Advertisement
Menu
/ RealMadridTV

Ramos: Zapytałem sędziego czy ma ze mną jakiś problem osobisty

Sergio Ramos jako jedyny zawodnik Realu Madryt pojawił się w strefie mieszanej po ligowym meczu z Levante. Przedstawiamy zapisy tego spotkania kapitana Królewskich z dziennikarzami telewizyjnymi i radiowymi na Ciutat de València.

Foto: Ramos: Zapytałem sędziego czy ma ze mną jakiś problem osobisty
Fot. Getty Images

WYPOWIEDZI DLA DZIENNIKARZY TELEWIZYJNYCH:
– Wyjeżdżamy cholernie wkurzeni z powodu sytuacji, wyniku i braku trzech punktów, które utrzymałyby nas na pozycji lidera. Prawda jest taka, że rozegraliśmy dobry mecz i w dobry sposób wykonywaliśmy rzeczy, nad którymi pracowaliśmy w ciągu tygodnia, ale cóż, zabrakło gola. Teraz nadchodzi kluczowy tydzień i musimy pracować oraz nie marnować szans. Stworzyliśmy wiele sytuacji, mieliśmy bardzo klarowne okazje i nie wykończyliśmy ich. Na końcu oni mieli jedną i ją wykorzystali, ale taki jest futbol. Teraz musimy być bardziej zjednoczeni niż kiedykolwiek i pozostać silnymi. Trzeba też pozostać ponad akcjami z systemem VAR i resztą. Łapanie się tego po bardzo dobrym meczu zespołu byłoby wykorzystaniem sytuacji. Zabrakło wyniku, ale nie zawsze jest on taki, jaki chcesz. Pozostaje dalsza praca.

– Sędzia nie sprawdzał rąk w polu karnym? To zależy od osoby. Jeśli chodzi o tego sędziego, to w ogóle mnie nie zaskakuje. Na końcu po meczu podszedłem do niego porozmawiać... Ja sam schodziłem cholernie wkurzony, bo ta sytuacja osobista też jest nieprzyjemna. W 10. minucie on ustawia twój mecz żółtą kartką po tym, jak dostałeś z łokcia, dostałeś wejście i wygrałeś piłkę na styku... i po tym wszystkim pokazuje mi kartkę... To daje dużo do myślenia. To coś, co wydaje się umyślne. Cóż, dla mnie to nic łatwego. Na końcu wcześniej można było rozmawiać z sędziami. Nie mówię, że ze wszystkimi, ale zawsze trzeba mieć szacunek i dobre maniery. Niektórym sędziom nie możesz niczego powiedzieć, a powinien istnieć przynajmniej szacunek dla kapitanów, którzy podchodzą do nich, by wszystko ułatwić.

– Od dawna mam takie rozmowy z Hernándezem Hernándezem? To jest naprawdę oburzające na poziomie osobistym i dlatego podszedłem do niego po meczu, by zadać mu pytanie: czy to coś osobistego? Poprosiłem, żeby mi powiedział, bo może da się to rozwiązać. Ja nie znam żadnego takiego powodu. Ponad wszystkim musiałem jednak zachować koncentrację, by nie zostawić drużyny w dziesięciu. Na końcu taki był mój mały cel na ten mecz. Musiałem twardo stać na ziemi, by nie zobaczyć czerwonej kartki. Niezależnie od wszystkiego, także od dwóch karnych, które jego zdaniem były nieumyślne, trzeba zachować szacunek, bo oni mogą się mylić. To są ludzie jak my i idziemy dalej. Oby w kolejnym meczu to wszystko było na naszą korzyść.

– Następny tydzień? Podchodzimy do niego z wielkimi nadziejami. Wyjeżdżamy stąd mocno wkurzeni, do tego moje osobiste odczucia... Jest ciężko, bo przyjechaliśmy tu jako liderzy La Ligi, a wyjeżdżamy jako drudzy. W tej lidze jest o to ciężko i dużo kosztowało nas wejście na szczyt, ale trzeba iść dalej. Nie ma jednak czasu na wylewanie żali. Przeciwnie, nadchodzi magiczny tydzień. Nie ma nic piękniejszego niż Liga Mistrzów i mecz ligowy z liderem. To tydzień, by pokazać swoje i postawić gigantyczne kroki najpierw poprzez pokonanie City, a następnie w Klasyku.

– Co zmieniło się na poziomie sportowym w drużynie? Na poziomie sportowym zmieniły się wyniki. Kto oglądał ten mecz i jest madridistą, to pomijając wynik jest zadowolony z ekipy. Real Madryt rozegrał wielki mecz, utrzymywał się przy piłce, potrafiliśmy grać swoje na terenie, który nie jest łatwy i gdzie mierzysz się z ciężkim i intensywnym rywalem. Potrafiliśmy w tych okolicznościach tworzyć miejsce do gry i okazje. To był jeden z meczów, gdy nie wpada gol, ale okazje są na miejscu. W tych dniach będziemy pracować nad tym, by ten gol przyszedł w tym decydującym tygodniu. Jako piłkarz najbardziej lubię występować w tych najtrudniejszych momentach.

– Hazard? Poza wynikiem złą wiadomością jest kontuzja Hazarda. Mamy nadzieję, że to nic poważnego i nie będzie tak wielka jak pierwsza. Czekamy na badania i niech wróci jak najszybciej, bo wydaje się, że gdy tylko zaczyna łapać formę i pomagać zespołowi, to łapie uraz. Zagra z City? Cholera, chciałbym sam wiedzieć, ale nie jestem lekarzem.

WYPOWIEDZI DLA DZIENNIKARZY RADIOWYCH:
– Cholernie ciężki wieczór, ale trzeba też powiedzieć, że nadchodzi najbardziej decydujący moment w sezonie i trzeba iść dalej. Oczywiście drużyna przyjechała tu jako lider, a wyjeżdżamy jako drudzy. To liga, w której różnice są minimalne i każdy błąd może kosztować cię tytuł, więc chcieliśmy tu zdobyć trzy punkty. Tak się nie stało, a poza meczem było wiele innych rzeczy, ale nie będziemy ich tu teraz analizować.

– Kluczowy był sędzia Hernández Hernández? Cóż, nigdy nie lubię rozmawiać o sędziach. To ludzie i mogą się mylić, ale czasami masz wątpliwości i masz sporo do przemyślenia, bo kryteria są różne przy różnych karnych. Pamiętam mojego ostatniego karnego w Superpucharze z Valencią. Ręka nie była tam umyślna, ale ją odgwizdano. Dzisiaj wyszło na to, że mieliśmy dwie ręce, ale nieumyślne. Można to różnie interpretować, ale to on podejmuje decyzje. Ja też wyjeżdżam trochę wkurzony na poziomie osobistym z powodu naszych stosunków. Wcześniej sędziowie, może nie wszyscy, ale ogólnie okazywali większy szacunek i byli lepiej wychowani. Można było z nimi rozmawiać i prowadzić dialog...

– Hernándezowi Hernándezowi zabrakło szacunku wobec mnie? Nie, nie mówię o tym, ale klarownie z nim nie można rozmawiać. Kapitanowie są też od tego, by rozmawiać z arbitrem, by próbować pomóc mu w różnych sprawach, a arogancję masz lub nie masz jej w sobie.

– Co więc mówił mi Hernández Hernández? Chodzi mi o rzeczywistość, a rzeczywistość była taka, że ustawił mi mecz w 10. minucie żółtą kartką po tym, jak rywal na mnie nadepnął, a następni drugi zaatakował mnie łokciem, co dla niego nie było faulem. A dla mnie zdecydował się dać kartkę po walce o piłkę na styku, którą wygrałem. Uważam, że czasami niektóre decyzje są umyślne i w tej sytuacji zapytałem go czy ma ze mną jakiś problem osobisty. Byłem ciekawy, czy chodzi o coś osobistego. Chciałem, żeby mi powiedział i żebyśmy to rozwiązali, bo ja naprawdę nie wiem, o co chodzi. Dlatego wyjeżdżam wkurzony, przede wszystkim oczywiście z powodu wyniku i braku trzech punktów. Uważam przy tym, że łapanie się systemu VAR czy sędziów byłoby wykorzystywaniem sytuacji. Real rozegrał dzisiaj wielki mecz i zabrakło nam gola. Prawda jest taka, że stworzyliśmy mnóstwo sytuacji. W pierwszej połowie atakowaliśmy z dużą intensywnością i mieliśmy przesadnie dużo sytuacji, ale nie skończyliśmy ich golem. Moim zdaniem w tego typu lidze tego gola nie może nam brakować. Dzisiaj te trzy punkty straciliśmy my, a nie sędzia czy VAR.

– 8 straconych goli w ostatnich 4 meczach? Jak zawsze mówię, gdy nie wygrywamy, to winna jest obrona. Jesteśmy do tego przyzwyczajeni. To prawda, że mieliśmy bardzo dobrą serię i teraz musimy przełknąć tę porażkę. Jak mówicie, nadchodzi decydujący tydzień i w takim okresie widać prawdziwych gości. Teraz musimy pokazać się z odpowiedniej strony z City i potem także z Barceloną. Gramy o Ligę Mistrzów, gramy o La Ligę, gramy o sezon. Właśnie teraz muszą pojawić się prawdziwi goście.

– Czy sędziom łatwiej jest pokazać mi kartkę i jestem w tym sensie prześladowany? Nie, nie czuję się tak. Ja sam jestem wobec siebie bardzo samokrytyczny i teraz będę taki tym bardziej. Niektóre kartki były sprawiedliwe, niektóre nie, ale też nie będę się z każdej tłumaczyć. Kto chce zobaczyć kartki, niech spojrzy w moje CV.

– Hazard? To cholernie ciężka sprawa, bo odnowiła mu się kontuzja. Czuł duży dyskomfort, ale czekamy na badania i oby to było coś jak najmniejszego, by wrócił jak najszybciej do drużyny. To bardzo decydujący zawodnik, który w dobrej formie jest świetnym piłkarzem i na pewno drużyna będzie za nim tęsknić.

– Barcelona zmniejszyła naszą czujność swoimi problemami instytucjonalnymi? Każdy ma swoje problemy w domu i każdy rozwiązuje je sam. My wiemy, że zostaje 13-14 meczów w lidze i wiele punktów do zdobycia. Trzeba spróbować zdobyć maksimum, a po całym sezonie pchania tego do przodu nie poddamy się teraz, bo odjechali nam na punkt, dwa czy trzy.

– Drużyna ma problem ze strzelaniem goli? Nie, w ogóle nie. Jest jak zawsze: gdy wygrywamy, to wszyscy razem, a gdy przegrywamy, to też wszyscy razem. To nie jest kwestia wskazywania na obronę lub atak. Trzeba trzymać się razem i iść dalej. To piękny tydzień przed nami.

– Brak wykończenia tylu sytuacji to pech czy coś innego? Pech. Nie brakuje więc gola? Nie, w ogóle nie. Całkowity pech. Przed tymi dwoma meczami strzelaliśmy dużo goli, a sytuacje, jakie dzisiaj obronił bramkarz czy poleciały poza bramkę, kończyły w siatce. Będziemy nad tym pracować, by piłka wpadała.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!