Mastantuono, obsesja Xabiego, która wciąż nie do końca przekonuje
Nikt nie podważa pozycji Argentyńczyka na prawej flance, ale jego gra pozostawia część kibiców Królewskich nie do końca przekonanych.

Franco Mastantuono. (fot. Getty Images)
Real Madryt rozegra dziś wieczorem dwunasty mecz w sezonie – europejski klasyk z Juventusem w trzeciej kolejce fazy ligowej Ligi Mistrzów – i zobaczymy, czy Xabi Alonso wystawi w wyjściowym składzie Mastantuono. Logika podpowiada, że tak, jeśli trzymać się dotychczasowej sekwencji. Z jedenastu spotkań Królewskich do tej pory Franco zaczynał w podstawie sześć razy w lidze i dwa razy w Lidze Mistrzów. Łącznie osiem występów od pierwszej minuty dobitnie pokazuje pełne zaufanie i wręcz uwielbienie Xabiego dla Argentyńczyka, czego nie podziela całe madridismo, opisuje Rubén Cañizares na łamach dziennik ABC.
Jedna bramka – na Ciudad de Valencia z Levante – i jedna asysta – przeciwko Kajratowi – to dość skromne liczby z łącznych 593 minut. Nie chodzi jednak wyłącznie o statystyki, lecz o samą jakość gry. Poza pojedynczymi momentami Mastantuono wyróżniał się bardziej ofiarnością w bieganiu, asekuracją, pracą w defensywie i walką niż dryblingami, pojedynkami jeden na jednego, szybkością czy urywaniem się na pozycję. Napastnik Realu Madryt – zwłaszcza napastnik w erze Xabiego Alonso – musi być zaangażowany w obronie, a co do tego u Franco nie ma wątpliwości. Ostatecznie będzie go jednak rozliczać się z tego, czy robi różnicę w ostatniej tercji boiska. I tu Mastantuono zostawia znaki zapytania. W liczbie mnogiej, zauważa dziennikarz ABC.
Część madridismo uważa, że Argentyńczyk grał więcej, niż na to zasłużył. Po zaledwie czterech treningach zadebiutował już w pierwszej kolejce ligowej, dostając 22 minuty. Od tamtej pory nie zagrał tylko na Metropolitano – w tamtej „politycznej” jedenastce Xabi sam sobie strzelił w stopę, wystawiając Jude’a Bellinghama. Właśnie powrót Jude’a najbardziej zagraża dotychczas niepodważalnej obecności Mastantuono w wyjściowych składach, choć wcale nie jest przesądzone, że Xabi nie poświęci Ardy Gülera lub kogoś innego, by utrzymać Franco od pierwszych minut.
Na pierwszy rzut oka nie byłaby to decyzja ani szczególnie rozsądna, ani sprawiedliwa, ale podziw Alonso dla Mastantuono jest tak duży, że niczego wykluczyć nie można: „Gdy zobaczyłem go po raz pierwszy, był mężczyzną mającym dopiero 17 lat, ale nie zakręciło mu się w głowie od perspektywy transferu do takiego klubu jak Real Madryt. Franco ma mnóstwo atutów. Jak na wiek i fakt, że bardzo niedawno trafił do nowego kraju, nowej ligi i wielkiego klubu, jego adaptacja przebiegła świetnie. Uwielbiam jego jakość, osobowość i to, jak bardzo jest konkurencyjny… Ten gen jest dla naszego zespołu i naszej gry absolutnie fundamentalny. Bardzo się cieszę, że on go wniósł, i będziemy się nim cieszyć w Realu Madryt przez długi czas”.
Łagodna konkurencja
Poza kontuzją Bellinghama – piłkarza, który w optymalnej dyspozycji jest nietykalny, podobnie jak Kylian Mbappé i Vinícius – Mastantuono sprzyja też to, że za jego plecami nie ma zawziętej rywalizacji. Brahim pozostaje rezerwowym potrafiącym rozruszać mecze na tle zmęczonych rywali, ale wciąż nie wyważa drzwi do pierwszego składu. Poważnym wyzwaniem mógłby być Rodrygo, lecz Brazylijczyk zrezygnował z gry na prawej stronie, co utorowało Franco drogę. W swoim szczycie formy Rodrygo udowodnił, że może być jednym z najlepszych prawoskrzydłowych na świecie, ale od dawna nie jest w takim stanie i nie wygląda na to, by szczególnie chciał do niego wracać właśnie na tej pozycji, zwraca uwagę Rubén Cañizares.
W tym kontekście nadchodzi dla Realu bardzo wymagający tydzień, w którym Xabi będzie musiał zacząć podejmować ważne decyzje. Juventus i Klasyk to dwie potężne próby – zwłaszcza ta niedzielna. Trudno wyobrazić sobie skład z Mastantuono i bez Bellinghama czy Gülera, ale braki na prawej obronie mogą sprawić, że zagrają wszyscy, przy Aurélienie Tchouaménim jako nie do ruszenia w podwójnym pivocie. Możliwy jest też wariant z Camavingą obok Auréliena, albo z Ardą, albo z ich dwójką – z Turkiem ustawionym szerzej po prawej i Franco jeszcze bardziej na prawo, konkretnie na ławce rezerwowych. Xabi będzie musiał wybrać, stwierdza dziennikarz ABC.
A gdy będzie wybierał, niektórzy pytają, czy Mastantuono rzeczywiście jest wart 63 miliony euro, które Real za niego zapłacił, i czy nie lepiej było oszczędzić te pieniądze, by za wszelką cenę odzyskać Nico Paza – piłkarza grającego w Como na tej samej pozycji, którą zajmuje jego rodak w Realu. W poprzednim sezonie błyszczał w zespole Césca Fábregasa, a w tym jeszcze podniósł poprzeczkę. Najlepszy przykład? W niedzielę rozbił Juventus asystą i kapitalnym golem. Na takie przedstawienie Mastantuono wciąż czekamy – obsesja Xabiego, która wciąż nie do końca przekonuje, podsumowuje Rubén Cañizares.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze