Molina: Real Madryt dzisiaj się pomęczy, jak zawsze
Były napastnik Getafe, Jorge Molina, udzielił wywiadu dziennikowi AS w przeddzień starcia swojego byłego klubu z Realem Madryt. Poniżej przedstawiamy zapis tej rozmowy.

Jorge Molina i Sergio Ramos w trakcie meczu pomiędzy Realem Madryt a Getafe w 2018 roku. (fot. Getty Images)
Nie chciał pan zostawać trenerem…
To prawda. Nie miałem tego w głowie, ale wraz z upływem lat i przy przeciąganiu mojej kariery musiałem jakoś rekompensować moje ograniczenia fizyczne poprzez szybsze myślenie i lepsze rozumienie gry. Coraz bardziej zaczęła mi się podobać taktyka i zmienił się mój kierunek. Teraz to uwielbiam.
Ma pan w sobie dużo z Bordalása?
Staram się, aby tak było. Spędziłem z nim pięć lat, jeden rok w Elche i cztery w Getafe, a to cię na pewno naznacza. Na poziomie wymagań, intensywności i przygotowywania meczów to jest wzór. Zazwyczaj jest w stanie wyciągnąć maksimum z każdego swojego zawodnika i z każdego zespołu, a to nie jest łatwe.
Boli pana to, że tak mocno się go krytykuje?
Tak, ale już się do tego przyzwyczailiśmy. Ja również to przeżywałem od środka. Myślę, że to niesprawiedliwe tak krytykować Pepe i taką drużynę jak Getafe, która jak nikt inny wykorzystuje swoje atuty. Osiągnięto tutaj bardzo dużo, a raz byliśmy nawet o krok od Ligi Mistrzów walcząc do samego końca z Valencią, która miała imponujący skład. Getafe ma duże zasługi, a nie bardzo się je docenia i drużyna nie zasługuje na te wszystkie docinki.
Ostatnie autorstwa Ferrana Torresa.
Ważne jest to, aby zawsze wykazywać się szacunkiem wobec rywala. Ferran powiedział, że Getafe nic od siebie nie proponuje i że często fauluje, ale trzeba wziąć pod uwagę budżet każdej drużyny. Nie wszyscy mają te same narzędzia i trzeba być inteligentnym, aby umieć wykorzystywać swoje.
Zabolało pana to, że opuścił pan Getafe mając wciąż ważny kontrakt?
Nie. To na pewno kwestia wieku, ale wraz z upływem lat zaczynasz wszystko relatywizować i starasz się postawić na czyimś miejscu. Zrozumiałem to jako decyzję klubu i tak ją przyjąłem. To nic nie zmienia w temacie absolutnego szczęścia, jakie mam z tamtego etapu.
Wolałby pan, aby zakomunikował to panu bezpośrednio Bordalás?
Tak. Po tylu latach tak byłoby lepiej, ale patrzę na to jak na pewną okoliczność w futbolu i nie przykładam do tego większej wagi. Nie chowam urazy. Zakomunikował mi to ówczesny dyrektor sportowy, Ángel Martín González i nie robiłem z tego dramatu. Z Bordalásem miałem relacje prawie rodzinne. Mieliśmy swoje dyskusje, ale zawsze z szacunkiem.
Kto jest obecnie najlepszą dziewiątką?
To nie jest typowy napastnik, ale Mbappé się wyróżnia. Jest niesamowity na poziomie szybkości, techniki, siły i wykończenia. Mbappé jest obecnie wraz z Lamine'em najlepszym piłkarzem na świecie.
Dochodzi do poziomu podziwianego przez pana Ronaldo Nazário?
Uff! Bardzo trudno jest osiągnąć status najlepszego Ronaldo Nazário. Miał wyjątkowe warunki. Zawsze był moją osobistą słabością i odnośnikiem. Z jakiegoś powodu nazywano go Fenómeno.
Pan podczas swojej kariery zdobył trochę bramek z Realem Madryt.
Kilka. Miałem to szczęście, aby strzelić podczas swoich trzech pierwszych wizyt na Bernabéu, chociaż przegraliśmy wszystkie te trzy mecze. Będąc w Betisie, Getafe i Granadzie pokonywałem Casillasa i Courtois, a to duży przywilej.
Ale wygrał pan z nimi tylko raz.
Tak, pamiętam. Myślę, że mierzyłem się z nimi czternaście czy piętnaście razy i wygrałem tylko raz na Villamarín w 2012 roku 1:0 po bramce Beñata.
Real Madryt pomęczy się dzisiaj na Coliseum?
Jak zawsze. I oni to wiedzą. Wyjazd do Getafe dla nikogo nie jest przyjemny i rywal postawi im trudne warunki, ponieważ ma zgraną, waleczną i trudną do pokonania drużynę. Oczywiście Real Madryt jest faworytem, ale będą mieć problemy, aby wyciągnąć te trzy punkty.
W Granadzie miał pan okazję spotkać się z Carrerasem. Widać w nim było ten potencjał?
Przychodził z Manchesteru United i widać było jakość. Ale był jeszcze wtedy bardzo młody i wciąż musiał się rozwijać. Etap w Benfice dobrze mu zrobił pod kątem rozwoju i teraz to, co robi w Realu Madryt, jest według mnie niesamowite. Na pewno Luis de la Fuente ma go na oku, ponieważ ma odpowiedni poziom.
Wyobraża się pan siebie na ławce Getafe za kilka lat?
Każdy człowiek zawsze chciałby wrócić do miejsca, w którym był szczęśliwy. Zarówno w Getafe, jak i w Betisie miałem etapy, które bardzo mnie wypełniły. Futbol jest nieprzewidywalny i ma wiele zwrotów, ale oczywiście, że bym tego chciał.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze