Advertisement
Menu
/ as.com

Jak przebiegała rehabilitacja Asensio?

Mija ponad 250 dni od kontuzji Hiszpana odniesionej podczas pretemporady. Za nim ogromny wysiłek, wiele wyrzeczeń i pracy, której nikt nie widzi, a która powoduje, że nawet przestaje się czuć piłkarzem. Obecnie jednak udręka Asensio dobiega końca. Jak więc przebiegała rehabilitacja młodego skrzydłowego Królewskich?

Foto: Jak przebiegała rehabilitacja Asensio?
Fot. własne

Wszyscy pamiętamy, jak wielkim wstrząsem była odniesiona podczas pretemporady kontuzja Marco Asensio. Pierwsze wieści mówiły o tym, że Hiszpan ma wypaść z gry na niemalże cały sezon i były nawet osoby, które już go spisywały na straty i twierdziły, że pójdzie śladami poprzedniego piłkarza Realu Madryt z numerem dwudziestym na plecach – Jesé Rodrígueza. Marco jednak wraca. Dziś mija 252 dzień od momentu odniesienia kontuzji, a odczucia w sprawie skrzydłowego są najlepsze od wielu tygodni. Oczywiście, obecna sytuacja na świecie nieco przyhamowała optymizm, ale jednocześnie dała więcej czasu na dojście do siebie.

Minęło już osiem miesięcy niewyobrażalnie trudnej pracy w cieniu, takiej, której nikt nie widział. Dziś w końcu widać światełko w tunelu. Widać je coraz wyraźniej. Asensio czuje się gotowy, by zrobić kolejny krok naprzód i w przyszłości wrócić do treningów z resztą kolegów. Hiszpańskie media opisują więc, w jaki sposób przebiegała rehabilitacja Hiszpana i pokazują, jak miesiąc po miesiącu wyglądała jego codzienność.

Wszystko zaczęło się 7 sierpnia, kiedy Marco przeszedł operację zerwanego więzadła pod okiem doktora Manuela Leyesa w madryckiej Klinice Cemtro. Były to niesamowicie ciężkie tygodnie, pełne bólu i ograniczeń w poruszaniu się. Jedną rzeczą było dostosowanie się do codziennych ograniczeń, jakie narzucało kontuzjowane kolano, a drugą było poukładanie tego sobie w głowie. Do tego dochodziła jeszcze kwestia złego samopoczucia i wymiotów, które towarzyszyły bardzo silnym lekom, jakie były podawane Hiszpanowi.

Kiedy naruszony staw był już w nieco lepszej formie, po niemalże dwóch miesiącach, od października zaczęła się codzienna praca Asensio. Osiem godzin dziennie spędzanych w Valdebebas i oglądanie z okien trenujących kolegów. Marco przychodzi do ośrodka treningowego pierwszy i opuszcza go ostatni. Nie ma w jego słowniku „pracy z piłką”, jedynie monotonne godziny na basenie, z fizjoterapeutą czy na siłowni. W listopadzie przychodzi moment, który będzie podtrzymywał go na duchu – po raz pierwszy wychodzi na murawę. Kilka kroków czy trucht to na razie wszystko, na co może sobie pozwolić. Najpierw w samych skarpetkach, później w butach sportowych i pod koniec miesiąca pierwszy raz zakłada korki. Wciąż są to jednak tylko delikatne, kilkuminutowe truchty. Cotygodniowe postępy są jednak dużo bardziej widoczne.

21 stycznia dostaje najlepszy, choć nieco spóźniony prezent na Święta – zaczyna na nowo zaprzyjaźniać się z piłką. Kilka żonglerek w miejscu, do regularnych truchtów czy przebieżek dochodzi futbolówka, a Marco zaczyna czuć, że jego udręka dobiega końca, a przynajmniej jest tego końca bliżej niż dalej. Pozostaje jednak wierny swojej umowie z lekarzem – postępy i obserwacje z tygodnia tydzień, nie wybiegamy myślami w przyszłość. W lutym poza samym prowadzeniem piłki zaczyna ją również kopać. To słabe uderzenia, kilka krótkich podań, ale Asensio na nowo czuje, że jest piłkarzem. 

W marcu przychodzi definitywny krok ku końcowi – zaczynają się mocniejsze uderzenia. Strzały, dłuższe podania i szybsze biegi. Szczególnie w aspekcie fizycznym widoczny jest postęp, wraz ze sprintami czy dynamicznymi zmianami kierunku. To ostatnia faza przed powrotem do treningów z resztą drużyny. W tym momencie na scenę wchodzi jednak epidemia, która wstrzymuje postępy Hiszpana pod tym kątem, ale jednocześnie daje możliwość, by na spokojnie i kompletnie bez pośpiechu wrócić do formy. Marco dalej codziennie pracuje i trenuje z piłką, aby w momencie, kiedy będzie można wrócić do gry, od pierwszego dnia pracować z kolegami. 

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!