Plan na Mastantuono
Klub podchodzi z rozwagą do urazu Franco Mastantuono. Nikt nie próbuje wyznaczać konkretnej daty powrotu Argentyńczyka do gry. Piłkarz w trakcie rehabilitacji ma się skupiać jednocześnie nad wzmacnianiem mięśni od środka.
Franco Mastantuono. (fot. Getty Images)
Pubalgia nie jest zwykłym urazem. Wystarczy o to spytać Lamine'a Yamala, czy Nico Williamsa. Piłkarze zgodnie twierdzą, że tego rodzaju dolegliwość sprawia, iż trudno być na boisku sobą. Mastantuono wypadł z wyjazdu na Anfield, a następnie przegapił starcie na Vallecas. Pomocnik koncentruje się teraz na codziennej pracy, a w klubie nikt nie chce wyznaczać daty jego powrotu do gry. Wszystko zależeć będzie od odczuć Franco i tempie regeneracji. Na ten moment zawodnik nie ćwiczy na murawie, choć w Valdebebas mają nadzieję, że wróci na nią jeszcze podczas przerwy na reprezentacji. Plan w każdym razie zakłada, by niczego nie przyspieszać, pisze Fernando Tavero z Asa.
Podobnie sprawa ma się z samą adaptacją gracza w klubie. Argentyńczyk od początku zaczął rozumieć się z Xabim, zwłaszcza dzięki swojej technice oraz intensywności. – Ma dużą jakość, ale jestem też zachwycony jego konkurencyjnością. Trzeba to jeszcze uporządkować, ale ten gen rywalizacji jest fundamentalny – chwalił publicznie Mastantuono trener. Obaj panowie mają świetne relacje, na jakie składa się olbrzymi potencjał Franco oraz przemawianie w podobnym futbolowym języku, co Alonso.
Właśnie w tych czynnikach tkwi klucz zaufania szkoleniowca wobec 18-latka niemal od momentu wylądowania przez niego w Madrycie. Mastantuono dziewięciokrotnie wychodził w podstawowym składzie i zebrał 689 minut, co pozwala mu wyprzedzić w hierarchii wielu innych zawodników Królewskich. Na ten moment jest 10. najczęściej używanym przez Xabiego graczem. Przyczepić można się jedynie w jakiś sposób do statystyk, czyli zaledwie jednego gola i pojedynczej asysty. Nie martwi to jednak ani Franco, ani nikogo w klubie. I piłkarz, i Real zdają sobie sprawę, że wszystko jest procesem. Niepokój jest zerowy, przekonuje Tavero.
W przypadku Mastantuono trudno uciec od porównań z innymi piłkarzami, którzy w bardzo młodym wieku lądowali w stolicy Hiszpanii. Adaptacja Viniciusa, Rodrygo, Valverde, czy Endricka przebiegała o wiele wolniej. Dlatego też Franco oraz działacze bardzo pozytywnie oceniają pierwsze miesiące od transferu. Pokazały one, że klub trafił z decyzją, a plan przebiega zgodnie z początkowymi założeniami. Jego kolejnym elementem jest wzmocnienie fizyczności gracza. Tak naprawdę działa on jednak w tym kierunku już od momentu dołączenia do pierwszej drużyny River Plate.
Jeszcze w ojczyźnie Mastantuono wyraźnie przybierał na muskulaturze i wadze, zawsze jednak z niezwykłą dbałością o proporcje. Franco miał nie stracić przy tym na zwinności stanowiącej jeden z jego głównych atutów. Do Europy miał trafić już możliwie przygotowany do podjęcia wyzwania. Młody piłkarz w ciągu dwóch lat zwiększył masę ciała o 10 kilogramów. Xabi praktycznie od początku widział zaś w nim kogoś gotowego do gry.
W Madrycie plan rozwoju fizycznego Mastantuono jest kontynuowany. Nie chodzi już jednak o efekty widoczne na zewnątrz, lecz równowagę między zewnętrzną muskulaturą a siłą mięśni w środku. Ma to na celu pomóc Franco również w unikaniu kontuzji. Zawodnicy o jego dynamice często są bardziej podatni na urazy. Sztab szkoleniowy oraz medyczny stale pracują nad tym, by 18-latek z każdym dniem stawał się coraz bardziej kompletny. Pubalgia jest tylko pojedynczą przeszkodą na drodze. Choć uraz jest niewdzięczny, w klubie panuje spokój. Najważniejsza jest dalsza konsekwentna realizacja opracowanego wcześniej planu, kończy swój tekst Tavero.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze