Advertisement
Menu
/ realmadrid.com

Lucas Vázquez: Nigdy nie uważałem, że jestem za słaby na Real

Kolejny odcinek z cyklu <i>Campo de estrellas</i>

Klubowa telewizja RealMadrid TV wyemitowała drugi odcinek programu Campo de estrellas [„Boisko gwiazd”], w którym przedstawia historie zawodników pierwszej drużyny Królewskich. Poprzednie odcinki dotyczyły Daniego Carvajala i Marcelo. Tym razem bohaterem był Lucas Vázquez. Przedstawiamy wypowiedzi Hiszpana z programu, który w całości można obejrzeć tutaj.

– Noszenie na piersi herbu mistrza świata to zaszczyt. Trzeba go bronić, żeby móc odnowić ten tytuł. Nie należy stawiać sobie granic i trzeba zawsze mierzyć wysoko. Marzeń nikt nie może ci odebrać. Moim marzeniem jest gra do końca w Realu Madryt. Oby się spełniło.

– Wszystko, co pamiętam z dzieciństwa, to gra w piłkę. Sala w restauracji mojego wujka była dla mnie boiskiem z Primera División. Zawsze graliśmy z bratem jeden na jednego, a mój kuzyn Jacobo był bramkarzem. Co jakiś czas coś rozwalaliśmy. Zbite lampy chowaliśmy do siatki i rzucaliśmy na dach sąsiada. To zwykle ja psociłem, ale mój brat brał winę na siebie.

– Od małego byłem kibicem Realu Madryt. Mój ojciec i wujek są za Realem i wszczepili mi madrycki gen. Przyciągnęła mnie epoka Raúla, który był dla mnie ogromnym idolem. Oglądałem mecze na Bernabéu i mówiłem: „Obym mógł tu kiedyś zagrać”. Przyszedłem kiedyś z rodzicami i bratem na mecz. To było 4:0 z Villarrealem. Hattrick Gutiego i niezapomniana noc. Wyszło fantastycznie.

– To były początki lutego i wracałem akurat z basenu, kiedy ojciec powiedział: „Hej, właśnie dzwonił Míchel i powiedział, że chciałby zobaczyć cię na testach w Juvenilu C. Co ty na to?”. Odpowiedziałem: „Tato, chyba żartujesz”. Nie mogłem w to uwierzyć.

– Były też bardzo trudne lata, bo kiedy Castilla awansowała wyżej, rozgrywałem 500 czy 600 minut przez cały sezon, a to nie wiele. W takich chwilach zaczynasz myśleć, że się nie nadajesz. Widząc, że nie wszystko układa się po mojej myśli, stwierdziłem, że potrzebuję czegoś więcej. Miałem trenera indywidualnego, który wykonał ze mną fantastyczną pracę na poziomie fizycznym i mentalnym. Pozwoliło mi to rozwinąć się.

– Debiut w pierwszej drużynie zaliczyłem w Oviedo, w pierwszym meczu okresu przygotowawczego pod okiem Mourinho. Strzeliłem gola w dziesiątej minucie. Było nas dziesięciu graczy z cantery i trenowaliśmy od tygodnia, a trener większość z nas wystawił od początku. Debiut w pierwszym zespole i strzelony gol były jak spełnienie marzeń.

– Powrót do Realu Madryt? Telefon z klubu otrzymałem piętnaście dni po przejściu do Espanyolu. Byłem wtedy z Macareną [narzeczoną – przyp. red.] na wakacjach na Ibizie. Mój agent powiedział: „Na 95 procent jesteś już w Realu Madryt. Benítez chce mieć cię w składzie, a prezes i José Ángel chcą, byś przyszedł”. Z tej radości nic nie zjadłem aż do szesnastej. Spełniało się coś, co towarzyszyło mi przez całe życie. Marzyłem o dołączeniu do pierwszej drużyny od kiedy w dzieciństwie zacząłem kopać piłkę.

– Sergio Ramos pomagał mi od początku. Zatrzymał mnie i powiedział, że może pomóc mi we wszystkim, czego będę potrzebował. Jestem mu bardzo wdzięczny, bo dzięki niemu było mi łatwiej. To wielki kapitan i wspaniały piłkarz.

– Zidane dużo ze mną rozmawiał i powiedział, że we mnie wierzy. Miałem być spokojny i czekać na swoją szansę. Nigdy nie uważałem, że jestem za słaby, mimo że w Realu Madryt jest pełno fantastycznych piłkarzy z najwyższej półki. Moim planem było codzienne trenowanie i dawanie z siebie wszystkiego, gdy tylko dostanę szansę na grę. Krok po kroku zyskiwałem pewność siebie i wchodziłem na coraz wyższy poziom.

– Do karnego w Mediolanie podchodziłem pewnie, bardzo chciałem go strzelić. Po zakończeniu meczu podszedłem do Davida Betoniego, asystenta Zidane’a, i powiedziałem mu, że chcę strzelać. Odległość ze środka boiska do jedenastego metra jest duża, musiałem się jakoś rozerwać i dlatego obracałem piłkę na palcu. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy z tego, jaka jest stawka. Byłem pewny, że strzelę. Być może dlatego strzeliłem w ten sposób i udało się trafić.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!