Calero: Vinícius? Wolałbym nie wchodzić na pole minowe
Trener Levante pojawił się na konferencji prasowej przed jutrzejszym spotkaniem z Realem Madryt. Przedstawiamy jego najważniejsze wypowiedzi z tego spotkania z dziennikarzami.

Julián Calero. (fot. Getty Images)
– Zwycięstwo w Gironie? Zamierzałem trzymać się tej samej ścieżki. Oczywiście lepiej jest wygrać, bo po to tu jesteśmy. Ale i tak podszedłbym do meczu w ten sam sposób. Gdy wygrywasz poprzednie spotkanie, masz poczucie, że docierasz w lepszym momencie – nie tylko mentalnie, także piłkarsko. To powiedziawszy: wiemy, z kim gramy, i jutro wyjdziemy na mecz z wielką energią, chęcią rywalizacji i intencją, by dać naszym kibicom najlepszy futbol, na jaki nas stać. Chcemy sprawdzić, jak daleko możemy konkurować z tym transatlantykiem, jakim jest Real Madryt. Doskonale znamy ich potencjał: mają komplet zwycięstw, pięć w La Lidze i jedno w Lidze Mistrzów. Stracili dwa gole – ani jednego z gry, jeden z karnego i jeden po rożnym. Robią wiele rzeczy bardzo dobrze i wiemy, przed jakim wyzwaniem stoimy. Chcemy, by nasi ludzie byli z nas dumni.
– Rotacje? Przy tak krótkiej regeneracji zawsze rozważasz, by wprowadzić trochę świeżości do składu. Bierzemy to pod uwagę. Rzeczywiście musieliśmy dziś na treningu zobaczyć, w jakim stanie jest drużyna i jakie mamy odczucia. W sobotę na Montilivi mogliśmy na koniec zrotować czterech zawodników – zrobiliśmy cztery zmiany naraz, co rzadko się zdarza. Przy prowadzeniu 3:0 i grze w przewadze uznałem, że to dobry moment na odświeżenie zespołu, patrząc na to, co czeka nas jutro. Szukamy opcji, kto może wejść z ławki i dać nam dodatkowy impuls. Jeśli to zrobimy, będzie to w rozsądnej skali. Zmienilibyśmy kilka ogniw, jeśli w ogóle.
– Euforia? Nie będę hamował dobrego nastroju. W piłce wygląda to tak, jakbyśmy zawsze musieli jechać na zaciągniętym hamulcu, a kiedy wygrywasz i ludzie są w dobrym nastroju, trzeba pozwolić tej pozytywnej energii płynąć. Na razie wygraliśmy tylko jeden mecz – to przebicie skorupy, mamy tego świadomość. Nadciąga miura (słynna hiszpańska rasa byków – dop.) i trudno go okiełznać. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, a lepiej się to robi z pozytywnym nastawieniem niż skulonym ze strachu. Trzeba wyjść na stadion z podniesioną głową i wykorzystać tę energię. To pierwsza wygrana Levante po ponad tysiącu dni i najwyższe wyjazdowe zwycięstwo w historii klubu. Takie rzeczy muszą dotrzeć do szatni. Jednocześnie – twardo stąpamy po ziemi.
– Real Madryt? Minęło wiele lat, ale w moich czasach byli tam Nacho, Czeryszew, Marcos Alonso, Lucas Pérez, Carvajal… Ci wszyscy zawodnicy przewinęli się przez nasze ręce, także przez ręce Roberto Ovejero, trenera przygotowania fizycznego. Mam znakomite wspomnienia z tych trzech wyjątkowych lat. Jeśli chodzi o Daniego Carvajala, pamiętam go niesamowicie. Gdy ja prowadziłem Juvenil A, on był w Juvenil B, ale już wtedy bardzo przypominał dzisiejszego Carvajala – sposobem bycia, gry i rywalizacji. Do wszystkiego podchodził z pełną powagą, chciał się uczyć i rozwijać. To zaprowadziło go do grona najlepszych bocznych obrońców w historii Hiszpanii, bez dwóch zdań. Cieszę się z jego sukcesów, bo wszystko sobie wywalczył – nikt mu niczego nie podarował. Jedyne, czego mu życzę, to żeby jutro nie wszystko mu wyszło. Ogromnie cieszę się też z jego powrotu po piekielnie ciężkiej kontuzji – włożył w to niesamowity upór. Tylko ludzie z taką determinacją i pracowitością potrafią wyjść z takiego urazu. To były piękne czasy sprzed 20 lat, ale dziś jestem z moim Levante i przeciwko rywalom idę na noże.
