Davide Ancelotti: Real Madryt w chaosie jest najlepszy na świecie
Davide Ancelotti udzielił wywiadu dziennikowi El Mundo. Przedstawiamy pełne tłumaczenie tej rozmowy z trenerem Botafogo.
Davide Ancelotti. (fot. Getty Images)
Jesteś już od pięciu miesięcy trenerem Botafogo, jak to oceniasz?
Botafogo ma sezon wzlotów i upadków, bo klub całkowicie przebudował kadrę. Sprzedano najlepszych zawodników, a część pieniędzy z tych transferów odłożono na okno styczniowe. W zeszłym roku zespół rozegrał ponad 70 meczów, w tym Klubowy Mundial, nowy sezon zaczął z niewielką liczbą piłkarzy i kilkoma zmianami trenera. Ja jestem już trzecim szkoleniowcem w tym roku, przyszedłem trochę w środku tego wszystkiego i w sierpniu też straciłem kilku chłopaków. Z drużyny, która wygrała Libertadores, zostało niewielu graczy. To wszystko trochę utrudniło sprawę, ale zespół jest teraz w lepszym momencie i bliżej naszego celu, czyli bezpośredniego awansu do Libertadores. Było trudno, ale właśnie tego szukałem, kiedy tu przychodziłem – nauczenia się zarządzania trudnościami. Czerpię przyjemność z tego doświadczenia.
Po tylu latach wspólnego siedzenia na ławce z twoim ojcem i przyjaciółmi, jak to przeżywasz prywatnie?
Z ogromnym entuzjazmem. Są rzeczy, których nie jesteś w stanie przewidzieć, ale właśnie dlatego przyjąłem to wyzwanie. Wiedziałem, że będą trudności i że to futbol inny niż w Europie, ale też że dobrze mi zrobi z myślą o przyszłości. Prowadzenie mistrza Ameryki Południowej to była wielka szansa. To moja pierwsza samodzielna praca w roli trenera, więc potrzebowałem trochę czasu na adaptację, a niektóre sprawy naprawdę mnie zaskoczyły – to są rzeczy, które trzeba przeżyć, żeby się ich nauczyć, choćby warunki klimatyczne czy stan murawy, do których musisz się dostosować... To szkoła, taki piłkarski uniwersytet.
Masz nadal piłkarski kontakt z ojcem albo z Francesco Maurim i Mino Fulco, twoimi współpracownikami z Madrytu, którzy teraz są w sztabie reprezentacji Brazylii?
Trudno oddzielić przyjaźń od futbolu. Cały czas jesteśmy w kontakcie, bo interesuje mnie to, co u nich się dzieje, i staram się im pomagać, a oni robią to samo wobec mnie. Teraz mam już taką znajomość ligi brazylijskiej, że mogę im też coś podpowiedzieć.
Jaka jest twoja wizja futbolu?
Lubię futbol pionowy, nastawiony na grę do przodu, i myślę, że teraz udało mi się zbudować dość bezpośrednią drużynę, która stara się wyprowadzać piłkę od tyłu. Później na pewno będę miał inne kadry niż ta obecna i trzeba będzie się do nich dopasować, ale z tym zespołem mogę grać bardzo skuteczny futbol oparty na przejściach.
Uważasz, że brazylijski futbol stracił talent?
Nie, nie uważam tak. Talent wciąż jest. Jeśli popatrzysz na skrzydłowych, których ma Brazylia, trudno znaleźć kraj, który by to przebił. Piłkarze pokroju Ronaldo czy Ronaldinho nie pojawiają się codziennie, ale jest talent u takich zawodników jak Estevão, Raphinha, Rodrygo, Vinícius, Cunha… Problem w tym, że Mundialu nie wygrywa się samym ofensywnym talentem. Jeśli spojrzysz na ostatnie turnieje, to były wyrównane mecze, w których kluczowa jest obrona i stałe fragmenty. Rzeczywiście spodziewałem się, że w brazylijskiej piłce będzie więcej techniki, a tu jest mnóstwo pojedynków jeden na jednego. Ogromny wpływ mają trenerzy i ich decyzje. To mnie zaskoczyło, myślałem, że to będzie bardziej piłka na krótkie podania.
Twój ojciec zawsze powtarzał, że lubi dawać piłkarzom swobodę w ataku. Uważasz, że we współczesnej piłce wszystko jest zbyt mocno kontrolowane?
Piłka idzie dziś w stronę pojedynków, w których fizyczność zawodnika ma ogromne znaczenie. Większość drużyn gra trzema stoperami i nie wiem, czy to wynika z braku ofensywnego talentu, ale generalnie stawia się na jednego obrońcę więcej i jednego napastnika mniej. Poziom detalu jest bardzo wysoki. Dziś trudno jest utrzymać w zespole piłkarzy, którzy nie pracują w defensywie, zawodnik z talentem nie może zapominać o bronieniu. Jeśli nie bronisz całym zespołem, każdy rywal potrafi cię zranić. Jest dużo organizacji, a mniej momentów chaosu, które najbardziej poruszają kibiców. Mnie najbardziej podobają się przejścia i gra do przodu... Real Madryt wciąż to ma. Ten element chaosu. Real Madryt w chaosie jest najlepszy na świecie.
Patrzysz na Real Madryt wciąż oczami trenera czy już bardziej kibica?
Teraz śledzę go bardziej jako kibic. Skład mocno się zmienił i to nie jest już ten sam zespół co rok temu, ale wciąż patrzę na niego z dużą sympatią.
Co było najtrudniejsze w twoich latach na Bernabéu – sama piłka czy raczej zarządzanie szatnią?
Za zarządzanie szatnią największą odpowiedzialność ponosi trener i uważam, że mój ojciec w tych latach zrobił to świetnie. W moim przypadku chodziło bardziej o pracę taktyczną, którą co roku musieliśmy wykonywać – o szukanie rozwiązań, bo okoliczności się zmieniają i każdy sezon pisze zupełnie inną historię.
W jakim stopniu mogłeś w tych latach wpływać na ojca?
Zawsze starałem się go trochę prowokować i rzucać mu wyzwania, bo wierzę, że właśnie tego potrzebuje. Myślę, że miałem na niego wpływ, ale ostateczne decyzje zawsze należały do niego. I nie zawsze się ze sobą zgadzaliśmy co do tego, co robimy. Dyskutuje się, sprzecza i nic złego z tego nie wynika. Wszystko trzeba przedyskutować, aż trener podejmie ostateczną decyzję. To, że jest moim ojcem, sprawia, że rozumiem go lepiej niż inni. Jest bardzo spokojnym człowiekiem, chociaż czasem jego spokój mylono z brakiem wymagań. To samo zaczyna dotykać także mnie. Kiedy wygrywasz, spokojna atmosfera jest fantastyczna, ale gdy przegrywasz, mówi się, że to słabość. Mój ojciec jest bardzo wymagający wobec swoich piłkarzy i to zostało źle odczytane.
Jakby nie dało się być jednocześnie dobrym zarządzającym ludźmi i dobrym trenerem.
Tak, a dobry menedżer, spokojny menedżer, wcale nie jest kimś, kto nie stawia wymagań. Możesz być spokojną osobą, którą niewiele rzeczy wyprowadza z równowagi, ale czasem trzeba postawić sprawy jasno. Zdarza się, że przy spokojnych ludziach atmosfera aż za bardzo się rozluźnia i wtedy musisz zareagować. Trener i menedżer szatni to dwie różne role i trenera trzeba szanować. Trener z najwyższej półki – nie mówiąc już o kimś, kto wygrał pięć edycji Ligi Mistrzów – ma ogromną wiedzę. Podważanie tego jest po prostu absurdem.
Czy szatnia Realu Madryt lepiej funkcjonuje przy większej swobodzie niż przy ścisłej kontroli?
Myślę, że przez te lata działało po trochu jedno i drugie. Teraz szatnia się zmieniła, odeszli Lucas i Modrić, którzy byli dwoma liderami, i w grupie tworzą się nowe dynamiki. Widzę Real Madryt, który w listopadzie jest liderem La Ligi i w gronie ośmiu najlepszych drużyn w Lidze Mistrzów. Wymagania są zawsze ogromne, ale zespół jest tam, gdzie powinien. Ma trenera w pełni przygotowanego do prowadzenia Realu Madryt i naturalne jest to, że potrzebuje czasu. Problem w tym, że cierpliwości jest bardzo mało. Mój ojciec też nie zawsze był tylko spokojny i „miły”, potrafił mocno interweniować i być wobec piłkarzy twardy w wielu rozmowach. Nie zawsze dawał pełną swobodę. Czasem, przy zawodnikach na takim poziomie, zadziała też wstrząs i ostra reprymenda, jeśli jest szczera. Czasem po prostu jest to potrzebne. Xabi był piłkarzem i grał w Realu Madryt, będzie wiedział, jak prowadzić tę grupę.
Twój ojciec opowiadał niedawno, że rozmawiał z Vinim i powiedział mu, że nie miał racji, tak się denerwując po zmianie.
Z Viníciusem zawsze miał bardzo bliską relację, bo moment przyjścia mojego ojca pokrył się z wybuchem jego formy. Dużo sobie nawzajem dali i przy moim ojcu Vini mógł naprawdę być sobą, więc naturalne jest, że usłyszał od niego to, co ten o wszystkim myśli. Vini jest niesamowicie konkurencyjny, bardzo wybuchowy na boisku, ale szybko mu to przechodzi i ma świadomość, kiedy popełnia błąd.
Masz być w sztabie Brazylii na Mundialu? Uważasz, że kadra ma szanse na sukces?
Mam możliwość wrócić do sztabu. Kiedy podpisywałem z nimi umowę, ustaliliśmy, że do końca sezonu skupię się na celach z Botafogo, a potem będę do dyspozycji reprezentacji podczas Mundialu. Ta drużyna ma wszystko, żeby rywalizować z każdym. Mundial wygrywa się dzięki obronie, stałym fragmentom i przejściom. Brazylia ma wszystkie te elementy.
Czujecie presję?
Na razie mój ojciec jest spokojny, myślę, że zaczniemy ją odczuwać dopiero po zakończeniu sezonu. To bardzo wymagająca publiczność, a atmosfera na stadionach robi ogromne wrażenie. Tutaj reprezentacja jest czymś bardzo ważnym, kibice mocno identyfikują się z koszulką. Ten Mundial będzie czymś niesamowitym.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze