Advertisement
Menu

Czy fajnie dziś będzie być Zidane'em?

Choć jako szczęśliwi, pogodni i nieskalani zawiścią ludzie nie zamienilibyśmy się z nikim na życia, to jednak podejrzewamy, że bycie na co dzień Zinédine’em Zidane’em musi być całkiem fajne.

Foto: Czy fajnie dziś będzie być Zidane'em?
Fot. Getty Images

Niemal wszystko, co robisz – niezależnie od specyfiki fachu – w naturalny sposób zamieniasz w złoto. Ludzie cię lubią lub kochają, a już na pewno przynajmniej muszą cię doceniać i szanować. Kiedy zaś ktoś jakimś cudem postanawia na głos powiedzieć ci, że się mylisz, to albo ze spokojem udowadniasz mu, że wcale nie, albo naprawiasz błąd w taki sposób, jakby w ogóle nigdy go nie było. Nawet z tą świecącą łysiną jest ci wyjątkowo do twarzy. O tak błahych sprawach jak fakt, że zarówno ty jak i cała twoja rodzina na kilka pokoleń wprzód nie musicie się martwić o wysoki poziom życia nawet nie ma co wspominać. 

Kiedy tak sobie rozmyślamy, bycie Zidane’em fajne może nie być chyba tylko w dwóch sytuacjach: gdy z racji na własną rozpoznawalność nie możesz normalnie wyjść na ulicę lub gdy akurat zbliża się termin meczu w Pucharze Króla. Zwłaszcza w drugim z wymienionych przypadków nawet francuskiemu mistrzowi trudno jest zasnąć, a do jego głowy wracają najczarniejsze myśli.

Nie ma się zresztą czemu zbytnio dziwić. Krajowy puchar opiera się bowiem Zidane’owi od czasów, gdy Vinícius i Rodrygo uczyli się dopiero chodzić, Luka Jović szykował się do pierwszego dnia w przedszkolu, Rafa Varane kuł do kartkówki z tabliczki mnożenia, a najstarsi stażem z obecnej kadry Królewskich walczyli z młodzieńczym trądzikiem. Od debiutanckiego sezonu Zizou i przegranego finału Copa Del Rey z Deportivo minęło już niemal 18 lat. Niepowodzenia szkoleniowca Los Blancos na tym polu zdążyły już więc prawie osiągnąć pełnoletniość.   

Powiedzieć, że historia Zidane’a z Pucharem Króla jest burzliwa, to nic nie powiedzieć. O tym, jak wyglądała ona w przypadku Zinédine’a-piłkarza zdążyliśmy już napomknąć przy okazji zapowiedzi starcia z Saragossą. W skrócie: 2 finały, dwa przegrane, a w swoim ostatnim sezonie w karierze zawodniczej nieudana remontada z 1:6 na La Romaredzie do 4:0 na Bernabéu. Przedłużenie tego niepojętego fatum stanowi jak na razie również kariera trenerska Zizou. Obecny sezon jest już dla niego w sumie piątym w roli trenera Realu Madryt. Jak dotąd jednak jego indywidualnym rekordem jest dojście w Copa Del Rey do ćwierćfinału.  I choć nie zawsze miał on wpływ na rozwój sytuacji, mimo wszystko trudno nie ulec wrażeniu, że gdzieś za naszymi plecami odpowiadać za to muszą jakieś siły nadprzyrodzone. Dokładniej wyglądało to do tej pory tak:

Sezon 2015/16: Real zostaje karnie wyrzucony z rozgrywek za wystawienie nieuprawnionego do gry Czeryszewa w potyczce przeciwko Cádiz. Zidane obejmuje zespół znajdujący się już za burtą krajowego pucharu. 
Sezon 2016/17: Królewscy już z Zidane’em w ćwierćfinale przegrywają u siebie z Celtą 1:2, w rewanżu na Balaídos remisują 2:2. 
Sezon 2017/18: Znów ćwierćfinał. Pokonujemy Leganés na wyjeździe 1:0. W rewanżu u siebie przegrywamy 1:2.
Sezon 2018/19: Zidane ponownie obejmuje drużynę wyeliminowaną z rozgrywek. Lepsza w półfinałowym dwumeczu okazała się Barcelona. 

Za jedyny ewentualny pozytywny aspekt tej wyliczanki uznać dałoby się chyba tylko to, że gdyby nie błąd Chendo, za który rykoszetem oberwał Benítez oraz fatalny rewanż u siebie z Barceloną za Solariego, być może Zidane miałby krótszy staż trenerski w pierwszym zespole. Jakkolwiek jednak na to wszystko spojrzeć, nie da się zaprzeczyć, że dziś Zizou stanie przed szansą pobicia swojego szczytowego osiągnięcia w rozgrywkach o Puchar Hiszpanii. 

W drodze do półfinału przyjdzie nam się mierzyć z Realem Sociedad. Taki a nie inny kaprys losu najłatwiej byłoby skwitować stwierdzeniem, że mogło być lepiej, ale też i mogłoby być gorzej. Baskowie niewątpliwie nie byli najłatwiejszym możliwym rywalem do wylosowania. Ekipa Imanola Alguacila w tym sezonie wreszcie zaczęła grać na miarę oczekiwań. Zwłaszcza w pierwszej połowie sezonu zespół z San Sebastian nieraz prezentował naprawdę widowiskowy futbol, za którym w dodatku szły zadowalające wyniki. Dopiero tegoroczny dołek (3 porażki w 4 ligowych potyczkach) sprawił, że Txuri-Urdin wypadli poza strefę gwarantującą udział w europejskich pucharach. W tej chwili nasi wieczorni rywale zajmują 8. miejsce, ale też należy zaznaczyć, że dystans do nadrobienia po tej zadyszce wciąż jest stosunkowo niewielki. Do 5. Valencii Real Sociedad traci zaledwie 3 punkty, a i o Lidze Mistrzów również można jeszcze nieśmiało marzyć – Sevilla zgromadziła 5 oczek więcej.

W samym Pucharze Króla zespół z północy Hiszpanii zmagania rozpoczął miesiąc wcześniej niż my – od potyczek z CD Becerril (8:0) i AD Ceuta FC (4:0), klubami występującymi na co dzień na 4. szczeblu rozgrywkowym. W przeciwieństwie do Realu Madryt Baskowie mają też już jednak na rozkładzie dwa kluby z Primera División. W 1/16 finału Real Sociedad wygrał 2:0 z Espanyolem, w kolejnej rundzie zaś pozostawił w pokonanym polu Osasunę (3:1). 

W zasadzie wszystkie mądre głowy co i rusz powtarzają, że w jednym meczu wszystko może się wydarzyć. I my nie zamierzamy iść pod prąd, by za wszelką cenę starać się przeczyć temu stwierdzeniu. Z drugiej strony trudno też jednak nie widzieć dziś faworyta w Realu Madryt. Nie da się ukryć, że w ostatnich tygodniach przechodzimy po prostu przez świetne chwile, których wartość dodatkowo spotęgowało zwycięstwo w derbach Madrytu.

Chcąc nie chcąc, kluczowe momenty sezonu są już tak naprawdę bliżej niż dalej. Tego czwartkowego wieczoru dojdzie zaś do pierwszej z potyczek, w których nie ma już miejsca na potknięcia i późniejsze odwracanie sytuacji. Kto wygra, przechodzi dalej. Konstrukcja niezbyt skomplikowana i łatwa do zrozumienia. Owszem, tak samo wyglądała ona, gdy mierzyliśmy się z Unionistas i Saragossą, ale – co tu dużo gadać – kaliber był mimo wszystko jeszcze nie ten. 

Zróbmy więc to co mamy zrobić – wykonajmy ten pierwszy z najważniejszych kroków ku temu, by klątwa Zidane’a wkrótce nie mogła pójść do sklepu i legalnie kupić piwa. 

Początek meczu dziś o 19:00 na Santiago Bernabéu. W Polsce na żywo będzie można obejrzeć go na kanale TVP Sport.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!