– Obrona? Dużo się mówi o „bronieniu się z piłką” i uważam, że to całkowite nieporozumienie. Z piłką nadajesz rytm gry i sprawiasz, że rywal jej nie ma, ale nie bronisz się z piłką. Bronisz się wyłącznie bez piłki. Wtedy uruchamiają się automatyzmy defensywne. Gdy masz piłkę, wychodzą automatyzmy ataku: jak i gdzie zajmujesz przestrzenie, kto przyciąga rywala, kogo chcesz wprowadzić do gry, jak atakujesz wolne strefy… To wszystko jest z piłką, ale należy do fazy ataku. Ludzie pokochali slogan „bronić się z piłką”, lecz to nie jest rzeczywistość. Broni się bez piłki. I tu wchodzą w grę zasady: gdzie trzymasz kompakt, w jakim bloku chcesz się poruszać, jak i gdzie chcesz doskakiwać, gdzie chcesz odzyskać, co robisz w określonych sytuacjach, jak bronisz pola karnego… To cała struktura defensywna. Oczywiście, chciałbym mieć wysoki procent posiadania przeciwko Realowi Madryt, ale widzimy, jak jest…
– Vinícius? To pytanie do Xabiego, nie do mnie. Doceniam, ale wolałbym nie wchodzić na pole minowe. Xabi zarządza swoją kadrą – ma w rękach joystick. Gdy coś robi, robi to z myślą o dobru drużyny. Jestem pewien, że wyciśnie z niej maksimum. Otoczenie nie jest przyzwyczajone do pewnych sytuacji, ale on zarządza rotacjami i zespołem w sposób, który należy szanować – i robi to, nawiasem mówiąc, bardzo dobrze. Każdy piłkarz Realu to znakomity zawodnik, a Vinícius również. Bez wątpienia jeden z najlepszych na świecie. Na tym poprzestanę, żeby uniknąć nieporozumień.
– Nagroda? To dla nas żadna nagroda. Nie zgadzam się na narrację o maluchu grającym z gigantem i „jakże to urocze”. Będziemy rywalizować, bo jesteśmy w Primera División i gramy u siebie. Postaramy się rozegrać mecz jak najlepiej. Oczywiście to piękne spotkanie dla kibica, a bardzo trudne dla sztabu i piłkarzy. Wiemy, z kim gramy. Nie chcemy patrzeć na to jak na nagrodę – jesteśmy tu, bo zawodnicy na to zasłużyli, i chcę, by traktowali to jako wyzwanie do dalszego rozwoju. Rywalowi trzeba spojrzeć w oczy. Zmierzymy się z jednym z największych ciężkich wag na świecie. Jeśli idziesz ze strachem, przegra cię już na wejściu. Jeśli odwracasz wzrok, robi się strasznie trudno.
– Rywale? Real Madryt i Barcelona są różni. Real Madryt szybciej przechodzi do ataku, stosuje bardzo intensywny pressing po stracie. Barcelona mocno ustawia pułapki, byś wpadał w spalone. Inaczej atakują. Szybkość Mbappé to co innego niż Lewandowskiego, na przykład. Oczywiście mają słabości – przeanalizowaliśmy je, by móc je zaatakować. Nie ma zespołów doskonałych. Musimy sprowadzić mecz do stref i momentów korzystnych dla nas. Spróbujemy to zrobić z najlepszymi intencjami i pełnym zaangażowaniem.
– Przygotowanie fizyczne? Z każdą kolejką wszyscy łapiemy rytm i to pozwala grać w większym tempie. Mam poczucie, że mój zespół jest gotowy do rywalizacji. Dziś mamy pięć zmian – kiedyś były dwie, a jak byłem bardzo młody, bywało, że jedna. Teraz pięcioma zmianami możesz odmienić 50% drużyny i dotlenić ją. Na początku sezonu brakowało nam zasobów, by dotlenić środek, a tam najbardziej tego potrzeba. Teraz mamy więcej narzędzi i tlenu – rywal też. Zaczął sezon po bardzo krótkim okresie przygotowań z powodu Klubowego Mundialu, a mimo to wszystko wygrał. To pozwoliło mu złapać rytm gry. Mają znakomitą kadrę; spodziewaliśmy się rotacji, a Xabi ma tyle alternatyw, że każdy skład będzie trudny. Dał tej drużynie coś innego, bardzo interesującego. I to jest ta gorsza wiadomość. Musimy właściwie czytać mecz – i bez piłki, i z piłką. To ładne, wymagające zadanie.
– Nastawienie? Nie mieliśmy czasu nacieszyć się i posmakować pierwszej wygranej po tak długim okresie. Trzy dni przerwy – to za mało. Musimy docenić to, co mamy. Poziom piłkarzy Realu Madryt jest jasny – biorąc jednego z nich do nas, zrobilibyśmy cuda dla całego klubu. Taka jest rzeczywistość i piękno futbolu: możesz mierzyć się z najlepszymi. To jest piękne. U nas wielu dopiero debiutuje w tej lidze. Carlos strzelił pierwszego gola w Primera i też jest praktycznie debiutantem. Etta Eyong jeszcze niedawno grał w Primera RFEF. Nasi mają przede wszystkim jakość i głód. Z drugiej strony brakuje im doświadczenia, co może prowadzić do błędów. Ja jednak zostaję przy tym głodzie – jestem zachwycony moimi piłkarzami. Będą walczyć do końca. Wiemy, że naszym celem jest utrzymanie i mamy tego świadomość. Nie będziemy w żadnym wypadku panikować. Nie wolno wybierać meczów, „z kim można zapunktować”. Teraz liczy się najbliższy mecz i trzeba wykorzystać nieliczne okazje, jakie się trafią. Nie myśl, że ważniejszy jest kolejny. W futbolu dzieją się różne rzeczy i czasem trafiają się niespodzianki. Jeśli jesteś w meczu, możesz coś ugrać.
– Przeczucie? Historia ma dziś niewielkie znaczenie. My i oni jesteśmy innymi zespołami. Poprzednie starcia nie mają wagi. Mam przeczucie, że będziemy dobrze rywalizować. Będzie trudno – tego nie ukrywam – ale jestem uparty i z natury waleczny. Kiedyś słyszałem historię Dawida z Goliatem i spróbujemy. To też filozofia moich zawodników. Czujemy, że wejdziemy w ten mecz z duszą.
– Manu Sánchez i Toljan? Mają się bardzo dobrze. Boczny obrońca robi dziś najwięcej kilometrów, więc trzeba to mądrze dozować. Pracują znakomicie, ale za nimi mocno naciskają Víctor i Pampín. Tamci są w formie właśnie dlatego, że ci dwaj tak ich cisną. To przybliża mnie do pomysłu, by mieć zmiany, które dadzą nam oddech. Jeremy jest w pierwszym sezonie w Hiszpanii i znakomicie się zaadaptował, bo to bardzo porządny, pracowity facet, który kocha swój zawód. Z takimi ludźmi pójdę wszędzie. Z Ettą jest podobnie – wszedł idealnie, bo to dobry chłopak, lubi to, co robi, chce się uczyć i słucha wskazówek. Manu przyszedł z ryzykiem, wiedząc, dokąd trafia. Wcześniej grał dużo w Vitorii, Osasunie czy Celcie, a mimo to postanowił przyjść do nas. Uważam, że rywalizuje bardzo dobrze. Ogólnie rzecz biorąc, jestem z nich bardzo zadowolony.
– Mecz z potentatem? To coś innego. Real Madryt i Barcelona, obok Atlético, to najbardziej oglądane zespoły. Wszyscy znamy ich piłkarzy, ale rzadko zagłębiasz się w to, co robią na boisku, jakich struktur używają. Jako kibic widzisz mecz i skupiasz się na indywidualnościach. Tymczasem oni mają ważne automatyzmy gry. Przygotowujesz rzeczy, które potem i tak przełamują ich indywidualności. Piłka potrafi rozbić każdą strukturę defensywną – o ile zagrasz dobrze. Bardzo lubię analizować Real Madryt, ale pokazaliśmy zawodnikom bardzo krótki film, bo gdy jest za długi, to każdego może sparaliżować. Staraliśmy się dać ogólne wytyczne.
– Poziom ofensywny? Tak jak przychodzą serie, w których statystyki lecą w dół, tak teraz jesteśmy w momencie, gdy zespół dobrze atakuje. Czujemy, że dochodzimy pod bramkę i tworzymy sytuacje. Mam ludzi blisko gola i trzeba to wykorzystać. Mimo zera z tyłu w Gironie mamy ogólnie za dużo straconych bramek. Za to dużo strzelamy – chyba jesteśmy piątą drużyną pod względem liczby goli. Wiemy, że potrafimy, ale moim celem jest równowaga między tym, co robimy w ataku, a tym, co musimy zrobić w obronie. Do tego ważne jest punktowanie, by budować zaufanie drużyny do tego, co robi.
– Mbappé? To wybitny piłkarz – potrafi dryblować i ma mnóstwo goli. Zbieg okoliczności chciał, że kiedy odszedł z PSG, zostali mistrzami Europy, ale to nie znaczy, że z nim by tego nie osiągnęli. To jeden z najtrudniejszych rywali, jakich możesz mieć naprzeciwko, a żeby go zatrzymać, potrzebujesz asekuracji i świeżości. I to nie wszystko – obok niego są Valverde, Brahim, Mastantuono, Vinícius, Rodrigo… Nawet nie próbuję rozpamiętywać ich potencjału. Zagramy jedenastu na jedenastu i możemy rywalizować z każdym. Dobrzy piłkarze nigdy nie ograniczają drużyny. Daj mi dobrych piłkarzy, a potem zobaczę, jak zagramy.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze