Advertisement
Menu
/ elmundo.es

„Mecz Atalanty z Valencią był bombą biologiczną”

Odpowiedzialny za szpital w Bergamo widzi to jasno: mecz Ligi Mistrzów lokalnej Atalanty z Valencią miał ogromny związek z eksplozją przypadków koronawirusa na północy Włoch. Przedstawiamy tłumaczenie tekstu z madryckiego El Mundo.

Foto: „Mecz Atalanty z Valencią był bombą biologiczną”
Fot. Getty Images

„Na końcu korytarza jest biuro szefa departamentu. Od tygodnia jest w domu z koronawirusem. Pokój obok siedzi kolega, którego szwagier niedawno wyszedł z OIOM-u. Naprzeciw siedzi zazwyczaj kardiolog, którego matka leży u nas. W Bergamo każda rodzina płacze za kimś bliskim. Nie mówię tego ja, pokazują to liczby”.

Czwarte piętro szpitala Jana XXIII w Bergamo. Profesor Fabiano Di Marco opiera się na liczbach, by przechodzić przez tę katastrofę. W każdej wypowiedzi podaje jakąś liczbę. Urodzony w Szwajcarii, wychowany w Mediolanie, 46-latek, profesor uniwersytecki, szef pulmonologii we wspomnianym szpitalu, który dziś jest twierdzą do walki z wiruzem. Włoskie piekło zaczęło się w trakcie karnawału.

Pamięta pan tego 21 lutego [pierwszy przypadek zarażenia we Włoszech]?
Jak gdyby to było wczoraj. Jednocześnie jakbym przeżył już całe życie. To była godzina 12, południe, normalny dzień. Nagle z Mediolanu zadzwonił profesor Stefano Centanni, mój maestro. Powiedział mi: „Słuchaj, w Lodi [prowincja Lombardii] jest katastrofa”. Ostrzegłem wtedy moich kolegów od reanimacji. Zapalenia płuc, jakie wywołuje COVID-19, przyjdą do nas.

A potem?
O godzinie 20 dostałem wiadomości alarmowe od dyrekcji szpitala. Trzeba zwolnić z obowiązków specjalistów od infekcji, bo zaraz będziemy przyjmować przypadki COVID-19 w naszej prowincji. Szybko zwolniliśmy łóżka.

Mieliście już podejrzane przypadki?
Wiele przyjęć z wysoką gorączką, wśród nich mężczyzna, który miał kontakt z Mattią, pierwszym pacjentem z Codogno. Już po dwóch dniach departament infekcji był wypełniony wieloma osobami z pozytywnym wynikiem testu.

Kiedy zrozumiał pan, że doszło do katastrofy?
Dało się to stwierdzić w pierwszą niedzielę marca. Z samego rana wszedłem na izbę przyjęć. Nigdy tego nie zapomnę. To była wojna. Nie mam innego słowa, by to opisać: pacjenci z poważnym zapaleniem płuc w agonii na korytarzach. Największa sala dla oczekujących była przepełniona. Gdy całe Włochy naciskały na otwarcie miast, my w ciągu 24 godzin zużyliśmy 5 tysięcy maseczek. Powstała ogólna panika.

Jak pan zareagował?
O 8:30 wysłałem wiadomość naszym pracownikom. O godzinie 9 mieliśmy pierwszego pacjenta, który przeszedł odpowiednią procedurę. Nikt z nas nie zjadł niczego przez cały dzień. Ten dzień zmienił coś w naszym życiu?

Kiedy przyszedł pierwszy zgon?
Dwa dni później. Bardzo stary człowiek, zarażony.

Ogłosiliście wtedy stan alarmowy?
Sala reanimacji dotycząca przypadków z COVID-19, jaką otworzyliśmy, była pełna. A laboratorium badające dla nas testy w Pavii zatkało się.

Jak zareagowaliście w szpitalu?
Mieliśmy dotychczas jedną nieużywaną przestrzeń, gdzie był magazyn. Nie wiem, jak to zrobiono, ale o 13:00 były tam jeszcze skrzynie i jakieś palety, a o 19:20 mogliśmy umieścić tam pierwszego zaintubowanego pacjenta. Ludzie w Bergamo są twardzi i odważni.

Ile dodatkowych miejsc dla pacjentów stworzyliście?
W poprzedni wtorek liczba zarażonych przewyższyła resztę pacjentów przyjętych do szpitala. Od tamtego czasu mamy 500 kolejnych przypadków.

Skąd wzięliście tyle aparatów oddechowych?
Na początku mieliśmy tylko 20. Nie mogliśmy znaleźć żadnego więcej. 7 marca znalazłem mały rodzinny biznes, który tworzył sprzęt pomagający oddychać. Zadzwoniłem do nich i powiedziałem, że jesteśmy zdesperowani. Powiedzieli, że mają tylko 10, ale przywiozą mi je w poniedziałek, czyli za dwa dni. Powiedziałem, że poniedziałek to za późno. Błagałem. „Ok, powiem synom, przywieziemy je dzisiaj. Jeśli dacie mi 3 godziny, zrobię dla was kolejnych 9”. Dzisiaj mamy już ich 139, najwięcej w Europie. Dzięki temu człowiekowi. A on odpowiada, że zachował się tak, jak go nauczyli rodzice. Ludzie stają na wysokości zadania.

Ile macie dziennie zgonów?
Od 15 do 20. Piątek 13 był dotychczas najgorszy.

Jak do tego wszystkiego doszło?
Mam opinię. Jedną datę, 19 lutego. 40 tysięcy ludzi z Bergamo na San Siro na meczu Atalanty z Valencią w Lidze Mistrzów. Wszyscy razem w autobusach, metrze, pociągach... To była bomba biologiczna, niestety.

Macie środki, by sobie z tym radzić?
Poprosiliśmy inżynierów o to, byśmy mogli oferować więcej litrów tlenu na minutę. Stworzyli depozyt pozwalający wypuszczać 10 tysięcy litrów na minutę na oddziały intensywnej terapii. Przeprowadziliśmy specjalne szkolenia personelu: mamy 3 tysiące nowych operatorów. W godzinę tłumaczymy, jak wygląda choroba, a w ciągu kolejnej jak reanimować pacjenta. Po tym czasie wysyłamy ich prosto do pracy.

Przekształcanie specjalistów z innych dziedzin działa?
Nie jest łatwo. Jesteś chirurgiem i w moment zaczynasz leczyć pacjentów o ogromnej zdolności zarażania drugiej osoby.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!