiątkowanemu Szachtarowi. W swojej najlepszej sytuacji, gdy miał przed sobą tylko bramkarza, główkował... ramieniem. Zerowa efektywność, jeszcze mniejszy udział w grze i bijący od piłkarza przerażający chłód. Tyle były gracz Eintrachtu wniósł do klubu mającego największe od lat problemy ze strzelaniem goli. Wiatr w oczy wieje mu zresztą także poza boiskiem, a kulminacją pozasportowych zajść jest możliwa kara 6 miesięcy pozbawienia wolności. Choć ojciec Luki cały czas uważa wszystko za spisek, naprawdę trudno uwierzyć, że wszystko jest w porządku.

Spotkania z Betisem i Szachtarem pokazały, że Jović wybija inny rytm niż reszta zawodników. Wydaje się poruszać jakby w równoległym świecie. Tylko tak można wytłumaczyć fakt, że w stolicy Andaluzji przez 72 minuty zaliczył ledwie 14 kontaktów z piłką i 10 podań (z czego 4 niecelne). W Lidze Mistrzów przez 59 minut zanotował 16 kontaktów. To o 7 mniej niż Benzema, który zszedł w przerwie.

Nawet jeśli Zidane upiera się, że Jović i Benzema mogą grac razem, rzeczywistość wygląda tak, że Luka nie prezentuje się dobrze ani przy Karimie, ani sam. Trener woli stosować już jakiekolwiek inne rozwiązania, w tym Ramosa czy Casemiro na szpicy. Spisują się tam bowiem lepiej niż napastnik sprowadzony za 60 milionów euro. Jović, Zidane i działacze zaczynają patrzeć na siebie coraz bardziej podejrzliwie.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!