Bale bez szans na odejście

Dziennik stwierdza, że pod koniec tej wiosny wybrzmiewa pieśń, która jest dobrze znana z lata: „Zobaczymy, może Bale wróci...”. Real Madryt ma marzyć i oczekiwać powrotu Walijczyka i nie pozostaje mu nic innego, jak wierzyć w odzyskanie najlepszej wersji atakującego. Tym razem nie prosi się go o regularny sezon, a dobrą grę tylko przez jego część, zaledwie 11 ligowych meczów. Bale musi dołożyć swoje, a działacze czekają na jego dobrą postawę, szczególnie w sytuacji, w której wszystko wskazuje na to, że pozostanie w drużynie na kolejny sezon.

MARCA informuje wprost: na dzisiaj 30-latek nie ma ofert na odejście. On sam nie ma też za wielkich chęci, by opuszczać Madryt, ale nawet nie pojawiło się żadne zapytanie, które pozwoliłoby mu w ogóle o tym pomyśleć, co miało miejsce latem w przypadku propozycji z Chin. Newcastle może faktycznie myśli o tej operacji, ale nie wykonano w tej sprawie jeszcze żadnego ruchu, głównie dlatego, że fundusz z Arabii Saudyjskiej wciąż formalnie nie przejął klubu.

Dlatego na razie nie pozostaje nic innego, jak nie odzwyczajać się od widoku Garetha z herbem Królewskich. Wczoraj klub nie przestawał wychwalać go w drugą rocznicę finału w Kijowie, a o dwóch golach i zwycięstwie przypomniał też sam atakujący. Gazeta stwierdza, że był to zapewne ostatni wielki boiskowy wybuch Walijczyka, a wczoraj minęły od niego dokładnie dwa lata...

Bez wątpienia ostatnie dwa sezony były jego najbardziej rozczarowującymi w Realu Madryt, a przed przerwaniem rozgrywek z powodu pandemii można mówić o największym dołku Bale'a od przyjścia do Hiszpanii. W ostatnich czterech rozegranych meczach zaliczył zaledwie 19 bardzo słabych minut z City. Ogólnie w tym sezonie rozegrał 18 z 39 spotkań (1224 minuty, 32,67% dostępnych), w których zanotował 3 gole i 2 asysty.