Dlaczego organizacja meczu w Miami jest owiana taką tajemnicą?
Mario Cortegana z The Athletic opublikował wideo na swoim kanale w sprawie wywiezienia meczu Villarrealu z Barceloną do Miami. Jego podstawowe pytania brzmią: dlaczego robi się to w takiej tajemnicy i jakie interesy za tym stoją?

Javier Tebas, prezes La Ligi. (fot. Getty Images)
La Liga w środę oficjalnie ogłosiła, że mecz 17. kolejki Primera División, w którym zmierzą się Villarreal i Barcelona, odbędzie się 20 grudnia 2025 roku na stadionie Hard Rock Stadium w Miami. Organizacja realizuje tę inicjatywę po tym, jak w ostatnich dniach otrzymała na to pozwolenie od UEFA, która wydała je w drodze wyjątku.
Mario Cortegana z The Athletic w swoim filmie komentuje, że jego zdaniem ten pomysł narusza integralność i równość rozgrywek, ale największy problem widzi w tajemnicy, jaką owiana została cała procedura. Dziennikarz podkreśla, że ten mecz organizowany jest bez jednomyślnej zgody klubów Primera División i bez podania jasnych powodów, przez które La Liga i te dwa kluby decydują się na ten krok.
Prezes La Ligi Javier Tebas podkreśla, że nie narusza to rozgrywek, bo chodzi o jeden mecz z 380. Cortegana odpowiada, że jeśli tak to wygląda, to zarządźmy, żeby jakiś klub zagrał sobie jeden mecz w dziesiątkę albo bez swoich najważniejszych piłkarzy, bo w końcu mówimy o jednym meczu z 380. Dziennikarz ironicznie mówi: zróbmy eksperyment, w którym Real zagra w 10 przeciwko jakiemuś rywalowi i niech Amerykanie za to płacą.
Villarreal publicznie poprzez komentarze swojego dyrektora generalnego usprawiedliwiał wyjazd do Miami statystyką, w której jego zespół nie pokonał Barcelony u siebie od 20 lat! Cortegana odpowiada, że w przepisach nie zapisano statystyk, a zapisano, że każdy klub ma rozegrać z każdym rywalem mecz u siebie i na wyjeździe. To jest fundamentalna zasada La Ligi, nawet jeśli z danym rywalem nie idzie ci dobrze na twoim obiekcie. Jak wskazuje Hiszpan, najgorsze jest to, że to jest podstawowy argument działacza Villarrealu na zarzuty o naruszanie integralności rozgrywek.
Dalej, Cortegana wspomina, że UEFA wydała zgodę na ten mecz, ale wskazała, że robi to w drodze wyjątku. Dziennikarz pyta: jeśli Real za rok stwierdzi, że zagra sobie z Getafe w Arabii Saudyjskiej za ogromne pieniądze, to już nie będzie mógł tego zrobić? Teraz robimy wyjątek, ale co dalej? Tego dzisiaj nie wie nikt.
Dziennikarz podkreśla, że Real Madryt skarży się prywatnie na brak jakichkolwiek informacji w tej sprawie. Królewscy nie wiedzą, jakie są argumenty La Ligi, jaki był proces konsultacji, kto wybierał drużyny ani nie znają danych finansowych. Królewscy absolutnie nie rozumieją, dlaczego nie rozmawiano z nimi w tej sprawie, nawet w celu podjęcia próby przekonania ich argumentami.
Poza tym pozostaje temat pieniędzy. Dzisiaj wszystko robisz dla pieniędzy, a tym bardziej w futbolu. Wspomniany dyrektor Villarrealu zapewnia, że jego klub nie otrzymuje za ten wyjazd do Miami ani euro, a jedyne zyski będą reklamowe i długoterminowe. W Katalonii tymczasem podaje się, że La Liga faktycznie nie zapłaci za to tym dwóm klubom, ale zrobi to agencja marketingowa Relevent. La Liga nie może zapłacić klubom, bo musiałaby podzielić pieniądze między wszystkich, gdyż La Liga to organizacja, która należy w równej części do klubów Primery i Segundy. Agencja marketingowa może jednak płacić, komu chce i w Katalonii podaje się, że Villarreal i Barcelona za wyjazd do Miami dostaną po 5-7 milionów euro (kwoty różnią się zależnie od źródła).
Cortegana pyta: dlaczego La Liga o tym nie mówi i tego nie wytłumaczy? I podaje przykład, w którym gdy Federacja przy sprzeciwach wywoziła Superpuchar Hiszpanii do Arabii Saudyjskiej, to mimo wszystko dokładnie opisała, ile pieniędzy za to dostanie i jak je rozdysponuje (przypomnijmy, że jeśli w turnieju grają Real i Barcelona, to Federacja inkasuje 40 milionów euro, z których połowa trafia do uczestników). Dziennikarz podkreśla, że brak przejrzystości w temacie finansowym można uznać to za coś najgorszego, bo La Liga po prostu ukrywa podział pieniędzy i korzyści finansowe nie tylko przed opinią publiczną, ale nawet klubami, czyli swoimi faktycznymi właścicielami.
Dziennikarz podkreślił przy tym, że działacz Villarrealu w każdej rozmowie podkreślał, że jego klub nie otrzyma za wyjazd żadnych bezpośrednich wypłat. Za kulisami mówi się jednak inaczej. Może Realu Madryt nie obchodzi dofinansowanie Villarrealu, ale kluby walczące z nim o wejście do kolejnej Ligi Mistrzów? Dlaczego jest to owiane tajemnicą i nie jest wytłumaczone nawet na poziomie klubów La Ligi? Cortegana podsumowuje, że z tych wszystkich powodów jego zdaniem organizacja tego konkretnego meczu to po prostu niedorzeczność i absolutna fuszerka.
Cortegana na koniec przyznaje, że rozumie potrzebę rozwijania swoich rozgrywek i klubów, a tym bardziej w dzisiejszym świecie. Dodaje, że rozumie, że dla Villarrealu taki mecz to może być realna szansa na promocję w Ameryce Północnej i na całym świecie. Dziennikarz przypomina, że jego zdaniem taka inicjatywa oznacza naruszanie równowści rozgrywek, ale jeśli już La Liga chce realizować takie projekty, to powinna być od początku przejrzysta i wszystko tłumaczyć, nawet publicznie, by każdy znał każdy szczegół operacji oraz cele do zrealizowania. Tego w tym przypadku absolutnie nie ma, a gdy wchodzimy w temat finansowy, to wydaje się, że sprawa jest wręcz ukrywana.
Real Madryt na razie wyraził sprzeciw przeciwko temu pomysłowi tylko w sierpniu, gdy ogłoszono wtedy, że zostanie podjęta próba zorganizowania takiego wydarzenia.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze