Fatalna druga połowa, dalej bez zwycięstwa na wyjeździe
W 7. kolejce Euroligi Real Madryt przegrał z Bayernem Monachium, przedłużając passę wyjazdowych porażek do pięciu. Królewscy rozegrali bardzo dobrą pierwszą połowę, lecz zaprzepaścili to fatalnym występem w drugiej części.
Edy Tavares. (fot. Getty Images)
Koszykarze Realu Madryt nie mogą się pozbyć swojego drugiego, gorszego oblicza, które prezentują wyłącznie na wyjazdach. Ledwie kilka dni temu cieszyli się z ustanowienia nowego rekordu ligowych zwycięstw u siebie, a teraz ich passa porażek na obcym terenie wzrosła do pięciu. W całym październiku ani razu nie zdołali wygrać na terenie rywala. Dzisiejszego meczu tym bardziej szkoda, że był to jeden z teoretycznie najłatwiejszych wyjazdów w całym sezonie zasadniczym Euroligi. W tym momencie bilans madrytczyków stał się ujemny, co skutkuje spadkiem do dolnej połówki tabeli z meczem z Fenerbahçe na horyzoncie.
Pierwsza kwarta, czy ogólnie pierwsza połowa, nie zwiastowała złego wyniku, chociaż sam początek nie był dobry, bo Bayern wyszedł na prowadzenie 10:0. Królewscy zaczęli grać dopiero po dwóch minutach i powoli nadrabiali straty. Znów skuteczny był Lyles, który ostatnio jest najlepszym zawodnikiem madrytczyków. W końcu trafienie Campazzo z dystansu pozwoliło Realowi Madryt wyjść na prowadzenie. Było to tylko chwilowe, ale różnica na koniec efektownej pierwszej kwarty była nieznaczna (27:25).
Druga część rozpoczęła się od serii madrytczyków 9:0. Cała kwarta była najlepszym momentem Królewskich w tym spotkaniu. W ofensywie wychodziło wszystko lub prawie wszystko. Bawarczycy zostawali w tyle, mimo że Isiaha Mike dwoił się i troił w ataku. Real Madryt miał nawet szesnaście punktów przewagi. Kwarta zakończyła się celną „trójką” Jessupa, lecz i tak wynik wyglądał bardzo dobrze (44:57).
Po przerwie wszystko zaczęło się psuć. Świetnie funkcjonująca ofensywa zupełnie się zacięła. Piłka wpadała do kosza po pojedynczych akcjach, dzięki czemu Bayern mógł rozpocząć pościg. Dosyć szybko przewaga stopniała. Kiedy Bawarczycy doskoczyli do Królewskich, wtedy nastąpił moment bardziej wyrównanej gry (69:67).
W decydującej kwarcie znacznie lepiej wystartował Bayern, którego przewaga stała się dwucyfrowa (82:72). Real Madryt miał pięć minut na przeprowadzenie remontady i podjął próbę. Udało się zbliżyć na cztery punkty. Wtedy pojawiły się niecelne rzuty i błędy. W dodatku gospodarze zachowali zimną krew. Cierpliwie rozgrywali i byli skuteczni. Zapisali na koncie cenne dla siebie zwycięstwo, a madrytczycy na wyjazdach dalej są bezradni.
90 – Bayern Monachium (27+17+25+21): Voigtmann (3), Lučić (4), Obst (5), Jović (8), Mike (29), Da Silva (10), Rathan-Mayes (14), Kratzer (0), Jassup (7), Hollatz (-), Gabriel (0), Baldwin (10).
84 – Real Madryt (25+32+10+17): Lyles (20), Abalde (6), Hezonja (7), Maledon (15), Tavares (13), Krämer (0), Campazzo (8), Okeke (3), Almansa (-), Deck (5), Garuba (4), Llull (3).
Poza kadrą znaleźli się:
- Gabriele Procida – decyzja trenera
- Andrés Feliz – uraz
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze