Mendizorroza – kolejna przeszkoda dla Realu Madryt
Deportivo Alavés wygrało jak do tej pory w tym sezonie cztery mecze u siebie. Taki sam wynik miało w poprzednim sezonie, ale dopiero na starcie kwietnia.
Widok na arenę niedzielnych zmagań Królewskich. (fot. Getty Images)
Stworzenie z Mendizorrozy stabilnej fortecy było jednym z głównych priorytetów Deportivo Alavés na ten sezon. Była to nawet swego rodzaju obsesja panująca wśród sztabu technicznego i zawodników ekipy z Vitorii, wskazuje MARCA. Autokrytyka z poprzedniego sezonu bazowała głównie na tym, że drużyna pozwalała sobie na stratę zbyt wielu punktów na własnym terenie. Piłkarze Alavés przed własnymi kibicami zdołali wtedy wygrał zaledwie sześć spotkań, z czego dwa w ostatnim miesiącu rozgrywek.
Teraz sytuacja wygląda jednak zgoła odmiennie. Wystarczy wspomnieć, że jeśli do kwietnia podopieczni Eduardo Coudeta podchodzili z zaledwie czterema domowymi triumfami na koncie, to teraz mają ich taką samą liczbę po rozegraniu ośmiu meczów. Na kilka kolejek przed półmetkiem La Ligi drużyna Deportivo Alavés ma powody ku temu, aby wierzyć w to, że jak najbardziej spełnia założony na ten sezon cel. Baskowie wygrali połowę swoich domowych spotkań i na nowo stworzyli z Mendizorrozy stadion, którego zdobycie staje się dla każdego rywala niemałym wyzwaniem.
W Vitorii punkty już pogubiły takie drużyny jak Atlético Madryt, Real Sociedad czy Espanyol. Z drugiej strony jedyne zwycięstwa odniosły tam jak do tej pory tylko Sevilla i Celta Vigo. Mendizorroza ma wszystko, aby stać się solidną twierdzą również za sprawą kibiców, którzy ponownie całkowicie utożsamiają się ze swoją ekipą, wierzą w swojego trenera i chcą być częścią wielkiego momentu, w jakim znajduje się drużyna.
Duża w tym zasługa Coudeta, który sprawił, że Alavés podchodzi bez kompleksów do każdego kolejnego rywala. Widać to było chociażby w Barcelonie, gdzie przyjezdni z Kraju Basków do ostatniej minuty mogli walczyć o korzystny wynik. Teraz takie samo podejście chcą zaprezentować w najbliższą niedzielę z Realem Madryt, który do meczu w Vitorii podchodzi z nożem na gardle.
Ostatnie zwycięstwo Deportivo Alavés u siebie z Realem Madryt miało miejsce siedem lat temu. Wówczas okoliczności i atmosfera wokół Królewskich były bardzo podobne do tych obecnych. Julen Lopetegui był równie mocno kwestionowany jak teraz Xabi Alonso i ostatecznie trzy tygodnie po wizycie na Mendizorrozie został zwolniony z funkcji trenera Los Blancos. Real Madryt wie, że nie może sobie pozwolić na więcej potknięć. Jednak aby to było możliwe, najpierw będzie musiał zrównać się z Alavés pod kątem agresywności i intensywności – tego bowiem gospodarzom w najbliższą niedzielę na pewno nie zabraknie, podsumowuje MARCA.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze