Advertisement
Menu
/ marca.com

Rachunki do wyrównania Mbappé

Kylian Mbappé wraca na Anfield, z którym ma związane koszmarne wspomnienia sprzed roku. Teraz jednak jego sytuacja w Realu Madryt wygląda już zupełnie inaczej.

Foto: Rachunki do wyrównania Mbappé
Kylian Mbappé podczas swojej ostatniej wizyty na Anfield. (fot. Getty Images)

Są takie rany, które tylko futbol potrafi zaleczyć. I Kylian Mbappé dobrze o tym wie. Niecały rok temu właśnie na Anfield francuski crack przeżył najczarniejszy wieczór w koszulce Realu Madryt, przypomina MARCA. Przy rzęsistym deszczu i w hałasie płynącym z The Kop napastnik Królewskich, jak sam później przyznał, sięgnął dna – niekończące się straty, widoczna apatia na boisku i przestrzelony rzut karny. Mecz do zapomnienia, który mimo wszystko wyrył się w pamięci.

A przecież tamtego dnia Mbappé wracał na pozycję, na której w poprzednich latach zdobył sobie piłkarski świat. Wobec kontuzji Viníciusa zajął miejsce na lewym skrzydle i nie pokazał absolutnie nic z tego rewelacyjnego piłkarza z PSG i reprezentacji Francji. Mając u boku Brahima Díaza i Ardę Gülera, Kylian był jedynie cieniem zawodnika, za którego Real Madryt był gotowy poruszyć niebo i ziemię.

Koszmarny wieczór
Królewscy tamten mecz ostatecznie przegrali, ale gdy Liverpool prowadził tylko 1:0, to otrzymali rzut karny po faulu Andrew Robertsona na Lucasie Vázquezie. Zgodnie z planem po piłkę powędrował właśnie Mbappé, który wziął na siebie odpowiedzialność za doprowadzenie do remisu. Jego strzał wybronił jednak Caoimhín Kelleher, a samego Kyliana sparaliżowało. Jego obrazek ze spuszczoną głową na jedenastym metrze był podsumowaniem najgorszego momentu odkąd przeszedł na Santiago Bernabéu. Przestrzelonego karnego nie przypudrowały nawet liczby w wykonaniu Francuza – dwa strzały, 18 celnych podań na 24 próby (75%), 6 wygranych pojedynków na 13 podejść i aż 15 strat.

Jeśli przed tamtym meczem ktoś w sztabie technicznym Realu Madryt miał jakiekolwiek wątpliwości co do tego, kto powinien grać na lewym skrzydle, to fatalny występ Mbappé całkowicie je rozwiał. Popełniający błędy przy podaniach i przyjęciach, bez pewności siebie, bez iskry, bez ducha. Starał się, ale robił to bez przekonania i przebojowości, aby móc zaskoczyć Conora Bradleya. Jego pierwsza strata piłki od razu mogła się nawet skończyć bramką dla Liverpoolu, ale wówczas na wysokości zadania stanął Raúl Asencio. W 62. minucie Kylian otrzymał swoją ostatnią szansę na odkupienie win, ale przestrzelona jedenastka już całkowicie go pogrążyła.

Żądza rewanżu
„Jest jedno lekarstwo, jakim jest cierpliwość. To dla niego skomplikowany moment, zwłaszcza po przestrzelonym karnym. Wszyscy musimy go wspierać”, mówił Carlo Ancelotti na pomeczowej konferencji prasowej. Dzisiaj przed kolejnym meczem na Anfield wszystko wygląda już zupełnie inaczej. Mbappé przeżywa swój najlepszy czas w Madrycie, a może w całej swojej karierze. Jest liderem Realu Madryt, niepodważalnym odnośnikiem, zawodnikiem, który każdy atak zamienia w poczucie ciągłego zagrożenia w szeregach rywala. W samej La Lidze ma na koncie 13 bramek w 11 meczach, a ogólnie we wszystkich rozgrywkach 18 bramek w 14 meczach. Średnia w postaci 1,29 bramki na mecz. W stylu Cristiano Ronaldo. A może coraz bardziej po prostu w stylu Mbappé.

Obecnie francuski gwiazdor notuje serię ośmiu kolejek ligowych z rzędu z bramką. Pod tym względem najlepszy wynik w historii klubu należy właśnie do Cristiano Ronaldo, który zatrzymał się na dziesięciu kolejkach z rzędu w sezonie 2014/15. Przed Kylianem mecze z Rayo Vallecano i Elche, aby rekord ten wyrównać, a następnie z Gironą, aby go pobić. Ponadto Francuz strzelił aż 44 gole w swoich pierwszych 45 meczach La Ligi – to najlepsze wejście w hiszpańskie rozgrywki od czasów Ferenca Puskása (44 gole w 44 meczach), lepsze nawet od tego w wykonaniu Cristiano (43 gole w 45 meczach). Dlatego powrót na Anfield może nieść dzisiaj ze sobą posmak rewanżu. Odkupienia. W wykonaniu piłkarza, który wydaje się nie do zatrzymania, podsumowuje MARCA.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!