Advertisement
Menu

Dwie połowy

Real Madryt staje się jedną z najbardziej nieprzewidywalnych drużyn w Europie. Gdy wszystko wskazuje na gładką wygraną, Królewscy męczą się niemiłosiernie i gubią punkty. Kiedy zmartwień jest mnóstwo, a skład trzeba lepić na kolanie, potrafią za to bardzo pozytywnie zaskoczyć. Tak było też dziś. A kiedy w końcu było dobrze, to druga połowa wyglądała, jak wyglądała…

Foto: Dwie połowy
Fot. Getty Images

Pierwsze minuty nie zwiastowały nic pozytywnego. Levante zbyt łatwo przedostawało się się pole karne Thibaut Courtois, ale nie było w stanie oddać celnego strzału. Real grał dość kiepsko, ale około 20. minuty potrafił się przebudzić. Groźny strzał Karima Benzemy zza pola karnego wybił Aitor, chwilę później w słupek trafił Lucas. Wszystko wyglądało dość znajomo, bo podobne epizody widzieliśmy w poprzednich meczach. Tym razem dobry fragment został jednak podsumowany golem. Ładnym dośrodkowaniem lewą nogą Carvajal znalazł Benzemę, a Francuz w takich sytuacjach nie myli się. Bramkarz nawet nie drgnął. Było 1:0.

Zanim Levante otrząsnęło się po pierwszym ciosie, już otrzymało kolejny. Tym razem dograł do niego James, a po przyjęciu płaskim strzałem Benzema zdobył drugą bramkę. Kilka minut później nadszedł trzeci cios. Tym razem Benzema nieco usunął się w cień, a na pierwszy plan wyszli Brazylijczycy – Vinícius dograł do Casemiro i było już 3:0. Taki wynik był zdecydowanie satysfakcjonował kibiców, którzy przy takiej sytuacji kadrowej pewnie nie spodziewali się takiej gry i takiej skuteczności. Bo właśnie ją wypada pochwalić. Real wreszcie wykorzystał odpowiedni moment i był skuteczny pod bramką rywala.

Druga połowa niestety zaczęła się tak samo jak pierwsza, tyle że tym razem rywal znalazł drogę do bramki Thibaut Courtois. Defensywa przysnęła, a Borja Mayoral – bo kto inny – pokonał Belga. Senność Realu zdaje się potwierdzić chciał Carvajal, który mocno przysnął przy jednej z prób wyprowadenia piłki z własnej strefy, co mogło skończyć się wielkim prezentem dla Levante. Wreszcie na boisko wszedł Eden Hazard, który kilkoma kontaktami z piłką potwierdził swoje ogromne umiejętności. Real po zejściu Casemiro i Ramosa grał jeszcze bardziej ofensywnie, co musiało się podobać. Nawet Vinícius trafił do bramki, ale po trzyminutowej (niepotrzebnie, bo sytuacja była bardzo klarowna) analizie VAR uznano, że wcześniej był spalony. 

Tym razem Real nie wykorzystał dobrego momentu, kiedy rywal nie za bardzo wiedział, co w ogóle dzieje się w jego polu karnym. Niestety tyłów nie pilnowali też Królewscy, którzy po kolejnym skandalicznym zachowaniu w defensywie pozwolili przeciwnikowi na drugą bramkę, tym razem po stałym fragmencie gry. 

Real Madryt z drugiej części pierwszej połowy był zupełnie innym zespołem niż w drugiej części drugiej połowy. Ten pierwszy atakował bardzo zuchwale, z pomysłem, a przede wszystkim skutecznie. W ciągu 16 minut zdobył trzy bramki i – wydawało się – ustawił sobie mecz tak, by za bardzo się nie zmęczyć. Uwierzyli w to niestety sami piłkarze, którzy w drugiej połowie dobrego fragmentu wykorzystać nie potrafili. Notorycznie zostawiali miejsce w obronie, z czego dwukrotnie skorzystało Levante. Real Madryt z minut 20–45 pewnie miałby szansę z wieloma drużynami, nawet tymi najlepszymi w Europie. A Real z minut 46–95 przegrywa z mimo wszystko przeciętnym Levante. Zidane znów musi wcielić się w rolę psychologa. To nie taktyka dziś Królewskim pomogła i to nie ona spowodowała, że w końcówce można było bać się o trzy punkty.

Real Madryt – Levante UD 3:2 (3:0)

1:0 Benzema 25' (asysta: Carvajal)
2:0 Benzema 31' (asysta: James)
3:0 Casemiro 40' (asysta: Vinícius)
3:1 Mayoral 49' (asysta: Clerc)
3:2 Melero 75' (asysta: Campaña)

Real Madryt: Courtois; Carvajal, Varane, Ramos (60' Militão), Marcelo; Casemiro (60' Hazard), Kroos, James; Lucas, Benzema (83' Jović), Vinícius.

Levante: Aitor Fernández; Miramón, Vezo, Duarte (68' Melero), Postigo, Clerc; Rochina (68' Roger Martí), Vukčević (56' Bardhi), Campaña, Morales; Mayoral.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!