Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl / lfp.es / es.wikipedia.org

Wraca Copa del Rey

Pierwszym rywalem Królewskich jest trzecioligowe Alicante

Zabawne, że jeden mecz piłki nożnej może być postrzegany przez stojące po przeciwnych stronach barykady osoby w tak skrajnie odmienne sposoby. Na myśli mam oczywiście dzisiejszy pojedynek Alicante C.F. z Realem Madryt, do którego gospodarze sumiennie i entuzjastycznie przygotowują się niczym dziecko do Pierwszej Komunii, podczas gdy dla gości jest to raczej przymus, którego w kontekście weekendowego boju z Dumą Katalonii woleliby zapewne uniknąć. Kalendarz bywa jednak bezlitosny i od El Clásico dzieli nas jeszcze jeden krok, a krokiem tym jest pierwszy mecz 1/16 finału Copa del Rey.

Jak już wspomniałam, w obozie rywali zagościła pełna mobilizacja przyprawiona odrobiną wiary w cud i sprawienie niespodzianki. Tak bez wątpienia trzeba by określić ewentualny triumf drużyny, która na co dzień występuje w trzeciej grupie Segunda División B, czyli w tej samej klasie rozgrywek co rezerwy Realu Madryt. Aktualnie Alicante zajmuje trzecie miejsce w tabeli, co zapewnia jej możliwość gry w barażach o awans do drugiej ligi. Przyznać trzeba zresztą, że klub ten jest zespołem z pogranicza Segunda i Segunda B, bowiem w ostatnich latach notorycznie walczy o miejsce w wyższej lidze i również notorycznie zaprzepaszcza swoje szanse, zazwyczaj w ostatnich, barażowych pojedynkach.

Tym łatwiej zrozumieć zaciętość i ambicję, z jaką przystępują oni do kolejnej edycji Copa del Rey – rozgrywek, które jako jedyne dały im możliwość zaistnienia na krajowym podwórku. Największy sukces w historii klubu – oprócz czterech sezonów spędzonych w drugiej lidze, co miało miejsce bardzo dawno temu – to właśnie dojście do ćwierćfinału tych rozgrywek w sezonie 2002/03. Warto zaznaczyć, że na swojej drodze Alicante wyeliminowało wtedy takie sławy jak Espanyol czy Valencia. Dlaczego więc nie miałoby poradzić sobie teraz z Los Blancos?

Ot, chociażby dlatego, iż od kilku sezonów walka na froncie Pucharu Króla jest w wykonaniu Królewskich wybitnie nieskuteczna, co powoduje coroczne deklaracje, jakoby tym razem sytuacja miała ulec zmianie. Trudno się zresztą dziwić zawiedzeniu, jakie odczuwa część zawodników, skoro w zeszłym roku przygoda z Copa del Rey skończyła się na 1/8, dwa lata temu na półfinale (pamiętny dwumecz z Saragossą), a kiedy udaje się dobrnąć do decydującego, finałowego spotkania, musimy uznać wyższość Saragossy właśnie, jak to miało miejsce w sezonie 2003/04. Przynajmniej teoretycznie Los Merengues nie powinni cierpieć zatem na brak ambicji w tych rozgrywkach, jednak czy naprawdę myślami będą "tu i teraz", na murawie trzecioligowego klubu a nie na magicznym Camp Nou?

Śmiem twierdzić, że tak. Spójrzmy bowiem na skład, jaki będzie miał szansę zainicjować tegoroczną walkę o Puchar Króla. W większości są to rezerwowi, jeśli nie gracze, dla których w ogóle brakuje miejsca w meczowej kadrze. Decyzja taka nikogo oczywiście nie dziwi i nie można Schusterowi zarzucać lekceważenia przeciwnika. Rozgrywki o krajowy puchar to bodaj jedyna okazja podczas sezonu, aby drugoplanowi piłkarze rozprostowali kości i zwrócili na siebie uwagę szkoleniowca. Dlatego łatwo jest zrozumieć wypowiedzi Soldado czy Dudka, którzy otwarcie przyznają, że pojedynek z Alicante ma dla nich większe znaczenie niż Gran Derbi, bo w tych drugich najzwyczajniej w świecie nie wystąpią.

Nie powinniśmy się zatem obawiać o stosunek madridistas do najbliższego rywala, wszyscy – kosztem Alicante, które może dostać srogie lanie – chcą coś udowodnić niemieckiemu trenerowi. Wspomniany Dudek, że jest wartościowym zmiennikiem Casillasa, na którego można bez ryzyka stawiać, Salgado, że mimo swojego wieku nadal może rywalizować na najwyższym poziomie, Metzelder, że niczym nie ustępuje Cannavaro czy Pepe, Miguel Torres, że jest perspektywicznym zawodnikiem, który zasługuje na tyle szans do gry co Marcelo, Drenthe, że nie opłaca się sprzedawać go do Chelsea i tak dalej… Jeżeli tych, chcąc nie chcąc, rezerwowych nie opuści potrzeba sportowej rywalizacji, możemy się spodziewać efektownego zwycięstwa z licznymi bramkami, ma się rozumieć. Nie wolno jednak zapomnieć o gospodarzach, którzy niesieni dopingiem kilkunastotysięcznej publiczności, będą głodni zwycięstwa przynajmniej tak bardzo jak Los Blancos. Na razie wystarczyło to na pomyślne przejście trzech rund kwalifikacyjnych do Copa del Rey, mamy nadzieję, że na tym skończą się sukcesy Alicante w tej edycji Pucharu. Ba, nie wyobrażamy sobie, żeby passa ta miała trwać nadal i oczekujemy pewnego triumfu.

Typy bukmacherów:

bwin: 7.60 / 4.20 / 1.35
STS: 6.00 / 3.75 / 1.40
bet-at-home: 6.00 / 4.00 / 1.40

Przewidywalne składy:

Alicante: Ricardo; Germán, Urbano, Ricardo Cavas; Héctor Bosque, Malo, Luis Gil, Alan, Azkoitia; Capi, Borja.
Real Madryt: Dudek; Michel Salgado, Metzelder, Heinze, Miguel Torres; Gago, Guti, Robben, Drenthe; Higuain, Saviola.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!