Mona Lisa
„Uważam za ryzykanctwo przerabianie Viníciusa na kogoś, kim nie jest, ale Xabi Alonso wie, co robi”, pisze w swoim felietonie na łamach ABC Juanma Rodríguez.

Vinícius Júnior. (fot. Getty Images)
Cristóbal Soria powiedział we wtorek w El Chiringuito, że tęskni za Viníciusem, który wdawał się w utarczki z kibicami. To dokładnie to, co Richard Dees nazywa „stałym, lecz zmiennym kryterium”: wczoraj wytykał piłkarzowi, że dyskutuje z trybunami, dziś gani go za to, że tego nie robi, a jutro… kto to wie.
Antimadridismo od 2018 roku próbuje zniszczyć tego chłopaka jako człowieka; dobranie się do piłkarza to tylko kolejny skutek uboczny. I muszę przyznać, że kropla, która drąży skałę, jest już o krok od osiągnięcia zamierzonego efektu. Hiszpańskie dziennikarstwo sportowe bywa tak cyniczne, że czytałem nawet apele, by Vini „odzyskał uśmiech”. Pytam: o jaki uśmiech chodzi – o ten, który mu zabraliście?
A przy okazji posadzenia brazylijskiego napastnika na ławce w pierwszym meczu Realu Madryt w Lidze Mistrzów (pierwszym! Realu Madryt! w jego rozgrywkach!) – i to kosztem zawodnika, o którym jeszcze parę miesięcy temu „opinia publikowana” pisała, że trzeba się go pozbyć – trafiłem też na mądrość, że Viníciusowi dobrze zrobi „kuracja ławką rezerwowych”.
Tego samego nie mówiono o Mbappé w poprzednim sezonie, gdy najlepszy piłkarz świata zniknął na pięć miesięcy, które wszystkim wydawały się jak siedem lat w Tybecie. Wtedy słyszeliśmy, że trzeba go odbudować, że Mbappé nie wolno sadzać, bo ławka by go złamała. Dziś jednak to „stałe, lecz zmienne kryterium” można już zastosować – i to z dużą surowością oraz niekiedy z pewnym rozkoszowaniem się – wobec kogoś, kto dla mnie jest moralnym zwycięzcą Złotej Piłki 2024. Mona Lisa ma odzyskać uśmiech dzięki przekazowi, że jest zawodnikiem numer 13. Elektrowstrząs.
W zawodowym futbolu rację ma ten, kto wygrywa. Xabi Alonso jak dotąd wygrał wszystko, pięć na pięć, więc „ma rację”. Uważam jednak za ryzykanctwo przerabianie Viníciusa na kogoś, kim nie jest – ale to on wie, co robi. Oglądamy najlepszego Mbappé, bardzo podobnego do tego z pierwszych rajdów po skrzydle w AS Monaco, lecz w Realu Madryt albo zdobywa się trofea, albo ponosi porażkę. I nie mówię o Superpucharze Hiszpanii, tylko o La Lidze i/lub Lidze Mistrzów. Ryzykowne wydaje się wkładanie wszystkich jaj do jednego koszyka. Domyślam się, że prawdziwa sztuka trenera polega na jednakowym traktowaniu piłkarzy, którzy w rzeczywistości jednakowi nie są.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze