Advertisement
Menu
/ marca.com

Nikt się nie broni

Totalne rozczarowanie. W dzień po jednej z najbardziej bolesnych porażek ostatnich lat nikt wciąż nie znajduje wytłumaczenia na to, co się wydarzyło. Po pokonaniu Barcelony wszystko zostało wyłożone na złotej tacy, jednak 14 piłkarzy, którzy dostali szansę w konfrontacji z Betisem oraz Zidane postanowili koncertowo roztrwonić przewagę.

Foto: Nikt się nie broni
Fot. Getty Images

Postawa Królewskich na Villamarín sprawia, że nawet ci, którzy zawsze podkreślają swoją wiarę w zespół, w tym działacze, kompletnie nie wiedzą, co powiedzieć. Po podobnej klęsce powinno się dokonać chłodnej analizy. Problem jednak w tym, że nie da się znaleźć żadnej racjonalnej przyczyny takiego stanu rzeczy, nawet jeśli komuś mniej lub bardziej mógł podobać się skład czy decyzje trenera. 

Winę za niedzielną zbrodnię ponoszą i piłkarze, i trener. Apatia prezentowana przez zespół rozgrywający jeden z finałów pozostających do końca sezonu jest wręcz niepojęta. Nikt nie wie, jak można było wyjść z takim nastawieniem na spotkanie o tak olbrzymiej stawce. W szatni nie widać już niegdysiejszej siły. Zawodnicy wiedzą o tym i to czują. Brakuje futbolu, brakuje charakteru. Na Benito Villamarín widzieliśmy jednak także zatrważający brak zaangażowania. By wygrywać, nie wystarczy 10 dobrych minut. W stolicy Andaluzji nie było ich jednak nawet tylu. 

Żaden z działaczy nie spodziewał się czegoś takiego. Nie jest to co prawda moment na podejmowanie wiążących decyzji. Za 10 dni Real będzie starał się jeszcze odwrócić niekorzystną sytuację w Lidze Mistrzów. Tak czy inaczej, mecze takie jak z Betisem mogą skłonić włodarzy do podjęcia decyzji, których nie podjęli poprzedniego lata. Wizerunek Zidane’a został mocno nadszarpnięty. To on jest głównym odpowiedzialnym za obecny stan rzeczy, co zresztą sam przekazał Florentino na trzy dni przed Klasykiem. Francuz cały czas cieszy się zaufaniem, ale takie spotkania jak z Betisem mocno wpływają na postrzeganie jego pracy. 

Dziwić może, że chociażby James czy Rodrygo nagle przestali się liczyć, a na scenę z celem ratowania drużyny ni stąd ni zowąd wkroczył Mariano. W klubie mimo wszystko wierzą, że mistrzowski tytuł jest w zasięgu. Bardziej jednak działa tu argument słabości Barcelony niż siły Realu Madryt. Najpierw mimo wszystko i tak trzeba zebrać grupę wykazującą się zaangażowaniem. W Sewilli takiego zespołu nie uświadczyliśmy. Liga Mistrzów to z kolei jeszcze inna historia. W Manchesterze Królewscy musieliby dokonać heroicznego wyczynu. 

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!