Falcao: Real mnie chciał, Florentino podsuwał mi serwetkę do podpisania
Mario Suárez otworzył swój kanał na YouTubie, a jego pierwszym gościem był Radamel Falcao. Przedstawiamy najciekawsze fragmenty tej rozmowy.

Radamel Falcao w barwach Millonarios. (fot. Getty Images)
(…)
Będąc w Atlético Madryt, dużo mówiło się o tym, że chcą cię Real Madryt albo Barça. Jak blisko byłeś któregoś z tych klubów?
Realu Madryt. No, była taka gala. Ta historia z serwetką.
Opowiesz? Ta z serwetką. Florentino mówi ci, że da ci do podpisu serwetkę, jak kiedyś z…
Tak, tak. I podsuwa mi serwetkę, a ja miałem obok Casillasa, był też szef ds. komunikacji Atleti Rafa Alique, który mówił: „Nie, proszę, schowaj to, proszę”. A Florentino się zbliżał i kładł mi tę serwetkę przed sobą. To był dla mnie bardzo niewygodny moment, bo z jednej strony Florentino chciał, żebym podpisał serwetkę, a z drugiej Rafa – wiadomo – czuli się mocno zagrożeni.
Wyobraź sobie, że to wypływa: podpisujesz coś z Realem. A poza tą sceną — na ile to było realne? Były jakieś ruchy? Spotkania? Choćby twojego agenta?
Najpewniej tak, najpewniej. Nawet zadzwoniła do mnie jakaś osoba z Realu Madryt.
Co ci powiedziała?
Nigdy o tym nie mówiłem, ale oczywiście było zainteresowanie. Tylko że mieli już wtedy kilku zawodników – Bale i cała reszta w tamto lato. A ja byłem dla Atlético Madryt kimś bardzo ważnym i nie wiem, czy osoba, z którą rozmawiałem, była „tą” osobą. Głos Florentino rozpoznałbym bez trudu. To była złożona sytuacja, a ja byłem już bardzo utożsamiany z Atleti i tym, co ten klub znaczy dla ludzi.
A Barça? Było kiedyś jakieś podejście?
Nie wiem, do jakiego stopnia. Czasem agenci potrafią ci coś ukryć – bo im nie po drodze z danym kierunkiem – i tego nie ujawniają.
Miguel Ángel Gil mówi nam, że musimy cię sprzedać, bo klub nie jest w stanie cię zatrzymać.
– Dla mnie to było trochę rozczarowujące ze strony Atlético Madryt. Nie mam żalu, rozumiem sytuację – ostatecznie była taka, że musieli mnie sprzedać, jak wcześniej zrobili z Kunem Agüero czy Torresem. Ale myślałem, że przynajmniej dostanę propozycję, próbę zatrzymania mnie. Nigdy nic takiego do mnie nie dotarło.
I to cię zabolało.
Tak. Mam z Miguelem dobre relacje, nigdy mu tego nie powiedziałem, nie rozmawialiśmy o tym, ale nie widziałem żadnych starań, żeby mnie zatrzymać. Wręcz przeciwnie: raczej szukano, gdzie można mnie najlepiej sprzedać. Było zainteresowanie wielu klubów w Europie.
(…)
Wracasz do Monako i trafiasz już na Mbappé.
Jasne.
Pamiętasz pierwszy raz, kiedy zobaczyłeś Mbappé?
Pamiętam. Guido Carrillo był wtedy w Argentynie i mówił mi: „Ten chłopak jest świetny. Tylko że nie podaje nikomu”. A potem: „Ale jest bardzo dobry, w nim nastąpi klik – przestanie grać, żeby się pokazać, a zacznie grać, żeby wygrywać”. Uderzyło mnie to, że podejmował dobre decyzje, był bardzo dojrzały jak na swój wiek.
Masz jakąś historię z nim, coś między wami?
Byłem kapitanem tamtej drużyny. Pamiętam, że na początku nie grał. Wchodzę do ośrodka treningowego, zatrzymuje mnie jego mama i mówi: „Daję ci zgodę, żebyś skarcił mojego syna, jeśli będzie trzeba. Masz moją pełną zgodę”. Wtedy mi to nie do końca zapadło, ale pomyślałem: to chłopak dobrze prowadzony, chroniony i potrafi się zachować w szatni.
Zorientowałeś się, że to chłopak z wartościami, z szacunkiem. To trudne dla młodego, przy tym całym szumie wokół. Ale jakąś sprzeczkę albo radę na pewno dostał, bo w twoje ostatnie urodziny napisał ci: „Szczęśliwej rocznicy, Mistrzu i Uczniu. Dzięki za wszystkie rady”.
No jasne, kiedy było głośno, czy pójdzie do Realu Madryt czy do Paris Saint-Germain, pogadaliśmy trochę. Nie o tym, co ma wybrać, tylko o tym, czego chce od życia.
I co mu powiedziałeś?
„Słuchaj, jeśli kiedyś chcesz wygrać Złotą Piłkę, łatwiej zdobędziesz ją w Realu Madryt niż w Paris Saint-Germain”. Pogadaliśmy i tyle. Ostatecznie trafił do PSG. A my byliśmy bardzo młodą drużyną, więc musiałem być blisko wszystkich. Jemu faza defensywna przychodziła z trudem, a my w obronie nie mogliśmy niczego rozdawać. Czyli było ciągle: „Kylian, kryj!”, „Kylian, chodź!”, „Kylian, rusz się!”.
Jak widzisz teraz etap Kyliana w Madrycie?
Jest w klubie, w którym musi pokazywać się co weekend. I uważam, że gra na pozycji, która nie jest jego, nie czuje się tam komfortowo. Dla mnie on nie jest klasyczną „dziewiątką”.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze