„Zubimendi zmieniłby twarz tego Realu Madryt”
Ibai Gómez podczas swojej piłkarskiej kariery bronił barw takich klubów jak Athletic Bilbao czy Deportivo Alavés, a niedawno zakończył swoją krótką czteromiesięczną przygodę w roli trenera Andorry Gerarda Piqué. W przeddzień starcia swojego byłego klubu z Realem Madryt udzielił wywiadu dziennikowi AS.
Ibai Gómez. (fot. Getty Images)
Pańska przygoda w Andorze była dosyć krótka…
Czasami pewne rzeczy po prostu nie wychodzą tak jak zakładasz, ale czuję się fenomenalnie, ponieważ to była wielka nauka. To było wyzwanie i tak do tego podszedłem, ale czasami trzeba umieć wykonać krok w bok. W futbolu i w życiu chodzi o emocje, a ja nie byłem w stanie odpowiednio rozemocjonować zawodników, aby stali się lepsi.
Co powiedział panu Piqué podczas pożegnania?
Był miły. Powiedział, że szkoda mu tego, pochwalił mnie i życzył dużo szczęścia. Mimo wszystko chciałbym tutaj podkreślić, że to nie było zwolnienie, ale bardziej wspólna decyzja. Nie miałem dobrych odczuć i zaproponowałem im zmianę. I to nie było tak, że się poddałem, ale po prostu byłem szczery. Oni to zaakceptowali i tak też zrobiliśmy.
Do Vitorii przyjeżdża osłabiony gigant.
Są duże nadzieje i oczekiwania w związku z przyjazdem Realu Madryt. Kibice Alavés są bardzo wdzięczni i doceniają to, że są w elicie i że mogą przeżywać tego typu mecze. Nadzieje są ogromne, Mendizorroza dosyć mocno naciska, sama drużyna również i Real Madryt na pewno nie będzie miał łatwo. W takich tygodniach rozmawia się głównie o taktyce, ponieważ kwestie emocjonalne przychodzą same.
Dla Xabiego może to być kluczowe starcie.
Jestem w tym z nim. Nie mamy jakichś głębokich relacji, ale dzielimy tę samą agencję, kilka razy się widzieliśmy i doceniam go. Myślę, że ma możliwości, aby przejść długą drogę w Realu Madryt, ale musi sobie poradzić z tymi przeszkodami.
To właśnie teraz najbardziej potrzebuje wsparcia klubu?
Bez wątpienia. To idealny moment na to, aby go wesprzeć. On musi utrzymać swoją tożsamość i swoją ideę futbolu, chociaż musi wprowadzić pewne roszady. To właśnie takie podejście sprawiło, że dotarł właśnie tutaj, gdzie teraz jest, ale klub musi wzmocnić jego stanowisko w tych delikatnych sytuacjach.
Często mówi pan o zarządzaniu emocjonalnym grupą.
Teraz, ponad wszelkimi kwestiami taktycznymi czy technicznymi, są przede wszystkim emocje. Kluczowe jest to, aby znaleźć ten punkt, za sprawą którego będziesz mógł zmotywować całą drużynę. To jest klucz do wszystkiego. Rozemocjonować, aby przekonać, aby wszyscy zaangażowali się w ideę trenera. To trudne zadanie w każdej drużynie, a tym bardziej w tak wielkiej, jak ta Realu Madryt. Dlatego też tak duże są zasługi tych trenerów, którzy to osiągali.
Spotkał się pan kiedyś z jakimkolwiek piłkarzem, który grał na zwolnienie trenera?
Nigdy. Ani w szatni Athleticu, ani w szatni Alavés, w których spędziłem najwięcej czasu. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Nie chcę tego nawet komentować.
Pan bardzo docenia dobrych zmienników.
Ja nie lubię mówić o zawodnikach pierwszego składu i o rezerwowych, ale po prostu o całym zespole. Bardzo mi się spodobało to, jak Arteta mówił o zawodnikach, którzy zaczynają mecz i o zawodnikach, którzy go kończą. Ale ogólnie posiadanie dobrych zmienników pod kątem nastawienia to bezcenna wartość, ponieważ na przestrzeni całego sezonu mogą być bardzo ważni. Przerost ego, gdy nie jesteś zawodnikiem pierwszego składu, może doprowadzić do tego, że zaczynasz źle trenować lub po prostu stajesz się złym kolegą. I to jest coś, czego trzeba za wszelką cenę unikać.
Zubimendi zmieniłby twarz tego Realu Madryt?
Na pewno tak. To zawodnik inny od tych, którzy są tam obecnie i pod kątem profilu mógłby się zbliżyć do tego, co na poziomie założeń futbolu prezentowali Kroos czy Modrić. To piłkarz, który kontroluje grę, zarządza tempem i czasem na boisku. Jego obecność na pewno bardzo dobrze by zrobiła Realowi Madryt.
Dlaczego przestał pan grać w wieku 32 lat?
Gdy zadebiutowałem w 2010 roku, to doznałem zwichnięcia rzepki i pauzowałem przez osiem miesięcy. Do gry wróciłem przedwcześnie i grałem z ciągłym bólem. Od tamtej pory zaczęły się kolejne problemy fizyczne i z chorym kolanem wytrzymałem dwanaście lat. Ponadto podczas mojego drugiego etapu w Athleticu przechodziłem przez trudny proces mentalny, wpadłem w negatywną spiralę, przez którą straciłem pewność siebie i ogólnie prezentowany poziom. Ta ekscytacja wokół futbolu zaczęła przygasać i zrozumiałem, że muszę wykonać krok w bok.
Poznanie Marcosa Llorente sprawiło, że zmienił pan swoje nawyki?
Całkowicie. Gdy poznałem go w Alavés, zrozumiałem, że muszę się zmienić. Utrzymujemy przyjacielskie relacje, a gdy krytykuje się twojego przyjaciela, to boli. Wybraliśmy pewien sposób życia, który się nam sprawdza. Wszystko jest tutaj przestudiowane i wyjaśnione.
Pan również ma żółte szkła w okularach i czerwone światło w domu?
Dzielę z Marcosem prawie wszystkie nawyki, ponieważ wiem, że są one dobre dla zdrowia. Gdy go poznałem jako piłkarz, to przestałem spożywać gluten i przetworzone produkty, a to naprawdę dobrze wpłynęło na mój poziom fizyczny. Wszystkie zmiany, jakie wprowadziłem, na pewno miały na to wpływ.
Jaki jest największy błąd, jaki popełniamy w kontekście naszego zdrowia?
Polega on głównie na tym, że nie chcemy kwestionować tego, co widzimy lub słyszymy. Trzeba podawać w wątpliwość wiele rzeczy, które się nam mówi, trzeba się doinformować i zastosować wobec tego zdrowy rozsądek. Jesteśmy tak stworzonym społeczeństwem, które ma wykonywać wszystkie zalecenia, a w niektórych sytuacjach powinniśmy się postawić.
Będzie pan dzisiaj na meczu?
Tym razem nie. Oby Alavés wygrało, ale Real Madryt zagra dziś na śmierć i życie. Dlatego stawiam na remis 1:1.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze