Bellingham: Wynik oddaje przebieg meczu, minimalnie byli lepsi
Jude Bellingham rozmawiał po wczorajszym spotkaniu z jednym z angielskich dziennikarzy. Przedstawiamy pełny zapis tej rozmowy.
Jude Bellingham. (fot. Getty Images)
Jude, przykro mi. Czy zasłużyliście na więcej, czy jednak Liverpool na to zasłużył?
Myślę, że wynik oddaje przebieg meczu. Minimalnie byli lepsi. W drugiej połowie dołożyli trochę więcej. Byli naprawdę groźni po stałych fragmentach, a my ich nie broniliśmy wystarczająco dobrze. Thibaut Courtois parę razy nas ratował, gdy rywale urwali się nam z krycia. Uważam, że w pierwszej połowie wyglądaliśmy w porządku – stworzyliśmy kilka dobrych sytuacji i kontrolowaliśmy sporo gry, ale po przerwie ich rozpęd trochę nas zdominował i przechylili szalę. To jest widoczne w wyniku.
Frustruje to, że po ich golu nie potrafiliście złapać rytmu w ataku?
Tak. Po ich bramce mieliśmy chyba zbytnią chęć, by na siłę coś wymusić, i za często oddawaliśmy piłkę pod koniec meczu. To nie dawało nam rozpędu do tworzenia kolejnych szans, a im otwierało możliwości kontr, kiedy byliśmy najbardziej odsłonięci. Mamy z czego wyciągać wnioski. Sezon jest wciąż na początku, Liga Mistrzów też. Rok temu byliśmy w znacznie gorszym położeniu, a jednak daliśmy radę przejść dalej. Nie możemy pozwolić, by to zniszczyło dobrą serię i atmosferę, którą budujemy. Bierzemy pozytywy, uczymy się na błędach i idziemy dalej.
Dziś zapisałeś się trochę w historii: 50 meczów w Lidze Mistrzów przed 22. urodzinami – najszybciej ze wszystkich.
Szkoda, że nie powiedziałeś mi wcześniej… Żartuję. To zaszczyt grać dla tego klubu, grać w Lidze Mistrzów, w takich atmosferach i przeciwko takim rywalom. Spełniam marzenia i jestem za to bardzo wdzięczny.
Co sądzisz o powrocie twojego dobrego kolegi? Sporo mówiło się o przyjęciu, jakie dostanie. Słyszałeś reakcję, gdy wchodził Trent.
Słyszałem. To jedna z tych rzeczy w futbolu. Buczenie kibiców nie musi odzwierciedlać tego, co naprawdę o nim myślą. Bardziej chodzi o to, by dać swojej drużynie przewagę, może trochę wybić go z rytmu. Jestem pewien, że doceniają to, co zrobił dla klubu, a on sam ten klub bardzo kocha – wiem to z naszych rozmów. Tak bywa w piłce.
Może dobrze, że to już „odhaczone” i z czasem przyjdzie docenienie.
Być może. Kiedy zdobyli mistrzostwo i pod koniec poprzedniego sezonu, z tego co widziałem, pożegnali go z szacunkiem. Tak to już jest w futbolu – kibice robią swoją robotę.
A ty – wracasz do Anglii w przyszłym tygodniu? Liczysz na powołanie?
To nie moja decyzja. Wiesz, czyja. Oczywiście chciałbym być w tej grupie i do niej wrócić. Bardzo bym chciał, ale – jak powiedziałem – to nie ode mnie zależy. Poczekam na decyzję.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze