Advertisement
Menu
/ as.com

Arribas: Niscy, techniczni gracze dalej są potrzebni w futbolu

Sergio Arribas wychował się w szkółce Realu Madryt, a w latach 2020-2023 zaliczył 14 występów w pierwszej drużynie Królewskich i zdobył jednego gola. Teraz gra w Almeríi, która walczy o awans do La Ligi. Hiszpan udzielił wywiadu dziennikowi AS. Przedstawiamy tłumaczenie tej rozmowy.

Foto: Arribas: Niscy, techniczni gracze dalej są potrzebni w futbolu
Sergio Arribas. (fot. Getty Images)

Czy Sergio Arribas jest teraz w swoim najlepszym momencie? 
Ten rok układa się dla mnie dobrze. Myślę, że patrząc na liczby, to mój najlepszy sezon z tych trzech, które spędziłem w Almeríi. Zawsze widziałem u siebie pole do poprawy pod względem fizycznym i co roku staram się nad tym pracować, bo wymagania są coraz większe. Jestem młody, wciąż mam dużo do nauczenia. Choćby w czytaniu gry, w tym, kiedy cofnąć się niżej, kiedy grać wyżej, jak poruszać się w swojej strefie. 

W przypadku zawodnika o twoim stylu gry przygotowanie fizyczne jest kluczowe, prawda?
To nie to samo grać w Castilli, a potem w Primera czy Segunda División. Potrzebowałem okresu adaptacji, klub mi w tym pomógł, pracowałem z dietetykiem. Trzeba było zbudować więcej masy mięśniowej, żeby wytrzymywać starcia z rywalami.

Twój debiutancki sezon w La Lidze nie potoczył się tak, jak oczekiwałeś. Strzelałeś gole, ale Almería spadła. Co zawiodło?
Przyszedłem tu z wielką motywacją i pod względem liczb oraz gry nie zacząłem źle, ale nie było wyników. Chyba nie wygraliśmy meczu aż do marca… Osobiście została mi ta drzazga w sercu. Całe życie spędziłem w Realu Madryt, mieszkałem z rodzicami, a tu nagle Almería i życie samemu, moja pierwsza taka przygoda. Koledzy z drużyny przyjęli mnie bardzo dobrze, ale sezon potoczył się, jak się potoczył. Z czasem jednak lepiej poznałem miasto i klub, przyjechała do mnie partnerka… Ta stabilizacja jest bardzo ważna.

Jesteś z partnerką od lat, a cztery miesiące temu zostaliście rodzicami. Brakuje ci snu?
Nie, nie, dziecko jest grzeczne. Mam wrażenie, że dopiero co się urodziło, a już ma prawie cztery miesiące. Wszyscy mówili: „Przygotuj się na brak snu”. A naprawdę daję radę. Jesteśmy bardzo szczęśliwi.

Ojciec taksówkarz, mama pielęgniarka. Piłkarze, zwłaszcza wychodzący z Realu, żyją w bańce. Czego cię nauczyli rodzice, co stosujesz do dziś?
Zawsze mówili mi, żebym miał uśmiech na twarzy i był pokorny wobec wszystkich, wiedząc, skąd pochodzimy i co przeszliśmy. Nigdy nie wiesz, kogo masz przed sobą, a uśmiech może komuś poprawić dzień, a nawet cały tydzień. Najważniejsze słowo, które mi wpajali od dziecka, to pokora.

Mogłeś zostać gwiazdą tenisa, ale wybrałeś piłkę.
Miałem siedem czy osiem lat, nie dało się już trenować jednego dnia piłki, drugiego tenisa, bo treningi się nakładały. Bardzo lubiłem tenis. Latem, gdy mam wolne, zawsze staram się grać w tenisa albo w padla. To była trudna decyzja, ale chyba nie wyszło źle. Nie wiem, jak daleko zaszedłbym w tenisie. Nie byłem zły, ale w piłkę jestem lepszy.

Abián Perdomo powiedział o tobie, że masz wyższy poziom niż Segunda División. Czy Arribas powinien bezdyskusyjnie powinien grać w La Lidze?
W zeszłym roku wszyscy w klubie chcieliśmy wrócić do La Ligi, Almería na to zasługiwała. Nie wyszło, odpadliśmy w barażach z Oviedo i to była ogromna frustracja. Drużyna była budowana pod awans. W tym sezonie przyszło wielu młodych zawodników z nową wizją, do tego Andrés Fernández, który wnosi doświadczenie. Jesteśmy bardzo dobrą grupą i to widać w wynikach.

W Castilli gole wpadały seriami, ale w dwóch poprzednich sezonach było trudniej.
Pierwszy sezon w La Lidze to zupełnie inny poziom niż Primera RFEF. Zdobycie dziewięciu bramek w takim roku nie było złym wynikiem indywidualnym. W zeszłym sezonie myślałem, że to będzie mój rok. Nie osiągnąłem jednak tego, co planowałem. Ta drzazga siedziała we mnie, ale w tym sezonie zaczynam ją usuwać. Oby tak dalej.

Czy wciąż jest miejsce w futbolu dla niskiego, technicznego gracza?
Tak. To oni dają inną wizję gry — Pedri, Lamine, Güler. Nie mają fizycznej przewagi, ale dają jakość, ostatnie podanie, spokój. Taki piłkarz nie może zniknąć, nawet jeśli futbol idzie coraz bardziej w stronę fizyczności.

Almería wyróżnia się wysokim pressingiem. Jak dużą wagę przykłada do tego sztab?
Jeśli chcemy być wysoko i walczyć o awans, musimy pressować wysoko, nie tylko obrona, ale też napastnicy. Atak to pierwsza linia pressingu. Albo wszyscy pracują w defensywie, albo dziś nie da się grać na najwyższym poziomie.

Teraz grasz na swojej pozycji, jako „dziesiątka”.
Zawsze grałem jako ofensywny pomocnik. Czasem trener przesuwał mnie na skrzydło. Czuję się dużo lepiej z wolnością, którą mi daje. Mogę schodzić niżej albo wyżej, poruszać się swobodnie. Dzięki temu mam więcej kontaktów z piłką i tworzę więcej sytuacji. To widać w statystykach.

Masz już ponad 100 meczów w barwach Almeríi.
Zleciało błyskawicznie. To powód do dumy. To klub, który pomógł mi zrobić pierwszy krok do La Ligi.

Jak wyglądała przemiana szatni po spadku?
Tamten sezon był strasznie wyczerpujący. Wróciliśmy z nową energią, ale znów się nie udało. Część ludzi odeszła, przyszli nowi z inną wizją. To bardzo dobra grupa — widać to, gdy idzie dobrze, ale przede wszystkim wtedy, gdy jest źle. Nigdy się nie poddajemy, co widać w tabeli.

Śledzisz Real Madryt?
Nie tak bardzo jak kiedyś, ale tak. Myślę, że Xabi Alonso robi dobrą robotę. To trener, którego Real potrzebuje. Teraz mają gorszy moment, ale są wysoko w Lidze Mistrzów i wygrali Klasyk. Trzeba dać mu czas.

Raúl, twój idol i trener w Castilli, odszedł. Czy jego praca była niedoceniona?
Moim zdaniem tak. Jego głównym celem było przygotowanie zawodników do gry w elicie, a awans był celem pobocznym. Wielu z nas trafiło do pierwszej czy drugiej ligi, także za granicę. Wykonał niesamowitą pracę.

Zaufanie do wychowanków w Realu wciąż przychodzi z trudem.
Cieszę się, gdy debiutują młodzi, ale wymagania w Realu są najwyższe. Jeśli masz szansę podpisać Mbappé czy Bellinghama, to to robisz. Awans wychowanków zawsze jest trudny.

Po twoim odejściu przyszedł Güler. Czy może być mózgiem Realu?
Powinien być zawodnikiem, który prowadzi grę. Porównuje się go do Modricia czy Kroosa, a Xabi próbuje dać mu podobną rolę, jaką jest kierowanie zespołem w trudnych momentach.

Perdomo mówił, że piłkarze pierwszego zespołu chcieli, żebyś trenował z nimi.
Mnie nikt nic nie mówił! Za Zidane’a trenowałem z pierwszym zespołem prawie codziennie. Miło usłyszeć, że najlepsi chcą z tobą trenować.

Real nadal ma 50% praw do ciebie. Marzysz o powrocie?
Tak, oczywiście. Real to klub, który mnie ukształtował i dał mi prawie wszystko. Oby kiedyś udało się wrócić.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!