Advertisement
Menu
/ ghanaweb.com

Essien: Do Madrytu poleciałem w jednej koszulce, jeansach i w bluzie Chelsea

Michael Essien sezon 2012/13 spędził na wypożyczeniu w Realu Madryt. Cała operacja została domknięta ostatniego dnia okienka transferowego. Teraz 37-letni pomocnik azerskiego Səbail FK w rozmowie z portalem GhanaWeb.com opowiedział, jak w ogóle doszło do jego przenosin do stolicy Hiszpanii.

Foto: Essien: Do Madrytu poleciałem w jednej koszulce, jeansach i w bluzie Chelsea
Fot. Getty Images

– Byłem z Chelsea w Monako z okazji meczu o Superpuchar Europy, gdy zadzwonił do mnie dziwny numer. Nie chciałem odbierać, ale mój kuzyn, który był wtedy ze mną w pokoju, powiedział mi, żebym odebrał. Numer dalej wydzwaniał, więc w końcu odebrałem. Gdy tylko usłyszałem głos po drugiej stronie, od razu zdałem sobie sprawę, z kim rozmawiam. To był José Mourinho.

– Zaczęliśmy rozmawiać i powiedział mi, że słyszał, iż wybieram się do Arsenalu. Odpowiedziałem mu, że to nieprawda. Nic nie słyszałem na temat Arsenalu. Powiedział mi, żebym nie szedł do Arsenalu, tylko poszedł razem z nim. Zapytałem dokąd. Powiedział, że do Realu Madryt. Odpowiedziałem, że jestem gotowy.

– To był ostatni dzień okienka transferowego. Od razu zapytał mnie o numer telefonu do mojego agenta. Powiedziałem mu, że mogę przejść od zaraz – nawet gdybym musiał zejść z boiska w trakcie meczu o Superpuchar. Powiedział mi, że Lassana Diarra prawdopodobnie odejdzie do Rosji i gdy tylko domkną to porozumienie, to ruszą po mnie. Powiedziałem, że spoko, będę na spokojnie czekał w pokoju. Poprosił mnie, żebym dał mu kilka godzin i oddzwoni. Po jakimś czasie zadzwonił do mnie mój agent i powiedział, jak wygląda sytuacja.

– Lassana zgodził się na warunki przenosin do Rosji, gdy szykowaliśmy się już na wyjazd z hotelu na stadion na mecz z Atlético Madryt. Real Madryt był w ciągłym kontakcie z moim agentem. Gdy już praktycznie ruszaliśmy, zadzwonił do mnie i powiedział mi, żebym wracał do hotelu, bo on już tam jedzie. Jak jakiś szaleniec zacząłem krzyczeć do kierowcy, żeby się zatrzymał i dał mi wyjść. Koledzy z zespołu obserwowali to wszystko z wielkim zdziwieniem. Powiedziałem im tylko, że muszę wyjść i zobaczymy się później.

– Wróciłem do hotelu i czekałem na mojego agenta. Gdy przyjechał, wysłał fax i na szczęście wszystko zostało domknięte na czas. Powiedziałem mu, że muszę podjechać na stadion, aby chociaż zabrać moje buty. Oczywiście na miejscu wpadłem na kolegów z zespołu, do których dotarły już wiadomości o moich przenosinach do Realu Madryt. Na spokojnie im wszystko wytłumaczyłem, że ta okazja pojawiła się nagle i teraz muszę znów wrócić do hotelu, aby dokończyć papierkową robotę. Zabrałem buty i pożegnałem się.

– Po zakończeniu meczu jeszcze raz wróciłem do szatni, aby tym razem właściwie się ze wszystkimi pożegnać. Rozmawiałem również z Abramowiczem, który życzył mi szczęścia. Wróciłem do hotelu, a drugiego dnia byłem już w samolocie do Madrytu. Ogólnie do Madrytu poleciałem z jedną parą butów, z ochraniaczami, w jeansach, koszulce i bluzie Chelsea. Na lotnisku czekał już na mnie José. Przywitał się ze mną, pojechałem na badania i kolejnego dnia rozpocząłem treningi.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!